Na rowerze przez Paryż i ulice Golubia-Dobrzynia NASZ KOMENTARZ

Region Raport
Biznes Opinie
Dwóch mężczyzn jadących na rowerze szosowym
Fot. 123rf

Mieliśmy nasz akcent w zakończonym właśnie Tour de France. Michał Kwiatkowski realizował swoje zadania podczas „Wielkiej Pętli” i skupiał się oczywiście na nich, ale mimo wszystko trafił się etap, gdy do końca walczył o zwycięstwo, ostatecznie zajmując trzecie miejsce. Kolarskich emocji jest jednak więcej i już w najbliższych dniach ciekawy wyścig przejedzie przez nasz region.


Lubię kolarstwo. Jest to wprawdzie sport, który przez lata każdego fana solidnie sponiewierał, bo z cokołów spadały kolejne pomniki, a poszczególnie bohaterowie okazywali się dopingowiczami. Pamiętam dobrze, jak w dzieciństwie emocjonowałem się walką Jana Ullricha, Marco Pantaniego, Lance’a Armstronga. I co? Etapy były fantastyczne, działo się dużo, ale czas pokazał, że prędzej czy później na niedozwolonym wspomagani wpadali niemal wszyscy.


Tamta mroczna epoka szczęśliwie minęła i dziś kolarstwo nie zmaga się już z takim dopingowym problemem, jak kiedyś. Na tegorocznym Tour de France oglądaliśmy wielkie zwycięstwo Tadeja Pogacara, a gdzieś w tle pojawił się nasz rodzynek. Nie ma co ukrywać, polski ten wyścig nie był, bo jedynym startującym rodakiem był Michał Kwiatkowski.


Kolarz z Działynia, uczący się poważniejszego ścigania w toruńskim Pacificu, ma w sportowym CV piękne sukcesy z mistrzostwem świata na czele. Był czas, gdy chyba on sam miał nadzieję, że kiedyś przejedzie w roli lidera zespołu także któryś z wielkich tourów. Ostatecznie specjalnością naszego kolarza stały się zwłaszcza jednodniowe klasyki oraz krótsze etapówki, ale i tak w tym roku ponownie wystąpił w Tour de France, choć w roli pomocnika Carlosa Rodrigueza. I jak to zwykle bywa, dostał w końcu wolną rękę na atak i na 18. etapie zajął miejsce trzecie, walcząc o wygraną. Emocji było więc dużo, także odczuwanych tych przez kolarza, który nie krył, że marzył o pełnej puli. 
 

Tour de France już za Kwiatkowskim, a przed nim kolejny start, ten olimpijski. W sporcie tak zespołowym, jak kolarstwo, w Paryżu czeka naszego zawodnika zadanie piekielnie
trudne, bo ogólny stan tej dyscypliny Polsce jest na tyle mizerny, że reprezentację wystawimy jednoosobową. I podczas gdy czołowe kraje będą mogły wystawić składy liczne i różnie reagować na sytuację na trasie, Kwiatkowski cały czas będzie sam. Prognostyk na sukces to nie jest, ale swoją etapową ucieczką na Tour de France 34-latek pokazał, że wciąż stać go na wiele. Niech więc po prostu jedzie jak najlepiej, a na co to pozwoli, przekonamy się już niedługo.


W Paryżu kolarskich akcentów regionalnych będziemy mieć zresztą więcej, bo nasi pokażą się także na torze, gdzie pojedzie reprezentująca grudziądzki klub Urszula Łoś, a być może także Patrycja Lorkowska z Torunia, na razie będąca rezerwową.


Paryż Paryżem, igrzyska igrzyskami, a na tych, którzy chcieliby obejrzeć kolarski wyścig na żywo, już w najbliższych dniach czeka akurat doskonała okazja. V Międzynarodowy Wyścig Kolarski Kobiet Śladami Królewny Anny Wazówny zacznie się już w czwartek o 17 drużynową jazdą na czas na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu. Wybrać się zdecydowanie warto, bo choć poziom pewnie będzie nieco niższy niż na olimpijskich trasach we Francji, to jednak okazji do kibicowania kolarkom aż tak wielu u nas nie ma. Z Torunia zawodniczki przeniosą się na trzy kolejne dni do Golubia-Dobrzynia, gdzie toczyć się będzie dalsza część rywalizacji, a więc dwa etapy jazdy ze startu wspólnego i finałowy etap jazdy indywidualnej na czas.

 

CZYTAJ WIĘCEJ: