Żeby być wybranym po raz piąty, to trzeba mieć pewnie bardzo duże zaufanie mieszkańców?
Raczej tak. To już jest piąta kadencja. W czerwcu minęło mi dokładnie 21 lat mojego bycia sołtysem. Muszą mi ludzie ufać, bo w dwóch ostatnich wyborach nie miałem kontrkandydata żadnego. Nie spodziewałem się tego wyróżnienia. Jestem zwykłą osobą i jak to mówią, nie pcham się na świecznik. Najważniejszą rolą sołtysa jest współpraca, pośredniczenie między gminą a mieszkańcami. Jest takim łącznikiem między wójtem, radą gminy a mieszkańcami. Ważne jest też reprezentowanie sołectwa. Takim dużym wydarzeniem są na przykład dożynki.
Skoro mowa o dożynkach, to trzeba wspomnieć o witaczach.
O tak! Nasze witacze wiodą prym na terenie gminy. Zakrzewko, muszę się nieskromnie pochwalić, zawsze jest w czołówce. Robimy to z pasją, po prostu przykładamy się do tego.
Jak zmieniło się Zakrzewko przez te lata?
Kiedy zostałem pierwszy raz sołtysem, to mieszkało tu 150 osób. Teraz jest zameldowanych ponad 420. Zakrzewko bardzo się rozbudowało. Jest dużo takich osób, które przyszły z miasta, pokupowały działki. Infrastruktura bardzo mocno nam się rozbudowała dzięki współpracy z gminą. Praktycznie mamy w 90 procentach drogi asfaltowe. Jest ścieżka rowerowa i obiekt sportowy - trzy boiska do siatkówki, koszykówki, trawiaste do piłki. W wyremontowanej świetlicy do niedawna jeszcze działało przedszkole, ale z braku dzieci jest zawieszone. Jest tam biblioteka jako ośrodek kulturalny.
Atutem Zakrzewka jest jego położenie.
W sumie to mała miejscowość, ale jesteśmy w samym centrum gminy Łysomice. Graniczymy Ostaszewem, Łysomicami, Tylicami, Goskowem i Papowem. Do Torunia jest blisko. Dojazd dobry jest. To chyba jest powód, że ludzie się tu osiedlają. Kiedyś był taki rzut na Łysomice, ale tam się zrobiło ciasno. Ludzie szukają trochę spokoju. Ma być blisko, ale spokojnie. Znajdują to u nas.
A nie ma problemu z "miastowymi", którzy się przeprowadzają i przeszkadza im wieś?
Sporadyczne jakieś na początku małe problemy bywały, ale szybko się integrują i docierają. Nie spotkałem się z tym, że komuś pies szczeka czy kogut pieje...
Tylko czemu tam wcześnie?
A, to już koguta spytać! Takich skarg nie ma. Bardziej to są problemy tego typu, że ktoś sobie kupił działkę trochę oddaloną od centrum i jeszcze nie ma tam lampy.
Bywają takie sytuacje, gdy trzeba stanąć po stronie mieszkańców wbrew gminie?
Często się to zdarza. Wtedy trzeba wypracować jakieś porozumienie. Nie można tak sztywno okoniem stawać. Z każdej sytuacji jest wyjście, uważam. Nie zawsze się to uda całkowicie po myśli mieszkańca. Jednak staram się, żeby to raczej działało w kierunku mieszkańców.
Pańskim zadaniem jest także organizowanie życia kulturalnego. Jak to wygląda w Zakrzewku?
Naszą słynną imprezą jest pierwszomajowy Rajd Rowerowy. Mieliśmy już w tym roku IX edycję i wzięło udział ponad 350 osób. Po zimie jest to takie pierwsze spotkania na łonie natury. Mamy stałą trasę i jedziemy z Zakrzewka do Kamionek nad jezioro. Po powrocie do mamy prawdziwy festyn. Są dla dzieci i dorosłych konkursy, animacje, ognisko, kiełbaski. Gdy zaczynaliśmy 9 lat temu, to było 30 osób, a teraz to jest największa taka impreza w gminie.
Działa na waszym terenie koło gospodyń wiejskich?
Tak, jest KGW Zakrzewianie. Ewenementem jest to, że większością w tym kole są mężczyźni.
O, czyli koło gospodarzy wiejskich...
Funkcjonuje jako koło gospodyń, bo jako koło gospodarzy nie mogliśmy tego zarejestrować. Po prostu takie jest prawo, ale prym wiodą gospodarze. Nawet cały trzyosobowy zarząd jest męski. Reprezentujemy Zakrzewko na dożynkach, ale też na różne imprezy, nawet zewnętrzne, jesteśmy zapraszani. Jak przy gminie są przed świętami jarmarki, to wystawiamy się z własnymi wyrobami regionalnymi.
Do zadań sołtysa należy też pobór podatków. Czy to jest łatwe? Podatków nikt przecież nie lubi płacić.
Od czasu pandemii to się zmieniło. Wcześniej przychodzili mieszkańcy i wpłacali. Teraz po prostu każdy ma podane konto. Tylko na wiosnę jest roznoszenie nakazów podatkowych. Można je wysłać pocztą, ale ja staram się roznosić je po ludziach. Traktuję to jako dotarcie do mieszkańców. Można porozmawiać, poznać problemy.
Żeby być sołtysem, to trzeba pewnie lubić tych ludzi?
Tak. Chociaż nie wszystkich da się lubić, powiem szczerze, ale tak samo nie wszyscy lubią sołtysa. Da się jakoś z tym żyć.
Dziękuję za rozmowę!
CZYTAJ WIĘCEJ: