Uczciliśmy pamięć ofiar zbrodni pomorskiej. „Pomorze było jądrem ciemności”

Region Raport
Biznes Ludzie
#
Fot. Bartosz Fryckowski

W środę, 2 października  w toruńskim Parku Pamięci odbyły się  wojewódzkie obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939. Uroczystość  zgromadziła m.in. parlamentarzystów, samorządowców, przedstawicieli organizacji społecznych i uczniów. Byli też harcerze oraz żołnierze: polscy i amerykańscy. 


Jak przypomniano na uroczystości: „Pomorze jesienią 1939 roku stało się laboratorium niemieckiej zbrodni. Tu najwcześniej rozegrano niemiecki terror. Pomorze było też swoistym jądrem ciemności niemieckiej polityki na podbitych terenach”.


Zbrodnia pomorska  dotknęła wiele rodzin w dawnym województwie pomorskim, obejmującym ziemie dzisiejszego Pomorskiego i Kujawsko-Pomorskiego. Niemcy mordowali inteligencję – w tym m.in. wielu nauczycieli i duchownych; ludzi angażujących się w życie społeczne i polityczne IIRP, weteranów walk o polskość, byłych powstańców. Wśród ofiar akcji eksterminacyjnej byli także obywatele polscy pochodzenia żydowskiego i osoby dotknięte chorobami psychicznymi. Szacuje się, że zbrodnia pomorska z jesieni i zimy 1939 roku pochłonęła 40 tys. ofiar.


Niestety większość z nich pozostaje bezimienna. Tożsamość zamordowanych udało się ustalić jedynie w przypadku 10 tys. osób. Na terenie naszego regionu znalazło się wiele miejsc zbrodni. Ofiary mordowano m.in. na toruńskiej Barbarce, w Mniszku, w bydgoskim dziś Fordonie, w Płutowie, Lasach Gniewkowskich, Lasach Kaliskich koło Brodnicy i Domu Zbrodni w Rypinie.


Większość sprawców zbrodni pomorskiej 1939 roku nie została nigdy osądzona. Jedną z niewielu osób, która odpowiedziała m.in. za tę właśnie zbrodnię był gauleiter Gdańska Albert Forster – skazany na karę śmierci przez polski sąd i stracony w 1952 roku. Szczególnie ponurym faktem jest, że denuncjacją  i mordowaniem Polaków zajmowali się członkowie niemieckiej organizacji Selbstschutz (Samoobrona), tworzonej przez ludzi, których rodziny czasem przez pokolenia żyły po sąsiedzku z polskimi rodzinami ofiar.       

Do własnych doświadczeń rodzinnych nawiązał marszałek Piotr Całbecki. Jak mówił  samorządowiec, jego matka została cudem ocalona z transportu. - Te wspomnienia są wciąż w naszych sercach. O ile świadkowie tych wydarzeń nie żyją, to żyją ich potomkowie, tacy, jak chociażby ja, który stracił w tej zbrodni swojego wuja. O mały włos nie zginęliby także moja przyszła mama i dziadkowie. Cudem zostali uratowani z transportu, który miał wywieźć dzieci do Rzeszy, a dziadkowie mieli być rozstrzelani. Udało się im przeżyć tylko dlatego, że wśród tych złych, byli i dobrzy sąsiedzi - opowiadał marszałek Piotr Całbecki.
 

Część ofiar zbrodni pomorskiej spoczywa w lasach toruńskiej Barbarki, gdzie od lat znajduje się poświęcone im miejsce upamiętnienia. 

- Ten rok jest specyficzny, obchodzimy wiele ważnych dat. Wojna pociągnęła za sobą to wydarzenie, o którym dziś mówimy. Dotknęła dawne województwo pomorskie ze stolicą w Toruniu. Nasi mieszkańcy byli ofiarami tej tragedii. To bardzo ważna data dla naszego miasta. Toruń czci dziś pamięć tych zamordowanych - mówił wiceprezydent Torunia Rafał Pietrucień.
 

Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939, ustanowiony przez Sejm w styczniu 2023 roku, przypada na 2 października. Tę symboliczną datę wybrano z uwagi na dzień kapitulacji ostatniego bastionu Pomorza  -  Helu. To także data urodzin doktora Józefa Bednarza - nazywanego „pomorskim Korczakiem”, gdyż nie opuścił swoich pacjentów ze szpitala psychiatrycznego w Świeciu i został wraz z nimi zamordowany w Mniszku.
 

 

CZYTAJ WIĘCEJ: