Jak tak dalej będzie, to niedługo będą piękne budynki i obiekty, a nie będzie ludzi, którzy mogliby z nich korzystać - mówi burmistrz Kowala Eugeniusz Gołembiewski. Kowalskie becikowe, czyli co zrobić, by rodziło się więcej dzieci. NASZA ROZMOWA

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Ludzie
żłobek
Fot. 123rf

Zmniejszająca się liczba mieszkańców jest problemem nie tylko polskim, ale i europejskim. Według GUS od 2010 do 2023 roku nasza populacja zmniejszyła się o 900 tysięcy do 37,6 mln. Według prognozy Głównego Urzędu Statystycznego do 2060 roku liczba ludności Polski zmniejszy się jeszcze o 6,7 mln osób. Szczególnie niepokojąco wygląda to w małych miejscowościach. W kujawsko-pomorskim Kowalu w ubiegłym roku urodziło się tylko 17 dzieci, a zmarło 47 mieszkańców. W budżecie miasta zaplanowane są wydatki na tzw. kowalskie becikowe. To nowe jednorazowe świadczenie w wysokości 2 tys. zł będzie wypłacane rodzicom dzieci, które urodzą się w nowym 2025 roku i oczywiście w latach kolejnych. Rozmawiamy na ten temat z Eugeniuszem Gołembiewskim, burmistrzem Kowala.

Eugeniusz Gołembiewski

Trzykrotnie większa liczba zgonów niż urodzeń w Kowalu może budzić niepokój.

Problem jest poważny. Z wyjątkiem może kilkunastu największych miast w różnych częściach Polski, do których przeprowadzają się ludzie w poszukiwaniu lepszej pracy, to w zasadzie wszystkie gminy i miasta w Polsce z problemem niskiej dzietności się borykają. Znam takie przypadki na przykład na "wschodniej ścianie", gdzie w kilkutysięcznej gminie rodzi się w roku czwórka dzieci. To jest po prostu dramat! W Polsce mamy jeden z najniższych w Europie wskaźników demograficznych, przekraczający zaledwie jeden, a powinno być powyżej dwóch. Bardzo się tym martwię. Co z tego, że Kowal pięknieje i powstają różne rzeczy dla mieszkańców? Jak patrzę na szkoły, przedszkola, na halę sportową, place zabaw to myślę, że jak tak dalej będzie, to niedługo będą piękne budynki i obiekty, a nie będzie ludzi, którzy mogliby z nich korzystać. Prosty przykład - szkoła podstawowa w Kowalu miała 30 lat temu 800 uczniów, na początku nowej ery ponad 600, a w tej chwili mamy 300. To są nie tylko dzieci z miasta, bo w jednej trzeciej są to mieszkańcy sąsiedniej gminy Kowal. Te dwa tysiące złotych "kowalskiego becikowego" to symboliczne pokazanie, że to jest bardzo ważny problem. Często robię takie porównania. W Kowalu liczba mieszkańców spadła do około 3.300, a byłaby dużo, dużo mniejsza, gdyby nie to, że ponad 25 procent mieszkańców przybyło do nas z zewnątrz. Gdyby nie oni byłoby nas dużo mniej. Tylko to nie jest do końca rozwiązaniem, bo nam mieszkańców z zewnątrz przybywa, ale gdzie indziej ubywa, a generalnie problem w Polsce nie znika.

 

Program "800+" pokazał, że rozdawanie pieniędzy to nie jest droga do zwiększenia dzietności. Jego krytycy twierdzą, że bardziej przydałyby się na przykład żłobki czy przedszkola. Jak to wygląda w Kowalu?

Od niedawna mamy taki mini żłobek. Jeśli chodzi o miejsca w przedszkolu, to zawsze mieliśmy więcej miejsc niż dzieci. Przyczyny małej liczby urodzin są różne. To są zmiany społeczne, ale też i trochę polityka ma znaczenie. Moim zdaniem próba zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych odbiła się negatywnie. Z różnych badań socjologicznych wynika, że młodzi ludzie po prostu chcą korzystać z życia. Wielu młodych, nie wszyscy, decyzję o ewentualnej prokreacji zostawiają na później. Przedtem to było tak: najpierw dzieci, potem piesek czy kotek, a dziś często są zwierzątka w domu, a dzieci nie ma. Nie można też mówić, że są trudne warunki. Kiedyś było dużo trudniej, a dzieci w każdej rodzinie była dwójka, czy trójka.

 

Co na to można poradzić?

To są problemy bardzo złożone i skomplikowane. Wszyscy przegrywamy z nimi. Niedawno miałem spotkanie z ósmoklasistami. Mieliśmy kiedyś cztery klasy w szkole podstawowej, potem były trzy, no a teraz dwie. Niedługo będzie tylko jedna, więc jest naprawdę, czym się martwić i przejmować. Poprzez różne systemy preferencyjne i podatkowe tworzymy u nas dobre warunki do życia. Chcielibyśmy, żeby rodziło się więcej dzieci. Urodzenie każdego dziecka w Kowalu to jest dla mnie pozytywne wydarzenie i to śledzę. W 2024 roku tylko 17 dzieci się nam urodziło, a zgonów było trzy razy więcej. Jest się czym przejmować. Rodzi się trzy razy mniej mieszkańców, niż umiera. I to jest smutne, dramatyczne wręcz. Jednocześnie przybywa dynamicznie ludzi w wieku emerytalnym, którym trzeba będzie zapewnić opiekę, emeryturę i świadczenia. Na to będzie trzeba znaleźć pieniądze. Tylko skąd je wziąć? No, i kto to będzie seniorami się zajmować?

 

Dziękuję za rozmowę!