Niesamowity wyczyn 22-latka spod Torunia. Pokonał 4500 kilometrów na rowerze

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Ludzie
#
Fot. Nadesłane/Patryk Zieliński

Zawały to niewielka miejscowość położona około 20 kilometrów od Torunia. To właśnie z niej pochodzi Patryk Zieliński, który dokonał niesamowitego wyczynu. Sam na rowerze pojechał do Maroko.

 

Nie trenował. Woził jedzenie

Patryk Zieliński ma 22 lata. Na studia przeprowadził się do Poznania, gdzie dorabiał, wożąc jedzenie na rowerze. Nigdy nie trenował wyczynowo kolarstwa. Mimo tego zdecydował się dokonać rzeczy, która dla wielu może wydawać się niemożliwa.  
- Moja przygoda z rowerem ograniczała się kiedyś do tego, że dojeżdżałem rowerem około 3 kilometrów na przystanek jadąc do szkoły. Ten zawsze traktowałem trochę po omacku. Zwykle to był starszy rower, żeby mnie po prostu dowiózł na przystanek na czas. Na studiach dowoziłem jedzenie rowerem. To był element pracy, może nawet element wyciszenia wieczorem - powiedział w rozmowie z naszą redakcją Patryk Zieliński.

Pomysł na wyprawę do Maroko pojawił się w głowie Patryka dopiero później. - Natrafiłem na taki motyw w internecie, że ludzie po prostu podróżują na rowerach. I chciałem poczuć emocje, które im towarzyszą - mówi nam Zieliński.

 

Przygotowania trwały miesiącami

Przygotowania Patryka do wyprawy trwały przez kilka miesięcy. 22-latek nie robił nic ad hoc. Sukcesywnie kompletował niezbędny do podróży sprzęt. - Przygotowania trwały głównie w mojej głowie. Nastrajanie się na ten wyjazd i kompletowanie sprzętu. W międzyczasie zbierałem pieniądze na ten wyjazd i co miesiąc kupowałem sobie rzeczy. To był spokojny marsz, a nie bieg. Fizycznie nie przygotowywałem się w żaden sposób. Pracując i tak sporo jeździłem na rowerze. Co prawda był to rower elektryczny, ale ta kondycja mogła, chociaż minimalnie się tworzyć - opowiada Patryk Zieliński.

Pokonanie trasy do Marrakeszu zajęła dwa miesiące. Dziennie Patryk celował w dystans 100 kilometrów, lecz w zależności od samopoczucia czasem pokonywał więcej, czasem mniej. 22-latek sypiał w namiocie, bo jak mówi, najwięcej radości dawało mu obcowanie z naturą.

 

Spotkanie z inną kulturą

Patryk Zieliński wyruszył 30 kwietnia. Do celu jechał przez Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię i Maroko. Na trasie spod Poznania do Berlina towarzyszyła mu ukochana. Dalej jechał już sam. W kość dawały mu podjazdy w gorącej Hiszpanii.

Jak wyglądało poznawanie innych kultur? - Słyszałem wiele głosów, że to kultura muzułmańska. Będą kradli, zrobią mi krzywdę. A tak naprawdę spotkałem się tam z samą życzliwością. Nie było tam żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Nawet jednego dnia jadąc i troszkę nieuważnie może, bo oglądałem mapę, wjechałem jednemu panu w samochód. Upadając wiedziałem, że będą z tego kłopoty. Wyobrażam sobie kogoś, kto będzie na mnie krzyczał i będzie wymyślał niestworzone ceny naprawy. Okazało się, że przyszedł do mnie pan, który nie bardzo mówił po angielsku, obejrzał, co się tam stało i machał ręką i pomachał mi na do widzenia - mówi naszemu dziennikarzowi Patryk Zieliński.

Obecnie Patryk rozgląda się za kolejnym wyzwaniem. Jak mówi, niekoniecznie musi być rowerowe

 

CZYTAJ WIĘCEJ: