Żużlowe budżety coraz większe. Wyraźnie rosną z roku na rok. ANALIZA

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
#
Fot. Agencja Toruń

W mało której dyscyplinie sportowej budżety klubów rosną aż tak szybko, jak dzieje się to na żużlu. Pieniędzy na klubowych kontach rokrocznie jest coraz więcej, ale trzeba pamiętać, że błyskawicznie wzrastają także wydatki.

 

Archiwalne artykuły pozwalają odnaleźć szereg danych dotyczących tego, jakie budżety obowiązywały w polskim żużlu na przestrzeni lat. W 2010 roku, a więc w czasach, gdy w krajowym speedwayu już od dłuższego czasu obowiązywało pełne zawodowstwo, Polonia Bydgoszcz zdołała zgromadzić 8,5 miliona złotych, co w zupełności wystarczyło na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej i opłacenie kontraktów m.in. Andreasa Jonssona czy Emila Sajfutdinowa.

Dziś z takim budżetem żaden klub nie mógłby marzyć nie tylko o osiąganiu sukcesów w PGE Ekstralidze, ale już o samej jeździe w elicie - obecnie kwota na tym poziomie nie powalałaby na kolana nawet w 2. lidze. Pieniędzy jest bowiem  polskim żużlu coraz więcej i nie chodzi tu tylko o inflację. Nowe kontrakty telewizyjne sprawiły, że do klubów popłynął szeroki strumień środków finansowych, choć zarazem coraz bardziej nakręcana jest spirala wydatków.

Symboliczna granica 10 milionów złotych na rok, która długo wydawało się barierą nie do przebicia, zaczęła stopniowo pękać przed dekadą. W 2015 roku KS Toruń potrzebował więc na przejechanie całego sezonu 11 milionów - w tę  sumę zaliczyć trzeba było zarówno pieniądze wydane na kontrakty dla zawodników, jak i na szkolenie, a także całą administrację i bieżące funkcjonowanie klubu. W połowie poprzedniej dekady wydawało się, że jest szansa, że budżety zatrzymają się na tym poziomie na dłużej, gdyż włodarze rozgrywek wprowadzili finansowe limity. Szybko okazało się jednak, że kluby łatwo zaczęły je obchodzić, oferując zawodnikom dodatkowe kontrakty „pod stołem”, gdy formalnie umowa podpisywana była nie z klubem, a z konkretnym sponsorem.

Z fikcyjnych ograniczeń w końcu zrezygnowano, następnie na początku pandemii budżety przestały rosnąć i czołówka pozostawała na poziomie nieco przekraczającym 10 milionów na rok. Zupełnym przełomem okazało się jednak podpisanie nowego kontraktu z Canal+. Pięcioletnia umowa dająca stacji prawa do transmisji meczów opiewała na 242 miliony złotych, co po podzieleniu tej kwoty przez okres ważności kontraktu oraz liczbę klubów daje około 6 milionów rocznie, jakie każdy klub otrzymuje z telewizji.

Od tego momentu budżety skokowo poszły w górę. To jednak nie wszystko - swoje zrobiła też inflacja, ponadto większość klubów otrzymuje pieniądze ze środków samorządowych, a najczęściej także ze spółek skarbu państwa. Efekt jest taki, że w ostatnich pięciu latach budżety cały czas wzrastają i to w bardzo szybkim tempie. W 2023 roku KS Toruń dysponował więc budżetem wynoszącym 19 milionów, w ubiegłym sezonie były to 22 miliony, a obecnie już 25 milionów. Klubowi działacze przyznają wprost, że na każdy rok muszą znaleźć o około 10 procent więcej niż sezon wcześniej. Obecnie KS Toruń potrzebuje więc na sezon już dwa i pół razy tyle, co przed dekadą. Nie jest to jednak wcale rekord - w lidze nie brakuje innych krezusów, a w Lublinie oraz Wrocławiu budżety mają sięgać już 30 milionów złotych rocznie.

W Grudziądzu do czasów pandemii dobrym wynikiem było zbudowanie budżetu na poziomie około 8 milionów. Wraz z nastaniem ery finansowego eldorado także GKM dysponuje jednak znacznie większymi pieniędzmi, w tym solidnym zastrzykiem ze środków miejskich. Ostatnie lata, w tym bieżący sezon, to już budżet na poziomie 18-19 milionów - wprawdzie znacznie niższy niż najbogatszych klubów, ale oczywiście i tak na całkowicie innym poziomie niż jeszcze kilka lat temu.

Wspomniana Polonia Bydgoszcz od lat jeździ poza elitą i obecnie dopiero stara się o powrót do PGE Ekstraligi. Mimo statusu drugoligowca budżet bydgoszczan wynosi 10 milionów - przed dekadą byłby to jeden z największych budżetów w całej Polsce, a dziś nie jest niczym szczególnym nawet jak na warunki zaplecza, bo przykładowo rzeszowianie deklarowali, że planują na ten rok 12-14 milionów.

Kwoty, jakimi dysponują żużlowe kluby cały czas rosną. Należy jednak pamiętać, że obecnie inaczej wyglądają proporcje, jeśli chodzi o wydawanie posiadanych pieniędzy. Wprawdzie równie szybko rosną kontrakty zawodników, ale kluby posiadają również rozbudowane szkółki dla juniorów, wystawiają swoje drużyny w różnych kategoriach wiekowych w turniejach młodzieżowych, posiadają także zespoły w lidze do lat 24, a część z pieniędzy ze wspomnianego telewizyjnego kontraktu z góry była przeznaczona m.in. na rozwój działów marketingu. Wydatków w żużlowym świecie jest więc bardzo dużo, co nie zmienia jednak faktu, że budżety jako takie cały czas rosną i nie wydaje się, żeby w najbliższym czasie coś miało się tu radykalnie zmienić.

 

WIĘCEJ TUTAJ