W samym sercu miasta. Jak Europejskie Centrum Współpracy Młodzieży zmieniło zaniedbaną część toruńskiej starówki. NASZ WYWIAD

Region Raport
Biznes Opinie
ECWM
Fot. Agencja Toruń

Z Pauliną Majas, Moniką Bakalarz i Sławomirem Bakalarzem – dyrekcją Europejskiego Centrum Współpracy Młodzieży w Toruniu – rozmawiają Ryszard Warta i Mariusz Załuski

Wiele osób ostatnio zaskoczyliście. Po dwóch dużych otwartych imprezach na terenie Europejskiego Centrum Współpracy Młodzieży setki ludzi i odkryły, jak bardzo zmienił się teren przy Woli Zamkowej. Dla kilku pokoleń torunian to zawsze były dzikie chaszcze i zdewastowane budynki, a teraz mamy piękny, zielony kompleks w środku miasta. Pewnie wiele osób zastanawia , co tu się na co dzień dzieje.

PM: To prawda, to miejsce całkowicie zmieniło i swój wygląd, i funkcję. Wszystko zaczęło się w 2016 roku, kiedy województwo kujawsko-pomorskie przekazało nam teren i nieruchomości do użytkowania i zagospodarowania. To prawie półtora hektara, różne zabudowania, między innymi budynek, w którym się teraz znajdujemy…

… wcześniej był tu zdaje się Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury…

… Dokładnie tak. W 2016 zaczęliśmy prace remontowe i konserwatorskie. Główny budynek był właściwie prawie całkowicie opuszczony i zniszczony, WOAK wykorzystywał tak naprawdę niewielkie pomieszczenie na dolnym poziomie, niewiele ponad 40 metrów. Gdybyśmy nie zrobili remontu, ten budynek byłby tak naprawdę pusty.

Albo w ogóle już by go nie było.

PM: Być może. To zasługa samorządu województwa - a zwłaszcza marszałka Piotra Całbeckiego - który dba o takie zabytkowe budynki, bo przecież ten obiekt też jest wpisany do rejestru zabytków, jak i cały teren pierwszego bastionu menniczego. Teraz wszystko zyskało nowe życie i z powodzeniem  służy temu, co nasza fundacja – Europejskie Centrum Współpracy Młodzieży – robi już od 30 lat.

ECWM na początku znany był przede wszystkim dzięki wymianom młodzieży teraz to zdaje się konglomerat różnych projektów? Działa tu chociażby Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej.

PM: Tak, rozwój lokalnego i regionalnego rynku pracy, z szeroko rozumianą ekonomią społeczną, to jeden z elementów naszej działalności. Dla uściślenia – OWES to nie jest odrębna instytucja, ale projekt, który prowadzi ECWM, w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Tilia. W jego ramach przedsiębiorstwa mają możliwość skorzystania ze wsparcia doradczego i otrzymania dotacji na prowadzenia działalności gospodarczej. Druga ważna sfera naszej działalności to pomoc dla osób przyjeżdżających z Ukrainy, prowadzona praktycznie od początku rosyjskiej agresji, bo od 3 marca 2022 roku. Wtedy powstał tu punkt informacyjno-doradczy dla obywateli Ukrainy 

Wtedy, dwa lata temu, były na Woli Zamkowej tłumy ludzi…

PM: Praktycznie od 8 do 20. Obywatele Ukrainy przychodzili wtedy, żeby zdobyć pomoc głównie w sprawach bytowych, legalizacyjnych, żeby dostać wsparcie psychologiczne.

Punkt dalej funkcjonuje?

PM: Oczywiście, choć forma pomocy się zmienia. Nie wszystkie te adaptacyjne rzeczy są jeszcze potrzebne, bo często Ukraińcy znaleźli już sobie miejsce pobytu, pracę. Teraz staramy się pomagać w problemach istotnych z punktu widzenia emocjonalnego i psychologicznego czy kulturowego. Generalnie, najważniejsze formy pomocy obywatelom Ukrainy to teraz wsparcie psychologiczne i językowe. Dodam, że duże problemy  psychologiczne ma na przykład ukraińska młodzież szkolna.

Taka pomoc wymaga specjalistów. 

PM: Tak, zatrudniamy psychologów i pedagogów, którzy pochodzą z Ukrainy. Nie mają bariery językowej, łatwiej też jest potrzebującym pomocy „otworzyć się” przed  rodakami.

A teraz jako kolejny element projektu doszedł wam jeszcze dom Heleny Grossówny, przeniesiony tu z ulicy PCK.  Na razie wiadomo, że to projekt przeznaczony dla młodzieży.

PM: Dom Heleny Grossówny to również projekt partnerski, liderem jest tu Kujawsko-Pomorskie Centrum Dziedzictwa w Toruniu. My będziemy odpowiadać za linię programową.

I co to za linia?

PM: Działania wspierające rozwój artystyczny młodzieży. Chcemy ten obiekt określić jako dom młodych twórców, żeby młodzi ludzie mieli tu szansę na rozwój artystyczny właściwie w każdej sferze - aktorskiej, muzycznej czy malarskiej. Dopracowujemy szczegóły formalne. Są już grupy odwiedzające ten obiekt, ale żeby była tam prowadzona codzienna działalność, potrzeba jeszcze trochę czasu.

A co teraz - jako ECWM – macie nowego w planach?

PM: Chociażby projekt ekologiczny. Na tym pięknym terenie, którym dysponujemy wspieramy bioróżnorodność ekologiczną. To projekt służący szkołom, jest chociażby ścieżka dydaktyczna poświęcona ptakom i ssakom w mieście, mamy dwie ostoje dla ptaków i dla ssaków – czyli dla nietoperzy. Warunki pracy są więc  przewspaniałe.

A tak czysto praktycznie, gdyby ktoś się zgłosił, żeby na waszym terenie zorganizować imprezę, miałby szansę? To unikatowe w skali ścisłego centrum miasta miejsce, więc chętnych raczej nie zabraknie.

PM: To się dzieje, na razie są to głównie organizacje, z którymi współpracujemy, ale nie tylko.

SB: Te wydarzenia oczywiście muszą się wpisywać w nasze cele statutowe, nie może być to jakaś prywatna impreza. Ostatnio na przykład podsumowywaliśmy projekt wymiany młodzieży z Teksasem.

PM: Wydarzenia, o których panowie wspomnieliście na początku rozmowy, czyli Przystanek JPII i Astrobaza, to też były imprezy partnerskich organizacji. 

To eventy, a na przykład konferencje?

MB: Wieść się szybko niesie, takich zapytań już mamy sporo. Wszystko zależy jednak od kalendarza naszych wydarzeń, warsztatów, szkoleń. Najnowsza impreza to Piknik integracyjny rozpoczynający wakacje dla dzieci i młodzieży z Polski i Ukrainy.

A jak wygląda dostępność obiektu dla mieszkańców Torunia w ciągu dnia?

SB: W godzinach naszej pracy teren jest dostępny, później go zamykamy. To ze względu na bezpieczeństwo, ponieważ w pierwszych tygodniach doszło do dewastacji. Mamy nagrania z monitoringu, a nawet udało się uchwyci twarze sprawców, sprawa została jednak umorzona. Specyfika tego terenu jest taka, że  to blisko starówki i na początku, kiedy się tu się sprowadziliśmy, niektórzy byli przyzwyczajeni, żeby w tym miejscu bywać…

Mieliśmy tu różne historie, na przykład między murem Carnota a bunkrem ktoś zrobił sobie składowisko różnych rzeczy, a było tego „dobytku” na trzy duże kontenery.  Żeby chronić ten teren, przed końcem pracy robimy obchód, żeby nikogo nie zamknąć. No a później teren zamykamy. Generalnie jednak w ciągu dnia jest on otwarty, choć obowiązują tu podstawowe zasady, np. dotyczące zakazu spożywania alkoholu. 

Nie kusiło was, żeby urządzić tu kawiarnię? Otoczenie jest bardzo malownicze.

SB: Nadal kusi, zresztą historycznie kawiarnia tu była, letnia przy bunkrze. Myślimy o tym, być może uda się to zrealizować. To jest też kwesta prowadzenia działalności gospodarczej, a trzeba to dokładnie przeanalizować, czy nie zaburzy to naszej koncepcji funkcjonowania i pozyskiwania środków.      

PM: Nasza fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej, wszelkie działania, które organizujemy, są nieodpłatne dla uczestników. Tak jest np. przy wspieraniu tworzenia przedsiębiorstw w ramach ekonomii społecznej, od samego początku, od doradztwa, aż po tzw. okres trwałości przez rok. A nawet po jego zakończeniu, gdy ktoś przyjdzie do nas i ma kłopot, też staramy się pomóc, oczywiście bezpłatnie.

Na terenie przy Woli Zamkowej jest jeszcze kilka obiektów. Jak rozumiemy, inwestycje jeszcze się nie skończyły?

PM: Jest tu jeszcze kilka obiektów do adaptacji, na przykład bunkier, będziemy  się starali wszystkie je zagospodarować.

SB: Zajmiemy się także murami okalającymi nasz teren. Od strony ulic. Św. Jakuba i Woli Zamkowej są to mury o nieco mniejszym znaczeniu historycznym, aczkolwiek to też jest zabytek, który trzeba oczyścić, zabezpieczyć i przywrócić do pierwotnej formy. Natomiast taką naszą perełką jest mur Carnota, ten który jest od strony bulwaru. Od zewnątrz to gładka ściana, natomiast od naszej strony wygląda o wiele bardziej ciekawie, są łuki, przejścia, znawcy tematu podkreślają, że to zabytek bardzo cenny w skali kraju. Także o niego będziemy musieli zadbać, a to będą potężne koszty. Tym bardziej, że mamy tam problemy z wodą. 

PM: Chcemy, żeby budynki tworzyły jeden kompleks. Wszelkie nasze działania, czy to szkoleniowe, czy to edukacyjne będą się odbywać w całym tym zespole. W jednym obiekcie może być sala warsztatowa, gastronomia w drugim, a w trzecim jeszcze inne działania. Myślimy też o możliwościach noclegowych dla dzieci, ale to też wymaga różnego typu przygotowań i analiz. 

Wkładacie tu masę pieniędzy i bardzo wiele pracy, a to wymaga stabilnej sytuacji, jeśli chodzi o obecność ECWM w tym miejscu…  

PM:  Jeśli  chodzi o użytkowanie tego terenu, to samorząd województwa ustalił termin, obecnie jest to 30 lat. Taka długoterminowa perspektywa jest bardzo ważna, bo każdy realizowany projekt musi mieć swój okres trwałości. Jeśli na przykład kończymy w tym roku projekt, musimy mieć dodatkowe pięć lat na kontynuowanie działań, które zostały w ramach tego projektu zaplanowane. Te 30 lat to dużo, ale wcale nie aż tak dużo, jeśli chodzi o realizację wieloletnich  projektów.   

SB: Umowa użyczenia jest tak skonstruowana, że my musimy inwestować zdobywane przez  nas środki, po drugie musimy tu realizować określone inwestycje za określoną kwotę, po trzecie realizować tu działania zgodne z koncepcję  którą przedłożyliśmy, z  konkretnymi zadaniami  do zrealizowania, zgodnymi z naszym statutem i oczekiwaniami województwa.

Czyli Wy macie stabilne podstawy działania, a właściciel terenu gwarancję, że będzie on we właściwy sposób użytkowany i zadbany.

SB: Tak, dzięki temu ta substancja zabytkowa nie marnieje. 

PM: Jesteśmy organizacją pozarządową. Województwo zdecydowało się na przekazanie tego obiektu w ręce organizacji, a nie firmy działającej na czysto komercyjnych zasadach, także z uwagi na to, że mamy większe możliwości i szanse na otrzymanie dofinansowania z budżetów publicznych, w tym ze środków unijnych, na realizację takich inwestycji, które są czasochłonne i kosztochłonne. Dzięki temu ten teren zyskał nowe życie.