Tabor dla Kolei Dużych Prędkości. Wielka szansa czy mrzonka?

Biznes Opinie
Kolej Dużych Prędkości do wciąż w Polsce wizja przyszłości
Fot. 123.rfr

Zakup ponad 100 elektrycznych, superszybkich pociągów, które wozić mają pasażerów na pierwszej linii Kolei Dużych Prędkości, czyli na trasie Łódź-CPK-Warszawa, zapowiedział Marcin Horała, pełnomocnik rządu do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego. To wielka szansa dla polskich producentów pojazdów szynowych czy mrzonki i megalomania?

Plany dotyczące taboru kolejowego dla KDP ogłoszone zostały na niedawnej (czwartek, 9 listopada) konferencji prasowej wiceministra Marcina Horały. Mowa tam  była m.in. o tym, że realizująca projekt spółka CPK powoła spółkę zależną, której zadaniem będzie zakup taboru do obsługi KDP, który będzie następnie wynajmowany przewoźnikom obsługującym  połączenia.  I że może to być największy na świecie  zakup na rynku pojazdów szynowych. 

Chodzi o ponad 100 elektrycznych składów zespolonych. Pojazdy mają osiągać prędkość do 250 km/h, posiadać system informacji pasażerskiej uwzględniającej dane lotniskowe oraz podwójny system zasilania (pociągi elektryczne w Polsce zasilane są prądem stałym o napięciu 3000V, sieć KDP działać będzie na prąd zmienny 25 000V. 
 

Ile będzie tych miliardów?

„Bardzo nam zależy, żeby to był tabor w maksymalnym stopniu budowany w Polsce, żeby również polskie firmy przy okazji tego zamówienia mogły zdobywać nowe możliwości techniczne, które później umożliwią im konkurowanie w tym sektorze taboru kolei dużych prędkości na całym świecie” – mówił na konferencji wiceminister Horała. 
 

Jakie mają być koszty tego zakup? To tak do końca nie jest jasne. Na stronie CPK przeczytać można: „Szacunkowe nakłady inwestycyjne na nowe pojazdy szynowe, w latach 2024-2030 mają wynieść 8,7 mld zł (według cen z I półrocza 2023 r.), a w perspektywie do 2035 r. sumarycznie 16-20 mld zł”. 
Tymczasem już pod koniec czwartkowej konferencji, po pytaniu o stronę finansową tego projektu, w wypowiedzi pełnomocnika rządu pojawiła jeszcze inna kwota.  – Przy  pierwszej partii 100 pojazdów mówimy o kwocie zbliżonej do 10 miliardów – mówił wiceminister Horała. 
Portfel taborowej spółki  CPK zasilić mają pieniądze z budżetu państwa, środki ewentualnych udziałowców mniejszościowych i kredyt.  


Szansa…


Zapowiedzi wiceministra funduszy i polityki regionalnej byłyby więc bardzo dobrym sygnałem dla polskich firm branży kolejowej. Polscy liderzy tego sektora to przede wszystkim bydgoska PESA (elektryczne i spalinowe zestawy trakcyjne, lokomotywy, tramwaje), NEWAG z Nowego  Sącza (zestawy trakcyjne, lokomotywy, wagony, tramwaje) czy poznańskie zakłady  H. Cegielski FPS (wagony). W Polsce działają także duże zakłady zagranicznych graczy na rynku pojazdów szynowych: np. francuskiego Alstomu, zatrudniającego w swych polskich zakładach, m.in. we Wrocławiu (dawny PaFaWag) i Chorzowie (dawny Konstal) około 4 tys. pracowników, czy Siemens Mobility – dostawcy lokomotyw dla PKP Intercity  i PKP Cargo, wagonów metra dla Warszawy i tramwajów dla Poznania.
 

…i wątpliwości

Problem tylko w tym, że zapowiedzi składa członek rządu, który już za kilka dni przestanie istnieć- w poniedziałek 13 listopada rozpocznie się pierwsze posiedzenie Sejmu nowej kadencji, na którym premier Mateusz Morawiecki, zgodnie z konstytucją, będzie musiał podać się ze swym rządem do dymisji. CPK wraz KDP to sztandarowa inwestycją odchodzącej ekipy PiS i choć do rozpoczęcia na większą skalę robot jest jeszcze bardzo daleka droga, już teraz przedstawiana jest jako wielki sukces. 

Bez względu na to, jakie pomysłu na te inwestycje będzie miała nowa ekipa rządowa, już teraz zapowiadany jest głęboki audyt w spółce CPK oraz weryfikacja sensowności podstawowych założeń i podejmowanych tam decyzji. 
 

Przypomnimy np. że poważen kontrowersje budzi sama mapa połączeń KDP, która w przypadku województwa kujawsko-pomorskiego ewidentnie marginalizuje ten region.

Szerzej piszemy o tym tu: https://kujawy-pomorze.info/artykuly/kujawsko-pomorskie-laczy-sily-z-wielkopolska-i-zachodnio-pomorskiem-w-staraniach-o     

 Także pomysł z zakupem  taboru budzi wątpliwości. „Ten projekt jest kolejnym przejawem megalomanii i nieliczenia się  publicznymi pieniędzmi. CPK powinien zejść na ziemię poddać się audytowi i wstrzymać z ogłaszaniem nowych wielkim inwestycji” – ocenił  Adrian Furgalski, prezes   Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, cytowany przez dziennik „Rzeczpospolita”. 
Prezes Furgalski  twierdzi też, że koncepcja zakupu taboru i następnie udostępniania go przewoźnikom jest pozbawiona sensu, bo to oni sami powinni decydować, jakimi pociągami chcą operować a państwo powinno jedynie udostępniać infrastrukturę kolejową. Prezes TOR uważa także, że przedstawione przez min. Horałę kwoty są nierealne. „Tyle samo, bo 8,7 mld zł potrzebuje dziś Intercity na kupno 38 siedmiowagonowych składów typu push-pull wraz z 45 lokomotywami. Podczas otwarcia ofert (…) okazało się, że jedyna oferta złożona przez konsorcjum PESY i Newagu opiewa właśnie na ok. 6,9 mld netto, czyli niecałe 8,5 mld zł brutto”  - wyliczał prezes Furgalski.
 

O przetargu na pociągi push-pull pisaliśmy tu:https://kujawy-pomorze.info/artykuly/jedyna-oferte-zlozyly-pesa-i-newag-pkp-intercity-oglasza-nowy-superprzetarg-w-gre-wchodza 

Dla innego jeszcze porównania dodać można, że całkiem niedawno bydgoska PESA wygrała przetargi na pociągów dla Rumunii. Dostawa 92 zestawów trakcyjnych z utrzymaniem ich przez 15 lat to kontrakty o wartości ok. 4 mld, przy czym pamiętać trzeba, że w tym wypadku chodzi zestawy trójczłonowe, rozpędzające się do 160 km/h i kursujące na zwykłych trasach kolejowych. 
 

Być może już w ciągu najbliższych tygodni okaże, na ile dzisiejsze zapowiedzi CPK okażą się realne.