Trudny to temat, nawet bardzo, a przy tym delikatny i z gatunku tych, gdzie jedni będą się oburzać, że tego dnia coś takiego jak sport w ogóle wchodziło w grę, inni zaś wzburzenia kryć nie będą na samą myśl o tym, że sportu miałoby nie być. W sobotę mieliśmy w Polsce żałobę narodową, a ta, jeśli już jest wprowadzana, zawsze wpływa na świat sportu. W regionie w piłkę nożną jednak grano.
Choć sportowy felieton to nie miejsce na to, by zastanawiać się, czy żałoba narodowa obowiązywać powinna, czy też może jednak nie, to nie wątpię, że dla wielu osób, nawet nie tylko tych związanych z wiarą katolicką, zmarły papież Franciszek był niewątpliwie autorytetem bardzo ważnym, więc jako symboliczny gest żałoba zupełnie mi nie przeszkadza i ją rozumiem.
Inna rzecz to natomiast to, czy jej wprowadzenie powinno być właśnie gestem symbolicznym, czy też czymś, co zatrzymuje w Polsce cały świat sportu i nie tylko sportu. Wszak przynajmniej w teorii każda decyzja tego typu wiązać się może właśnie z odwołaniem rozmaitych imprez sportowych, rozrywkowych, kulturalnych. Nie jest to wcale przymus, coś, z czym dyskutować nie można, ale tak to już się przyjęło, że w taki dzień wszelakie wydarzenia do skutku najczęściej jednak nie dochodzą, a przynajmniej tak było u nas kiedyś. Na pierwszy rzut oka nic w tym dziwnego, bo imprezy tego rodzaju zwykle z założenia mają bawić, a zabawa z żałobą nie licuje kompletnie. Niby sprawa jest więc prosta, ale jednak tak do końca prosta nie jest. Bo tak to już jest, że przygotowania do koncertów, meczów itp. itd. trwają nierzadko długo, a w ich organizację angażuje się naprawdę wiele osób. Efekt więc taki, że masowe odwoływanie to dla branży rozrywkowej i sportowej decyzja dramatyczna, wszak sport nie tylko rywalizacją i rozrywką, ale i biznesem również jest.
Kujawsko-Pomorski Związek Piłki Nożnej uznał więc, że regionalne mecze piłkarskie, których w sobotę na wojewódzkich boiskach miało odbyć się multum, odbędą się zgodnie z planem. Z minutą ciszy na początku, na spokojnie, z szacunkiem dla papieża Franciszka, ale jednak bez zmian w ligowym kalendarzu. Nie jest to decyzja tylko nasza lokalna, bo swój komunikat w sprawie zielonego światła dla rozegrania meczów wydał również Polski Związek Piłki Nożnej i grano także na szczeblach wyższych, z Ekstraklasą na czele, gdzie na boisko wybiegła m.in. Legia Warszawa. I żeby to tylko futbol - grano też w koszykówkę, grano w siatkówkę, grano w piłkę ręczną.
I chyba mimo wszystko jest to decyzja słuszna. Nie było masowego odwoływania, nie było strat finansowych u organizatorów, nie było wreszcie przymusu. Piłkarze więc zagrali, ale zdarzyły się w naszym regionalnym sporcie i takie przypadki, gdy działacze uznali, że dana impreza jednak nie licuje z powagą dnia. Nie odbył się więc mecz tak bardzo regionalny, jak to tylko możliwe, czyli ekstraklasowy pojedynek pięściarski, w którym Pomorzanin Boxing Team Toruń miał się zmierzyć z CKB Potężnie Ciechocinek. W reaktywowanej bokserskiej lidze to pierwsze takie derby, w aż dziewięciu kategoriach wagowych, ale finalnie starć w szermierce na pięści nie było i odbędą się one w innym terminie. Można dyskutować, czy słuszne jest to, że piłkarze grać mogą, a bokserzy walczyć już nie, ale różnicę w charakterze obu dyscyplin da się jednak dostrzec dość wyraźną. I chyba rzeczywiście akurat boks do żałoby narodowej nie pasuje tu nieco bardziej. Odwoływania w regionie było jednak więcej, niekiedy dość zaskakującego, bo na przykład w Mroczy nie odbyły się szachowe mistrzostwa województwa kujawsko-pomorskiego zrzeszenia Ludowych Zespołów Sportowych. No ale pamiętać trzeba o jednym - decyzja należała do organizatora, nikogo innego, i nikt mu jej odgórnie nie narzucił.
A do piłki wracając - w tym szczególnym dniu nasze kluby radziły sobie ze szczęściem zmiennym. Wygrał Zawisza, wygrała Elana, przegrały za to świecka Wda i grudziądzka Olimpia. Czyli, generalnie rzecz biorąc, taki to nasz futbolowy standard w II i III lidze, bo o komplet wygranych zwykle przecież nie jest jednak łatwo…
CZYTAJ WIĘCEJ
- Biura PAIiH: najpierw Toruń, wkrótce Bydgoszcz
- Najważniejsze to gotować z sercem NASZ WYWIAD
- Janikowo: 21 pensji za odejście z firmy