Przyjedzie słynny rywal. A na żużlu jednym radość, drugim smutek NASZ KOMENTARZ

Region Raport
Biznes Opinie
#
Fot. Lech Kamiński/UMT

Na bezrybiu i rak ryba. Skoro na co dzień nie mamy w regionie piłki nożnej na jakimkolwiek sensownym poziomie, musi nas cieszyć możliwość obejrzenia dowolnej mocnej drużyny, która zagra na naszych boiskach. I tak właśnie będzie we wrześniu, bo ekstraklasowy Widzew przyjedzie do Torunia.

 

Po finale regionalnego Pucharu Polski napisałem w tym miejscu, że jestem ciekaw, na kogo trafią nasze wojewódzkie kluby już na szczeblu centralnym. I nie będę dziś ukrywał, że cieszę się, że Elana trafiła na klub z Łodzi. Nie ma co ukrywać, pod względem czysto sportowym zanosi się na wyzwanie trudne i mecz, który dla torunian może się okazać pierwszym i ostatnim, bo obie drużyny dzieli kilka klas. Ale plusy takiego losowania też są duże. W przeszłości torunianom zdarzało się już trafiać w pucharowych rozgrywkach na kluby wyżej notowane, ale nie wzbudzające jakichkolwiek emocji. Z punktu widzenia budowania jakiejś narracji były to losowania najgorsze z możliwych. Czy ktoś dziś pamięta, że w 2019 roku Elana grała z Radomiakiem Radom? Futbolowo był to rywal za trudny, natomiast marketingowo tak nijaki, że mecz się po prostu odbył i po porażce szybko o nim zapomniano.

Jeśli więc spadać, to z wysokiego konia. Po cichu liczyłem na przykład na Lecha, ale Widzew też jest oczywiście w polskiej piłce marką wielką, więc taka wizyta w Toruniu emocje wzbudzi, a o nie przecież w sporcie chodzi. Ba, relację z meczu zapowiada TVP, co w naszej lokalnej piłce też będzie wydarzeniem niezwykłym, bo z reguły trzecioligowych torunian nie ogląda się w telewizji żadnej. Plus wylosowania łodzian jest jeszcze jeden - kibice obu klubów są zaprzyjaźnieni, więc na trybunach atmosfera będzie pozytywna. Czego więc chcieć więcej?

Drugi z naszych klubów, Olimpia Grudziądz, trafił na GKS Tychy. I tu mam problem z oceną, jak patrzeć na tego przeciwnika. Sportowo faworytem jest pierwszoligowiec. A pod względem emocji… no właśnie, czy kogoś w naszym regionie wyjątkowo elektryzuje myśl o meczu z klubem właśnie z Tychów? GKS to akurat przykład jednego z tych przeciwników, którzy na boisku są trudni, a emocji wielkich nie wzbudzają. Z drugiej jednak strony kto jak kto, ale Olimpia dwa lata temu pokazała już, że Puchar Polski lubi, bo po przepięknej przygodzie dotarła wtedy aż do półfinału i najlepszej czwórki w kraju. Niech więc, zaczynając teraz w 1. rundzie z Tychami, grudziądzanie znów powalczą o coś wielkiego. Bo w sumie dlaczego nie?

Na pucharowe wydarzenia piłkarskie poczekamy do końcówki września, za to pucharowy dreszczowiec w play-ff na żużlowym torze już teraz oglądali kibice w Bydgoszczy. Tydzień temu pisałem, że Polonia pokpiła sprawę i po nijakim meczu zasłużenie przegrała wysoko w Poznaniu, a tymczasem w rewanżu nasi żużlowcy już od pierwszych wyścigów radzili sobie wybornie i odrobili straty w parę biegów. Niestety, później wynik w dwumeczu oscylował w granicach remisu i finalnie  minimalnie wygrali rywale, ale Polonia jako najlepszy z przegranych też jednak w półfinale pojedzie.

No i jeszcze żużlowy Toruń, który w tej chwili także przegranym jest, ale do roli najlepszego aspirować raczej nie będzie. Przez cały sezon Apator przeżywał swoisty rollercoaster, miał momenty całkiem nieudane, miał później wzloty i nagłe zwyżki formy, a akurat w play-off przez kontuzję Emila Sajfutdinowa już na starcie został zepchnięty do narożnika. W niedzielę torunianie nie dość, że pojechali bez jednego ze swoich liderów, to jeszcze przekombinowali z torem, który zamiast być ich sprzymierzeńcem okazał się dla nich zagadką. Trener Piotr Baron wziął winę na siebie, wszak to on postanowił, że przygotuje nawierzchnię mocno przyczepną. Nie wypaliło, za to goście z Gorzowa cieszyli się i mówili, że tego właśnie się po Baronie spodziewali i tor na Motoarenie odczytali wybornie.

Na dziś wygląda to więc tak, że Polonia w półfinale już jest (choć oczywiście na zapleczu PGE Ekstraligi), całkiem spore szanse na półfinał elity mieć może GKM Grudziadz, a torunianie, na papierze nasze bezsprzecznie największe nadzieje na żużlowy medal, są w tym momencie od tych półfinałów daleko, a nawet coraz dalej. I tak to zaskakująco w żużlu bywa, tak to bywa w play-offach, tak to bywa we wszelkich fazach pucharowych. Obojętnie czy żużlowych, czy piłkarskich.

 

CZYTAJ WIĘCEJ: