Ekonomia społeczna: pułapki i sukcesy. NASZ WYWIAD

Puls Dnia
Biznes Ludzie
m
Fot. 123rf
Adam Szponka jest dyrektorem Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej

Zbliża się 13. Kujawsko-Pomorskie Forum Ekonomii Społecznej w Toruniu, które zresztą ponownie będzie miało również międzynarodowy charakter. O tym ciekawym i wciąż mało znanym elemencie gry rynkowej, jakim jest ekonomia społeczna, rozmawiamy z Adamem Szponką, dyrektorem Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w kujawsko-pomorskim. Patronat nad Forum objął portal kujawy-pomorze.info.

 

 

Ekonomia społeczna to modny temat nie tylko w Polsce, w kujawsko-pomorskim zajmujecie się nim już dłuższy czas. W jakich grupach społecznych wychodzi to nam najlepiej?


Może zacznę od tego, że ekonomia społeczna z założenia skierowana jest do osób wykluczonych społecznie. Wykluczonych z różnych przyczyn – takich jak niepełnosprawność, bezdomność czy długotrwałe bezrobocie.
 

I zadaniem ekonomii społecznej jest to, żeby tych ludzi – mówiąc kolokwialnie – wyłapać i aktywizować, włączać w różne przedsiębiorstwa społeczne. Rzecz w tym, żeby włączenie społeczne połączone było z ekonomizacją, żeby nie pozostać na etapie płacenia świadczeń. A czy jest jakaś grupa, która się najlepiej sprawdza? Myślę, że to raczej kwestia osobowościowa.


A komu poświęcacie szczególną uwagę?


Dużą uwagę poświęcamy osobom niepełnosprawnym, to dla nas obecnie priorytet. Jednak muszę tu dodać, że wciąż w jeden łańcuch nie jest połączony cały system wspierania osób niepełnosprawnych – łańcuch, w którym ostatnim elementem jest ekonomia społeczna, a poniżej są warsztaty terapii zajęciowej czy zakłady aktywizacji zawodowej. Taki łańcuch kończyłby się tym, że osoba po takich procesie aktywizacji zawodowej wchodzi automatycznie do jakiegoś podmiotu ekonomii społecznej. To byłby stan idealny, ale tak się nie dzieje.


Patrząc szerzej na podmioty ekonomii społecznej to najczęściej trafiają do nich osoby bezrobotne. A wracając jeszcze do założeń ekonomii społecznej - nie jest to typowa działalność gospodarcza. Są tu oczywiście wynagrodzenia, ale cała nadwyżka, którą się wypracowuje, jest inwestowana w sam podmiot.


W Polsce to wciąż pewna nowość – mimo, że kujawsko-pomorskie forum ekonomii społecznej odbywa się już po raz 13. – ale choćby w wielu krajach Europy pracuje się tak od dekad.


Najlepszy podmiot który widziałem, to hiszpańska spółdzielnia Mondragon, która ma własny uniwersytet, własne szkoły, własną sieć sklepów, własne laboratoria, produkują m.in. części dla seata… Pracują tam tysiące ludzi.


Nasz poziom rozwoju ekonomii społecznej to poziom wspierania bardzo wielu małych podmiotów, skupiających po kilka osób. A naszym zadaniem, na poziomie województwa,  jest zbudowanie takiego klimatu, żeby te podmioty jak najdłużej utrzymały się na powierzchni albo znalazły swoją niszę i dalej funkcjonowały.
 

No właśnie, w pewnym  momencie te podmioty muszą przejść z etapu silnego wspomagania finansowego do działalności rynkowej. Wiele jest w stanie przetrwać ten moment?

To normalna sytuacja na rynku, podobna do tej, kiedy to na przykład powiatowe urzędy pracy wspierają jednoosobową działalność gospodarczą - w warunkach rynkowych część tych podmiotów również z tego rynku wypada. Według moich obserwacji, jeśli mamy w podmiocie ekonomii społecznej lidera, menadżera, to taki podmiot jest w stanie się na rynku pozostać. Są takie podmioty, które mają już swoje lata i sobie świetnie radzą.


Trend, który dzisiaj obserwujemy, polega na tym, że staramy się połączyć finansowanie tworzenia podmiotów ekonomii społecznej  z popytem na usługi społeczne, zwłaszcza usługi opiekuńcze. Mamy coraz więcej osób starszych, popyt na te usługi ciągle rośnie – no to skoncentrujmy nasze wysiłki na podmiotach ekonomii społecznej, które poruszają się w tej branży. Jest tylko jeden problem.
 

Pieniądze?


Tak, oczywiście pieniądze. Żeby nadążyć za popytem, to muszą się pojawić tu dodatkowe środki.


Mamy podmioty, które świetnie się realizują w usługach cateringowych, mamy podmioty, które odnajdują się w turystyce. Funkcjonuje nawet taki klaster turystyczny, złożony z podmiotów ekonomii społecznej. Te inicjatywy znajdują nisze w swoim lokalnym środowisku i tak sobie radzą. Zwiększają zatrudnienie, zwiększają obroty. Bo to jest najważniejsze – żeby podmiot ekonomii społecznej włączyć w lokalne środowisko.


Jak to w praktyce wygląda? Ktoś ma jakiś pomysł związany z ekonomią społeczną i po prostu zgłasza się do was?


Jak to przy funduszach unijnych, jest pewna drabinka instytucji. Generalnie, działają cztery ośrodki wsparcia ekonomii społecznej, zwane OWES-ami. Są rozproszone w dużych miastach naszego regionu. Mamy je w Bydgoszczy, w Toruniu oraz połączony w Inowrocławiu i we Włocławku. Osoba, która chciałaby założyć podmiot ekonomii społecznej może się oczywiście zgłosić, sprawdzić, czy taka forma ją interesuje. Bo to są najczęściej formy spółdzielcze. To nie jest jednoosobowa działalność gospodarcza – ale spółki non-profit, fundacje, stowarzyszenia, spółdzielnie socjalne.

Najczęściej podmioty tworzone są jednak przez aktywność OWES-ów - te ośrodki wyszukują odpowiednie osoby, rozmawiają z ośrodkami pomocy społecznej, centrami integracji społecznej, generalnie ośrodkami, wokół których osoby wykluczone się gromadzą.


OWES-y nie czekają na klienta – są bardzo aktywne, mają finansowe instrumenty do tego. Jak znajdą taką osobę, to trzeba ją oczywiście do prowadzenia gry rynkowej przygotować, bo nie każdy z nas sobie z taką aktywnością rynkową poradzi.


Przygotowują biznesplan?


Zaczynają od pokazania podstaw działalności gospodarczej, pracują z taką osobą, rozpoznają w czym jest dobra. Biznesplan oczywiście również, ale jest też cały czas doradztwo, czy ten biznesplan się na pewno obroni.


Jednym z takich negatywnych przykładów – dotyczących akurat jednoosobowej działalności gospodarczej – był okres, kiedy mieliśmy boom na fryzjerów. Na każdym rogu powstawał zakład fryzjerski, bo było łatwo wziąć na niego pieniądze. Automatycznie więc taka masa nowych zakładów nie mogła się utrzymać. Doświadczenia z poprzednich perspektyw są już dosyć bogate, wiec ośrodek wsparcia ekonomii społecznej musi założyć jakieś warunki brzegowe, sprawdzić, czy inicjatywa się obroni. Jeśli dajmy na to, ktoś chce założyć catering w małej gminie, to trudno będzie znaleźć odbiorców, żeby taką kuchnie utrzymać. W każdym OWES-ie jest zatrudniony doradca finansowy.


A jeśli pomysł ma szansę się obronić…


To otrzymuje wsparcie pomostowe, które może trwać 12 miesięcy. W tym czasie podmiot ma szansę rozkręcić się na rynku. To taka kroplówka finansowa. W pewnym momencie jednak podmiot jest od niej delikatnie mówiąc odcinany. W dalszym ciągu może być realizowane wsparcie doradcze, ale przychodzi chwila, gdy staramy się go wypuścić na głęboką wodę.


O jakim w ogóle rzędzie wielkości mówimy, jeśli chodzi o podmioty realizujące w regionie zasady  ekonomii społecznej?


To są setki podmiotów.  Biorąc rzecz nieco historycznie, w pierwszej fazie koncentrowaliśmy się na spółdzielniach  socjalnych. Były to podmioty zakładane przez kilka osób. Spotykało się kilka bezrobotnych osób, albo bezdomnych i tworzyło spółdzielnię. Mamy taki przykład w Toruniu - kilka bezrobotnych osób, na starówce założyło sklepik. Potem się okazało, że spółdzielnie socjalne nie są dość wydolne. Dziś bardziej kierujemy się w stronę fundacji albo stowarzyszeń. Znajdujemy też  fundacje, które istnieją, ale nie prowadzą działalności. Staramy się w takich sytuacjach przeprowadzić proces ekonomizacji, żeby stały się podmiotami ekonomii społecznej.

Trudno ocenić, ile tych podmiotów  jest, bo są rejestry prowadzone przez wojewodę, ale w praktyce nie ma obowiązku, by się do nich zgłosić. Jest rozporządzenie, ale nie ma sankcji, które by do tego obowiązku zmuszały. Gdy sprawdzamy, ile jest na przykład podmiotów w trzecim sektorze, to wychodzi na to, że jest ich kilkanaście tysięcy, ale w wielkim stopniu są to kluby sportowe, prowadzone często w formie stowarzyszeń. Dlatego tak do końca nikt nie wie, jaki jest potencjał na rynku. Z całą pewnością możemy powiedzieć o liczbie podmiotów które uzyskały wsparcie, ale to też jest tylko wycinek całości.

 
Zakładając, że nie ma dokładnych statystyk i odwołując się bardziej do pańskiej intuicji – jak nasze województwo wypada w zakresie ekonomii społecznej na tle innych regionów? Czy pod tym względem wyróżniamy się jakoś? Czy są regiony, gdzie jest pod tym względem szczególnie dobrze?

Kolebką ekonomii społecznej była zawsze Wielkopolska. Tam te wskaźniki -  na przykład spółdzielni socjalnych - były najwyższe.


To też generalnie polska kolebka spółdzielczości w ogóle...


Dokładnie. Tam to zostało, tam także było bardzo mocne środowisko osób wspierających ekonomię społeczną. Do Wielkopolski dołączyła także Małopolska i tam też tego rodzaju działalność "ruszyła z kopyta". W którymś momencie staraliśmy się dogonić naszych kolegów z tych dwóch regionów, co było trudne, ale udało się zająć miejsce za nimi. Szacuję, że w liczbie podmiotów jesteśmy w pierwszej piątce. To pokazuje, że system, który zbudowaliśmy, jest w miarę stabilny.

Na drugim biegunie mamy regiony, w którym podmioty ekonomii społecznej raczej się zamykają, okazuje się że nie są one już wspierane w całym województwie. Powstają jakieś dziury, brakuje stabilności, co też nie pomaga, bo tu wiele opiera się na dobrych, stabilnych relacjach. Po piłkarsku mówiąc,  jesteśmy w czubie, ale nie jest to pierwsze miejsce.


Jak na dziesiąte województwo pod względem wielkości i liczby ludności, pierwsza piątka to całkiem niezła pozycja.


Ośrodki wsparcia, Urząd Marszałkowski, OWES-y,  my jako regionalny koordynator polityki społecznej – ten system się sprawdza. I osobowo, i instytucjonalnie.

Zbliżające się Forum,  to takie święto ekonomii społecznej. Od pewnego czasu to Forum o wymiarze już międzynarodowym. W zeszłym roku na przykład o bardzo ciekawych doświadczeniach opowiadali goście z Ukrainy. Co planujecie w tym roku? Podobno doświadczenia z Afryki?

Mamy trzy wątki zagraniczne: wątek afrykański, czyli włączenie poprzez kulturę. Chcemy to pokazać przez pryzmat krajów afrykańskich i to może być bardzo ciekawe. Drugi wątek to ONZ, a to jedna z głównych organizacji na  świecie rozwijających podmioty ekonomii społecznej. Mamy też gości z Francji. Oprócz tego, że będziemy mogli  posłuchać  o ich doświadczeniach, mamy też panel, na który zapraszamy naszych gości z Francji plus nasze podmioty ekonomii społecznej. Robimy to po to, by zbudować ewentualne pomosty biznesowe. 

Transfer praktyk, może wymiana produktów, to też jest ważne. Staramy się więc nie tylko świętować, ale wspierać ten społeczny biznes także w kuluarach. Tam również się wiele dzieje, tam nawiązywane są kontakty, które potem mogą zaowocować.

 
- Jak w każdym biznesie.


- Dokładnie tak.