Marek Tejchman, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej”, otwierając pierwszą toruńską edycję Kongresu Perły Samorządu, zaczął od tego, że Toruń jest miastem, które wielokrotnie musiało się redefiniować i że to dobre nawiązanie do sytuacji polskich samorządów, które wobec tempa zmian politycznych, geopolitycznych, gospodarczych, społecznych - także muszą na nowo się określić.
Pierwsze, co pomyślałem, że to zgrabny retorycznie pomysł na otwierający Kongres speech, bo i metafora ciekawa i jednocześnie elegancki ukłon wobec miejsca, w którym Kongres się odbywa. Ale to nie jest jedynie zgrabny bon mot. W opiniach, które prezentowali uczestnicy Kongresu (szerzej TUTAJ), w wypowiedziach teoretyków i praktyków samorządu na eksperckich debatach, powtarzała się, różnie oczywiście formułowana, myśl o tym, po 35 latach funkcjonowania systemu samorządowego, rzeczywiście wymaga on głębokiej redefinicji.
Oczywiście, w ciągu tych trzech i pół dekady, ten system ewoluował, cała zresztą reforma samorządowa rozłożona była na dwa etapy z 1990 i 1999 roku. Na dodatek, te 35 lat to naprzemienne okresy wzmacniania samorządności i recydywy centralistycznych nawyków. Ważne są też zmiany najświeższej daty, choćby wprowadzona przez obecną ekipę rządową reforma finansowania samorządów – zmiana tyleż znacząca, co niedoceniania.
Wszystko to nie zmienia faktu, że najbardziej aktualnym pytanie pozostaje: co dalej? Jaki to będzie ten przyszły samorząd? Nastawiony nie na konkurowanie w dostępie do zewnętrznych środków, ale potrafiący sprawnie niwelować swe deficyty w międzysamorządowej współpracy? Zarządzany przez ludzi potrafiących podejmować także trudne decyzje, ale jednocześnie nie tracących społecznego słuchu, umiejących korzystać z potencjału społecznej aktywności? To tylko dwa z całej masy pytań pomocniczych, towarzyszących pytaniu: co dalej?