Świat sportu się zmienia, tak jak zmieniają się wokół nas wszelkie dziedziny życia. Niby tradycyjne dyscypliny wciąż trzymają się mocno (a przynajmniej próbują), ale dla młodego pokolenia coraz częściej liczą się sporty oraz „sporty” zupełnie nowe.
Akurat przed tygodniem już po raz setny odbyła się gala KSW, największej w Polsce i wyróżniającej się w Europie federacji mieszanych sztuk walki. Nie ukrywam, że MMA ani mnie ziębi, ani też grzeje - być sobie niech będzie, rozumiem, że ma wielu zwolenników, natomiast moja bajka nie jest to zupełnie.
Już od jakiegoś czasu KSW w naszym regionie nie mieliśmy, natomiast zdarzało się, że w przeszłości walki w klatce odbywały się w Arenie Toruń i zainteresowanie nimi było wówczas bardzo duże. MMA jako dyscyplina sportu, która na dobre rozwinęła się właściwie dopiero w XXI wieku, z miejsca podbiła świat i również Polskę. Od tradycyjnego boksu zawodowego wygląda brutalniej, co - to też znak czasów - przyciąga wielu widzów żądnych scen nie tylko bicia się na pięści, ale też kopania i duszenia w parterze, ponadto poszczególne walki trwają znacznie krócej niż nawet kilkunastorundowe starcia bokserów. Jest więc show, jest więc dynamika, a tego współczesny widz oczekuje.
Właśnie w Toruniu debiut w nowej dla siebie formule w KSW zaliczył Artur Szpilka. Niegdysiejszy pretendent do tytułu mistrzowskiego w pięściarskiej wadze ciężkiej wcale nie jest pod tym względem jedyny, bo do MMA lub do federacji freak fightowych przeszła ostatnio niemal cała dawna krajowa czołówka bokserów. Panowie po czterdziestce odcinają wprawdzie kupony od dawnej sławy, ale dostają za to sowite wynagrodzenie. W różnych tekstach na temat tego typu walk padają różne kwoty oferowane hitowym nazwiskom. Ćwierć miliona, pół miliona, milion. Za jedną walkę, czasem trwającą dosłownie dwie, trzy minuty.
I pół biedy, że takie są zarobki dla gwiazd w organizowanym także u nas KSW, bo tam walczą prawdziwi sportowcy. Kosmiczne pieniądze leżą jednak w oktagonie także w walkach freak fightowych, a te ze sportem nie mają już wiele wspólnego. Poziom sportowy bywa żenująco słaby, zawodnicy i zawodniczki miewają duże problemy kondycyjne, machają rękoma na ślepo próbując zadać cios. Widowni to jednak nie przeszkadza, bo nie o sport tu chodzi - biją się celebryci, youtuberzy, osoby znane z tego, że są znane w sieci, bywa, że i kibice piłkarscy. Zdarza się wprawdzie, że i w takiej formule trafi się ktoś, kto walczy nieźle, ale sport jest tu generalnie na dalekim planie, a liczy się „zadyma” i zwykła bijatyka. W naszym regionie pseudowalki też się odbywały, nawet w formule grupowej.
I w tym wszystkim giną gdzieś niestety tradycyjne sporty walki, wciąż obecne na igrzyskach olimpijskich i wymagające prawdziwego wieloletniego treningu. Na ostatnich igrzyskach w Paryżu także województwo kujawsko-pomorskie miało swoją pięściarkę - we Francji walczyła Aneta Rygielska z Torunia. I co z tego, że gdyby zestawić w ringu Rygielską z dowolną freak fighterką, to torunianka bez problemu rozstrzygnęłaby taki pojedynek na swoją korzyść - w dzisiejszych mediach głośniej o tych drugich, a i pieniądze w ringu, niestety, też są u tych drugich okazalsze.
Chciałbym być tu optymistą, ale obawiam się, że z biegiem lat współczesny sport będzie coraz mocniej szedł w stronę nawet nie tylko komercyjną, bo w nią poszedł już dawno, co w stronę widowisk dziwnych, dynamicznych, brutalnych, a bywa, że szokujących. Prezes Realu Madryt stwierdził kilka lat temu, że w pokoleniu dzieci i nastolatków już 40 procent młodzieży futbolem się nie interesuje - bo mecz jest za mało dynamiczny, bo za długo trwa. Skąd te liczby mają pochodzić prezes nie podał, futbol na brak zainteresowania generalnie narzekać zdecydowanie nie musi, a pieniądze są w nim niewyobrażalne, niemniej skoro nawet w najpopularniejszej dyscyplinie świata takie głosy się pojawiają, znak to niewątpliwy, że coś się jednak zmienia i w erze tabletów oraz smartfonów także w sporcie idzie nowe, niekoniecznie tylko w postaci nowych dyscyplin sportów walki, ale i wielu innych sportów nastawionych na show. Natomiast akurat w Polsce, niestety, szczególnie rozpleniły się pseudogale pseudoMMA. Ze szkodą dla prawdziwych sportowców w mniej popularnych klasycznych sportach walki. A tych nie brak także w naszym regionie.
- Kuchnia tajska w Toruniu to przepis na sukces NASZ WYWIAD
- Kujawsko-pomorski rynek pracy w październiku