Bardzo mi się podoba - a mam na myśli urodę architektoniczną - otwarte niedawno Centrum Nauk Technicznych UMK. Dwa niewysokie, powiedziałbym, dyskretne pawilony, żadnego efekciarstwa, żadnego kuglowania, prosty rytm pionowych podziałów jak trzeba skontrowany szerokimi, mocno wychodzącymi poza lico elewacji białymi gzymsami zamykającymi od góry kondygnacje. Piony i poziomy. I więcej już nie trzeba. A podoba mi się tym bardziej, że to kolejny dowód na rosnący – po wielu latach wyraźnego regresu - poziom architektury obiektów największej w regionie uczelni.
Tu na przekór, tam a propos
W przypadku CNT ciekawa jest chociażby ta podwójna gra z otoczeniem - na jednym poziomie zbudowana na zasadzie kontrastu: ze stojącą nie tak daleko, od wschodu, monumentalną, prawie przeskalowaną bryłą Collegium Humanisticum UMK i dla odmiany na poziomie drugim, opierająca się na współbrzmieniu i kontynuacji. Bo przecież cała estetyka CNT to hołd wobec pierwotnej architektury toruńskiego kampusu, w czasach PRL zwanego "miasteczkiem akademickim", tego, co za środkowego Gomułki wyszło ze stołów kreślarskich ekipy Ryszarda Karłowicza i co do dziś pozostaje jednym z najlepszych dzieł swej epoki. Nie przypadkiem obiekty tego zespołu są już wpisane na rejestru zabytków.
Już nawet nie chodzi o konkretne elementy tego projektu, jak np. te ceglane powierzchnie elewacji - choć nie jest to zwykła cegła - nawiązujące do szczytów pawilonów dydaktycznych "chemii", czy "biologii" - w ich pierwotnym kształcie i do całej tej ceglanej małej architektury miasteczka; te pionowe podziały części przeszklonych, w których jest jakieś echo kostki rektoratu. Szerzej, cała estetyka zespołu CNT to filuternie, ale z wyraźną sympatią puszczone oko do tradycji europejskiego modernizmu. Przy czym nie jest to w żadnym wypadku proste naśladownictwo, a raczej nowy dźwięk współgrający z wymyślonym już wcześniej akordem.
CNT to dzieło gdańskiej pracowni TBi Architekci. Ich portfolio obejmuje m.in tak ciekawe realizacje jak nowy budynek dworca Gdańsk-Wrzeszcz, lodowisko Torbyd przy ul Toruńskiej w Bydgoszczy, czy realizowany właśnie nowy dworzec kolejowy w Koszalinie. Fachowcy. Na stronie pracowni wielkie hasło "Less is more" Ludwiga Mies van der Rohe, guru światowego modernizmu. Less is more... Tak, to także klucz do architektury CNT.
Najpierw w dół…
Historia uniwersyteckiej architektury Torunia, tej projektowanej specjalnie na potrzeby UMK, układa się w coś rodzaju sinusoidy: najpierw był start z bardzo wysokiego poziomu, czyli pierwszy i jedyny w całym PRL całościowy, choć nie zrealizowany w całości projekt dzielnicy akademickiej, czyli to właśnie, ponad 80-hektarowe miasteczko akademickie, oddane na 500-lecie Kopernika w 1973. Potem był stromy zjazd w dół: najpierw kryzys inwestycyjny końca "ludowej" i początków IIIRP, potem delikatnie mówiąc średnio udane nowe siedziby wydziałów ekonomii i prawa, zupełnie fatalny - moim zdaniem - projekt nowego "binozu", dziś siedziba wydziałów: nauk biologicznych i weterynaryjnych oraz nauk o ziemi i gospodarki przestrzennej. I to był ten okres, gdy można było jedynie z tępą zazdrością patrzyć np. na rosnący kampus Uniwersytetu Gdańskiego w Oliwie. Uwielbiam basen w Uniwersyteckim Centrum Sportowym UMK przy św. Józefa i świetnie, że centrum rozrosło się o nową część kompleksu, od zachodu, ale architektonicznie nie jest to mistrzostwo świata, co zresztą nie dziwi, zważywszy, że obiekt zbudowany został w systemie "zaprojektuj i zbuduj".
Na dodatek samo miasteczko przyjęło kilka ciosów, by wymienić tu nieszczęsny remont auli UMK, podczas którego wypruty został oryginalny wystrój wnętrza czy rozbudowę zgrabnego bunkierka Od Nowy o nową część, która dała klubowi salę widowiskową z prawdziwego zdarzenia, ale na zewnątrz prezentuje okropnie pretensjonalnie.
… potem w górę
Szczęśliwe w pewnym momencie krzywa odbiła w górę: Collegium Humanisticum, z ciekawym rozczłonkowaniem bryły i sympatyczną zabawą symetrią na elewacjach, Interdyscyplinarne Centrum Nowych Technologii - to na Bielanach. Wreszcie realizacje najnowsze, oddane nieco wcześniej niż CNT: siedziba Instytutu Medycyny Weterynaryjnej UMK przy Szosie Bydgoskiej – całkiem gustowna – nie tylko jak na budynek stworzony dla ludzi, psów, kotów, koni i trzody chlewnej oraz perełka w koronie – Centrum Badań i Konserwacji Dziedzictwa Kulturowego - na zapleczu siedziby Wydziału Sztuk Pięknych UMK przy Sienkiewicza.
W skrócie CBiKDK. Świetny – moim zdaniem - projekt warszawskiej pracowni Studium (Ola Dziedzicka, Rafał Maliński, Malwina Łazęcka, Ewa Kosińska) - postawiony na planie litery L budynek, który z jednej strony nawiązuje do tradycji gotyckiej kamienicy mieszczańskiej, ze strony drugiej do potężnego gmachu WSP UMK, z trzeciej miedzianymi płaszczyznami elewacji współgra kolorystycznie z czerwoną cegłą i dachówką XIX wiecznej szkolnej architektury skoncentrowanej na ul. Sienkiewicza, nie przypadkiem do końca zaborów noszącej nazwę Schulstrasse. Ze strony czwartej wreszcie Centrum jest po prostu śliczną, oryginalną kompozycją architektoniczną. I co można? Można!