Kolega lubi podróżować. Ostatnio jednak podróżował z trudem, a to za sprawą rolniczego protestu i kolumn wielkich traktorów z flagami. W końcu dotarł na lotnisko, odreagował stres w samolocie, dofrunął na koniec Europy. I na co trafił? Na takie same wielkie traktory. Tylko flagi były inne. Bo niestety na problemy producentów rolnych zachorowała cała Unia. Gromadka rolników z dorodną krową protestowała nawet w Watykanie, choć tam z gruntami rolnymi raczej słabo. Jasne jest już jednak chyba dla wszystkich, że teraz bez mocnej, kompleksowej terapii ani rusz, bo to lokalne leczenie nie wystarcza, zwłaszcza jeśli - jak u nas - miesiącami zajmowali się tym znachorzy, a nie prawdziwi lekarze.
Bo o co tak naprawdę rolnikom chodzi? Kiedy przejrzy się postulaty z różnych krajów, to widać, że dwa problemy łączą wszystkich, a do nich doklejane są kłopoty lokalne. Te dwa główne to oczywiście otwarcie się Unii na import produktów rolnych z Ukrainy, z którego korzystają zresztą w dużej mierze wielkie korporacje, dominujące w tamtejszym rolnictwie. Drugi powód – to Zielony Ład, który na rolników działa jak czerwona płachta na byka i to nie tylko ze względu na słynny już pomysł ugorowania części gruntów. Do tego u nas mamy problem hodowli zwierząt futerkowych, w Grecji kwestie popowodziowe, a dajmy na to we Francji podatkowe. I mimo, że nikt nie lubi tracić czasu na blokadach, to trudno w wielu kwestiach rolnikom nie przyznawać racji.
Cóż, pewnie można by na ten temat pisać długo i szeroko, ale wyciągnijmy jeden pozytyw i jeden negatyw. Dobre jest to, że Unia to taki organizm, który – wbrew smędzeniu eurosceptyków – potrafi naprawiać błędy. Czasami trwa to długo i bywa bolesne, ale jednak. Już to widać chociażby po tym, co przygotowuje Europejski Komitet Regionów, a o czym pisaliśmy parę razy w kujawy-pomorze.info (m.in. TUTAJ). A negatyw? Jednym z najważniejszych komisarzy unijnych – tym od rolnictwa – jest nasz rodak, pan Wojciechowski. Po latach jego komisarzenia rolnicza Europa płonie i trzeszczy. Słaba to dla nas rekomendacja.