Mówcie sobie co tam chcecie, żużlowe talenty są na świecie… tylko trzeba je jeszcze znaleźć i odpowiednio ukształtować. Niestety, akurat w naszym speedwayu kluby zabierają się do szukania zagranicznych perełek najczęściej wielce opornie, a jeśli już takie znajdą, to często wahają się, czy na pewno dać im szansę, czy też ryzyko będzie zbyt duże.
Stali Czytelnicy być może pamiętają, że w ubiegłym tygodniu wybrałem na temat felietonu pracę z żużlowymi juniorami oraz rozmaite problemy z taką trenerską orką związane. Taki będzie jednak żużel, jakie młodzieży szkolenie, więc skoro temat ważki jest wielce, pochylę się dziś nad nim raz jeszcze, choć tym razem z trochę innej, bo niekoniecznie wyłącznie polskiej perspektywy.
Rzecz w tym, że sprawą zupełnie oczywistą jest w wielu dyscyplinach skauting. Nie, nie o harcerstwo chodzi, a o szukanie tych, co to talent mają naprawdę duży i warci są zakontraktowania już w nastoletnim wieku. W piłce nożnej skautów ma więc dosłownie każdy czołowy klub, nie czołowy zresztą też, bo skauting po prostu się opłaca. Cóż lepszego niż pozyskać tanio zdolnego nastolatka, a potem widzieć, jak rozwija swoje możliwości, płynnie przechodzi do grona seniorów, i jeszcze długo cieszy nas swoją dobrą grą. A może będzie i tak, że kiedyś odsprzeda się go z wielokrotnym zyskiem?
Plusów jest więc wiele, ale akurat w żużlu skauting rzeczą jest niemal nieznaną. Tak to już jest, że zwłaszcza w naszym krajowym speedwayu długofalowo raczej się nie myśli, za to znacznie częściej włącza się myślenie tu i teraz - bo sukces ma być za miesiąc, za tydzień, najlepiej dziś, a o tym, co będzie za rok czy dwa, pomyśli się za rok lub dwa właśnie. Sensownego szukania zagranicznych talentów w naszym żużlu było więc zwykle mało lub nawet bardzo mało, acz zdawać się mogło, że powoli coś już idzie ku lepszemu. Oto władze ligowe powołały rozgrywki do lat 24 i niektóre kluby faktycznie do tematu podeszły sensownie - do Zielonej Góry oraz Wrocławia trafili więc młodzicy uznawani za talenty klasy spotykanej rzadko.
A u nas w regionie? Eh, no właśnie nie za ciekawie. Był czas, gdy toruński klub wyróżniał się w temacie pozytywnie, nawet bardzo, bo lubował się w szukaniu perełek jeszcze w czasach, gdy o osobnej lidze dla takich zawodników nikomu się nie śniło. Miał więc Darcy Ward zaledwie 17 lat, a już jeździł w barwach ówczesnego Unibaxu, wypatrzony w lokalnych australijskich zawodach przez Ryana Sullivana i natychmiast polecony do składu. W Toruniu oko do talentów kiedyś więc było, za to w tym roku widać jak na dłoni, że temat skautingu został odpuszczony całkowicie. Niby jest drużyna U-24, ale jest raczej tylko dlatego, że być musi, a kryteria doboru zagranicznych zawodników do jej składu to zagadka. Tych z potencjałem policzyć można było w ostatnich latach na palcach jednej ręki, a były i kontrakty zupełnie niezrozumiałe, jak umowa z Holendrem.
To może Grudziądz? Tu też z dobieraniem młodych zagranicznych zawodników bywało różnie i raczej trudno nazwać ich wybór skautingiem z wyższej półki, choć zdarzyły się nazwiska ciekawe, jak Daniel Klima z Czech. W tym jednak roku GKM jeździ składem U-24 głównie krajowym, a jedyny ścigający się regularnie duński internacjonał to raczej półka nie za wysoka.
W Bydgoszczy wygląda to natomiast nieco inaczej, bo kluby 2. Ekstraligi swoich zespołów U-24 nie mają, a jedynie zawodnika w tym wieku w ligowym składzie. I tu polonistom należą się słowa uznania, bo wychwycili już Andreasa Lyagera, znaleźli też ostatnio Toma Brennana, i są to wybory, które się bronią, choć obaj byli już rozpoznawali zanim trafili do Bydgoszczy, a poza tym pierwszy z wymienionych jeździ już dziś gdzie indziej.
Niewdzięczny to temat, skauting w żużlu, bo zdarza się i tak, że gdy nawet jakiś diament już się znajdzie, to nie ma czasu go szlifować. Był więc w Toruniu jako nastolatek wspomniany Ward, ale byli też m.in. Max Fricke, czy Brady Kurtz i akurat oni nie dostali szansy choćby w jednym wyścigu. A tymczasem ten ostatni jest dziś liderem klasyfikacji indywidualnych mistrzostw świata. Szkoda, że z naszym regionem nie ma już zupełnie nic wspólnego.
CZYTAJ WIĘCEJ: