Wiosna, Wielkanoc, Wakacje. Skąd powiało biznesowym optymizmem? Komentuje Mariusz Załuski

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
turystyka
Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Wiosna i Wielkanoc chyba nawet największego marudę wprawiają w nastrój optymistyczny, a nawet radosny. Zresztą inflacja stanęła, budowlanka ruszyła, i choć sporo towarów cenowo odfrunęło przed świętami, to jednak część warzywna potaniała, czyli zrobiło się chociaż prozdrowotniej. A zastanawianie się, o co może chodzić z tą „repolonizacją” naszej gospodarki pana premiera, może sobie spokojnie poczekać na „po świętach”... Zresztą co rusz trafiają się informacje, które nasz gospodarczy optymizm, przynajmniej regionalny, mogą podbić całkiem naturalnie.

Na przykład? Turystyka w kujawsko-pomorskim. Właśnie pojawiły się świeże dane GUS na ten temat – i na przykład jeśli chodzi o wykorzystanie miejsc noclegowych lokujemy się już na pudle, a dokładnie to na trzecim miejscu w Polsce. I to lokujemy się jako całe kujawsko-pomorskie, a nie dajmy na to Toruń. A to sukces spory, bo bądźmy szczerzy - takim oczywistym pierwszym wyborem turystycznym raczej nie jesteśmy. Ani morza błękitnego nie mamy, ani gór strzelistych, ani nawet blisko granicy nie leżymy. Budowanie turystycznej marki to w takich okolicznościach robota znojna, szczególnie, że do tego budowania rwą się dookoła wszyscy nasi sąsiedzi. Zmiana w ostatnich latach charakteru turystyki, związana ze zmianą stylu życia Polaków czy odchodzenie od klasycznych napędzaczy ruchu (turystyka biznesowa w Bydgoszczy, wycieczki szkolne w Toruniu) to duża szansa, wymagająca jednak sporego wysiłku i mocnych projektów. I podoba mi się choćby pomysł z maksymalnym rozpraszaniem turystycznej oferty poza dwa największe ośrodki, wyłapywanie turystyki rodzinnej, weekendowej, czy modnej turystyki doświadczeń, a z drugiej strony rozciąganie oferty poza sezon dzięki dużym imprezom.

I nie wiem oczywiście, czy wszystkie pomysły – związane z Doliną Dolnej Wisły, Kujawami, Pałukami czy Borami Tucholskimi, wypalą. Pewnie jedne lepiej, drugie średnio. I wiem, że będą kłopoty z rozkręceniem poważnej turystyki kongresowej – choć tu położenie w środku Polski mogłoby nam pomóc, to bez odpowiedniej bazy nie ruszymy. A ta z dnia na dzień nie powstanie. Ale jak tak obserwuję – też jako turysta-amator – jak sprawnie reagujemy na nowe trendy, to wychodzi mi na to, że uda nam się zdobyć całkiem spory kawałek tego ogólnopolskiego turystyczno-biznesowego tortu. Albo, jak ktoś woli, mazurka wielkanocnego.