W ostatni weekend bydgoskie media obiegła wiadomość, że wicemarszałek województwa kujawsko-pomorskiego, Zbigniew Ostrowski, zrezygnował z funkcji prezesa Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. Zarząd zasłużonego dla Bydgoszczy Towarzystwa żegna go wymieniając długą listą jego zasług i osiągnięć. Dla odmiany bydgoscy politycy samorządowi, zwłaszcza ci, którzy zarzucali Ostrowskiemu „protoruńską” postawę, nie kryją satysfakcji. A cała sprawa pokazuje, jak na lokalnym poziomie polityka przeplata się ze społeczną, regionalną aktywnością, która w teorii powinna być wolna od politycznych uwikłań. Co równie istotne, krótka kadencja odchodzącego prezesa, to także ciekawy przykład budowania nowego modelu wsparcia sfery gospodarki dla działalności społecznej. Czas pokaże, czy zainicjowane w tym czasie utworzenie Klubu Bydgoskiego Biznesu "Dumni z Bydgoszczy" przetrwa personalne zawirowania i okaże się dobrym pomysłem na efektywną współpracę regionalistów z liderami aktywności gospodarczej. Jak dziś uzyskać sponsorów, jak wykorzystać doświadczenia i potencjał lokalnych firm - przed tym dylematem stoi wiele podobnych organizacji pożytku publicznego.
Zbigniew Ostrowski kierował pracami Towarzystwa niespełna rok. Prezesurę w TMMB objął w maju zeszłego roku po tym, jak jego kandydaturę jednogłośnie rekomendował członkom Towarzystwa zarząd tej organizacji. Ostrowski zastąpił na tym stanowisku dziennikarza i zasłużonego popularyzatora wiedzy o Bydgoszczy, Jerzego Derendę, który stał na czele TMMB przez ostatnie ćwierćwiecze. Już sama ta zmiana była nie lada sensacją, bo dotychczasowy prezes chętnie uczestniczył w debacie publicznej, w momentach bydgosko-toruńskich napięć często zabierał głos, angażując się w tworzenie popularnej w tym mieście narracji o licznych przewagach Bydgoszczy nad Toruniem. Tymczasem jego następcą miał zostać wicemarszałek, wprawdzie z Bydgoszczy, ale od lat związany zawodowo z Kujawsko-Pomorskim Urzędem Marszałkowskim w Toruniu. W każdym razie wybór miał być nowym otwarciem w dziejach Towarzystwa.
Mapa pogody i niepogody
Krótko po wyborze, o sytuacji w Towarzystwie i o swej wizji jego działalności, w wywiadzie dla portalu „Bydgoszcz informuje” Zbigniew Ostrowski mówił tak: „Czasy pisania protestów do stacji Tele5 z awanturą, że nie pojawia się nazwa miasta Bydgoszczy na mapie pogodowej to – umówmy się – obszar, który mnie nie interesuje. To będzie w sumie symboliczne, bo na święcie województwa po raz pierwszy w historii, pojawił się sztandar Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. A kiedyś na celowniku poprzedniego kierownictwa byłem także ja sam. Gdy w 2014 roku zostałem wicemarszałkiem, np. przestano mnie zapraszać na kwesty cmentarne (…). Coś się zmienia tak, jak zmieniają się stosunki wewnątrz województwa. Od dłuższego czasu nie ma żadnych gorszących sporów nazwijmy to bydgosko-marszałkowskich czy między samorządem województwa, a samorządem miasta. Symbolicznym pomnikiem współpracy jest wspólna inwestycja w czwarty krąg Opery Nova. Dla mnie, człowieka, który często był uważany za nasłanego z Torunia – 24 lata mieszkam w Bydgoszczy, a od 40 pracuję – objęcie sterów w TMMB to argument na moje przywiązanie do miasta. Nie ma lepszego dowodu na to. Wszyscy jesteśmy dumni z Bydgoszczy”.
Złość i medycyna
Dość szybko jednak okazało się , że przynajmniej część bydgoskich samorządowców ma na temat zmian w bydgosko-marszałkowskich relacjach inne zdanie, a Ostrowskiemu od razu przyjdzie się mierzyć z zarzutami, że jest „protoruński”, lub co najmniej nie dość „bydgoski” - przynajmniej tak, jak chcieliby tego jego oponenci.
Już w czerwcu duże emocje nad Brdą wzbudziło podpisane przez prezesa stanowisko TMMB w sprawie pozycji Bydgoszczy w projekcie Koncepcji Rozwoju Kraju 20250, degradującym zarówno Bydgoszcz, jak i Toruń do poziomu ośrodków o jedynie regionalnym znaczeniu. TMMB zareagowało szybko protestem wobec deprecjonowania Bydgoszczy, ale też zwróciło uwagę, na niedoszacowanie pozycji Torunia w projekcie KRK2050. Stanowisko TMMB stwierdza, że "ranga ponadregionalna tego miasta (Torunia – red), nie może być kwestionowana, chociażby ze względu na bardzo silny potencjał naukowy, kulturalny oraz gospodarczy”.
Szkopuł w tym, że dla części bydgoskiego establishmentu to teza bardzo niepoprawna politycznie, bo właśnie kwestionowanie tej rangi, jest czymś, co absolutnie ponad politycznymi podziałami łączy wielu bydgoskich polityków i jest częścią oficjalnej argumentacji bydgoskich władz miasta w debacie o ośrodkach metropolitalnych w regionie.
Dobrze to widać w tym, jak różni się wychodząca z regionu krytyka założeń przyjętych w Koncepcji. O ile oficjalne stanowiska Urzędu Marszałkowskiego i Sejmiku oraz samorządu Torunia podkreślają, że obie stolice województwa powinny być zaliczone do kategorii ośrodków ponadregionalnych, o tyle stanowisko bydgoskiego samorządu akcentuje, że tylko Bydgoszcz ma potencjał kwalifikujący ją do wyższej kategorii.
Zarzuty wobec wicemarszałka o to, że „nie pilnuje interesów Bydgoszczy” wróciły ze zdwojoną siłą w lutym, gdy sejmik przegłosował połączenie trzech oddzielnych dotąd Wojewódzkich Ośrodków Medycyny pracy z ulokowaniem centrali w Toruniu, co w Bydgoszczy przyjęto z wielkim rozczarowaniem i protestami.
Oliwy do ognia dolał fakt, że Zbigniew Ostrowski, podobnie jak bydgoski radny wojewódzki i jednocześnie członek zarządu TMMB, prof. Jacek Woźny, były rektor UKW, zagłosowali za konsolidacją, a zarząd województwa nie skorzystał z zaproszenia na obrady bydgoskiej rady miasta, zwołanej na 26 lutego. I choć nieobecny, Zbigniew Ostrowski stał jej głównym - negatywnym bohaterem.
- Kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć swojego kolegi partyjnego, pana marszałka Zbigniewa Ostrowskiego, który jako radny wybrany przez bydgoszczan, powinien pojawiać się obowiązkowo na każdą sytuację, kiedy bydgoszczanie mają wątpliwości - mówił radny Jakub Mikołajczak dodając na końcu: - Dlatego apeluję, panie marszałku Ostrowski, więcej odwagi. My się nie boimy dyskusji. Zapraszamy jeszcze raz, żeby rozmawiać o sprawach dla najważniejszego miasta w regionie.
– Pan prezes bazuje na tym, że chodzi na te wszystkie uroczystości, ładnie czyta listy, ludzie tak naprawdę nie wiedzą, kim jest, co robi i co w tym sejmiku, jakie decyzje podejmuje. I chyba warto uświadomić bydgoszczan, że jego praca prawdziwa polega na czymś innymi i zdecydowanie szkodzi bydgoskiej sprawie – mówił radny Paweł Bokiej.
Oba te głosy, choć pochodzą dwóch różnych końców sceny politycznej, bo pierwszy z panów jest radnym rządzącej w radzie Platformy Obywatelskiej a drugi reprezentuje opozycyjną Bydgoskiej Prawicę, dobrze pokazują atmosferę na sali.
Wysiłek imponujący
Zarząd TMMB to dość liczny skład. Tworzą go znane w Bydgoszczy postacie: wiceprezesi - Marek Magdziarz i Marek Romaniuk, skarbnik Marek Chełminiak; sekretarz Ireneusz Nitkiewicz; oraz członkowie zarządu: Wojciech Sobociński, Marek Gotowski, Urszula Guźlecka, Hanna Jankowiak, Wojciech Jarzembski, Tadeusz Stańczak, Olechna Wojtecka, Jacek Woźny i Henryk Balicki.
Jak zarząd komentuje rezygnację swego prezesa? W opublikowanym 14 marca stanowisku przeczytać można m.in.: „Zarząd Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy z bólem przyjął do wiadomości decyzję Pana Zbigniewa Ostrowskiego o rezygnacji zarówno ze stanowiska prezesa jak i członka zarządu TMMB. Działalność p. Ostrowskiego w ciągu ostatnich kilku miesięcy całkowicie odmieniła oblicze Towarzystwa, nadała mu niespotykaną energię i wzbudziła chęć wstąpienia w nasze szeregi wielu uznanych i szanowanych mieszkańców Bydgoszczy. Ten wysiłek Pana Ostrowskiego w przestawieniu TMMB na tory XXI wieku był zaiste imponujący i zaskakujący”. Zarząd uznał, że zaangażowanie prezesa „pozwoliło mu tak sprawnie wyprowadzić Towarzystwo ze stanu letargu i zapaści”.
Zarząd podkreślił m.in., że prezes uporządkował zaległe sprawy finansowe „które mogły stać się przyczyną kłopotów TMMB" – jak czytamy w stanowisku - „Kwoty nie kłamią. Wystarczy spojrzeć na stan finansów Towarzystwa w chwili przyjęcia stanowiska i w momencie odejścia. Za największe osiągnięcie prezesa Ostrowskiego zarząd uważa powołanie klubu przedsiębiorców „Dumni z Bydgoszczy”, które podjęło decyzję o wspieraniu Towarzystwa nie tylko finansowo”.
Stanowisko odniosło się także do politycznego kontekstu sprawy: „Członkowie Zarządu doskonale rozumieją, że od pierwszych dni urzędowania w TMMB p. Ostrowskiego, podejmowane były działania zmierzające do wciągnięcia Towarzystwa w wir sporów politycznych i regionalnych, związanych z antagonizmami Torunia i Bydgoszczy. Wyraźnym dowodem na rozgraniczenie roli w Towarzystwie i w strukturach samorządowych była decyzja prezesa o udziale w dorocznej kweście na bydgoskich cmentarzach przedstawicieli wszystkich stron sceny politycznej, gospodarczej i samorządowej dla wspólnego celu – ratowania cennych zabytków cmentarnych. Rekordowa kwota zebrana w ubiegłym roku jest dla nas dowodem, że można zrobić wiele dobrego „ponad podziałami”, jednak pod warunkiem zrozumienia roli jaką TMMB chce odgrywać”.
Krótko po ujawnieniu informacji o rezygnacji prezesa TMMB, Wojciech Bielawa, bydgoski radny z Bydgoskiej Prawicy, komentował w swych mediach społecznościowych: ”Presja ma sens! Zbigniew Ostrowski zrezygnował z funkcji prezesa Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy (...). Czas, aby na czele TMMB stanął Bydgoszczanin, który Toruniowi w pas kłaniać się nie będzie”.