Sezon 2024 na ligowych torach żużlowych dobiegł już końca, a władze Ekstraligi Żużlowej przedstawiły dane statystyczne dotyczące frekwencji na trybunach podczas meczów z udziałem klubów z naszego regionu. Kibice z kujawsko-pomorskiego chętnie wybierali się na stadiony wojewódzkie kluby znalazły się pod tym względem w ligowej czołówce.
W PGE Ekstralidze, czyli najwyższej klasie rozgrywkowej, najlepszą frekwencją mogą się pochwalić we Wrocławiu, gdzie poszczególne mecze oglądało średnio ponad 13 600 osób. To zdecydowanie najlepszy wynik w całej Polsce, ale w czołowej trójce znalazło się miejsce także dla KS Toruń. Kibice Apatora nie zawodzili - na Motoarenie zasiadało przeciętnie 11 191 widzów i jest to najlepszy wynik na toruńskim stadionie od 2016 roku, co oznacza wyraźną zwyżkę zainteresowania oglądaniem meczów na żywo. Biorąc jednak pod uwagę pojemność stadionu okaże się, że był on wypełniony w nieco ponad 72 procentach - pod tym względem Toruń spada z trzeciego miejsca na piąte.
Grudziądz nie może się pochwalić szczególnie okazałym obiektem. Liczba kibiców na pierwszy rzut oka nie powala więc na kolana - mecze oglądało średnio poniżej 7500 osób, co jest przedostatnim wynikiem ligi. Jeśli jednak weźmiemy uwagę pojemność stadionu, wówczas okaże się nagle, że grudziądzcy kibice na tyle licznie chodzili na spotkania swojego zespołu, że ich miasto w rankingu znajduje się na trzeciej pozycji z wypełnieniem obiektu na poziomie 93 procent, a więc znacznie wyższym niż w Toruniu.
Trzeci z klubów z naszego regionu, Polonia Bydgoszcz, ścigał się w Metalkas 2. Ekstralidze. Na zapleczu najsilniejszej z lig liczba widzów jest mniejsza wręcz z zasady i nie inaczej było w tym roku na żużlu. Dobra jazda bydgoskich żużlowców przełożyła się jednak na spore zainteresowanie. Na mecze Polonii chodziło średnio blisko 7700 widzów, a najciekawsze spotkanie w ligowym finale przyciągnęło aż 11 800 fanów. W obu tych kategoriach Bydgoszcz zajęła wyraźne pierwsze miejsce w rankingu frekwencji. Jeśli chodzi o wypełnienie stadionu, kibice Polonii z wynikiem 65 procent zajęli drugie miejsce za fanami z Krosna.
Dobra frekwencja na trybunach we wszystkich żużlowych miastach z naszego regionu to świetna wiadomość dla klubowych działaczy. Na żużlu na budżety poszczególnych zespołów składa się szereg czynników. Szczególnie w PGE Ekstralidze bardzo dużą rolę odgrywają pieniądze przekazywane z kontraktów telewizyjnych - Canal+ płaci rocznie wszystkim klubom łącznie ponad 71 milionów złotych. Spore znaczenie mają także dotacje od władz miast, mocno zróżnicowane w poszczególnych ośrodkach i zależne od tego, jaką politykę prowadzą pod tym względem samorządowcy. Osobnym filarem, na którym także mocno opierają się klubowe budżety, pozostają oczywiście wpływy z biletów.
Ile nasze kluby zarobiły więc na opłatach za wejściówki? Wyliczenie nie jest proste, bo na kibiców nierzadko czekają rozmaite bilety ulgowe, na stadionie są posiadacze całorocznych karnetów, nie brak też zaproszonych gości i sponsorów. W Toruniu wszystkie mecze obejrzało łącznie prawie 112 tysięcy osób, a bilet kosztował średnio około 50 złotych, choć trzeba zaznaczyć jest to wyliczenie mocno szacunkowe i nieuwzględniające w pełni proporcji sprzedaży wejściówek normalnych i ulgowych. Nawet po odjęciu posiadaczy karnetów bądź małych dzieci (widzowie do 7. roku życia wchodzą za 15 złotych) można jednak ocenić, że KS Toruń na biletach na ligowe mecze zarobił najprawdopodobniej ponad 5 milionów złotych.
W Grudziądzu ulg jest więcej niż w Toruniu, ale i tu szacunkowo można ocenić, że średni zysk klubu z jednego sprzedanego biletu to około 50 złotych, co da mniej więcej 3 milionów złotych z wejściówek.W Bydgoszczy najwięcej widzów przyszło na mecz finałowy, gdy ceny biletów poszły mocno w górę. Wcześniej przepustki były tańsze, ale mniejsza była też liczba kibiców. Przy założeniu, że cena jednej kupionej wejściówki w 2024 roku mogła wynieść przy ul. Sportowej średnio ok. 35-40 złotych wówczas zyski wyniosą ponad 2,5 miliona złotych. To najmniej okazała suma w naszych klubach, ale trzeba też pamiętać, że również wydatki na pensje dla żużlowców na zapleczu PGE Ekstraligi były nieco mniejsze.