TVP, czyli biznes dla bardzo odważnych. NASZ KOMENTARZ

Puls Dnia
Biznes Opinie
m
Fot. Pixabay

Przejmowanie TVP z rąk PiS to - jak to mówią ludzie światowi - „level hard”. Ale w końcu cała telewizja rządowa za czasów władzy minionej była - z jej hejtem i propagandą – takim „levelem hard”, że przebijała wszystko, co się śniło medioznawcom. A  jak ta telewizja wygląda dziś jako biznesowy produkt? Szczerze mówiąc nowemu zarządowi nie zazdroszczę.


Jasne, TVP to oczywiście gigant. Gromadka kanałów tematycznych – i lepszych, i takich sobie – player VOD (bardzo taki sobie), oddziały regionalne (w tym drogi naszemu sercu ten nasz, kujawsko-pomorski), no i przede wszystkim okręty flagowe – czyli kanały ogólne, TVP 1 i TVP 2.


I cóż, niby gigant, ale jakiś taki niewyraźny. Finanse? TVP to powinien być mocarz nad mocarze -miliardy wsparcia w ramach tak zwanej rekompensaty z pieniędzy podatników (w 2023 roku ponad 2,3 miliarda złotych!), setki milionów z abonamentu i reklam. Wydawałoby się, że w takim oceanie kasy nawet kosmiczne zarobki gwiazd propagandy nie ważą nic, a średnio rozgarnięty menadżer może się martwić wyłącznie o to, jak wydać te kilka miliardów rocznie. Tymczasem jest finansowa strata, NIK alarmuje o fatalnej polityce kadrowo-płacowej, a fachowcy nabijają się, że to firma funkcjonująca kompletnie w oderwaniu od rzeczywistości, która jest w stanie przejeść każde pieniądze. Wychodziłoby więc na to, że nowy zarząd czeka gruntowne przyjrzenie się strukturze, systemowi płac, metodom zarządzania, bo inaczej utopimy tam – jako podatnicy – kolejne miliardy.


Ale to tylko marności, jak mawiał pewien znany regionalny zakonnik. Większy problem to według mnie coś innego – TVP zostało w ostatnich latach sprofilowane, jako produkt, na jedną, bardzo konkretną grupę docelową. To telewizja dla fanów biesiad i „Sanatorium miłości”, „Korony królów” i pani Jaworowicz w wersji późnej, „Resortowych dzieci” i Anity Gargas… Spora część odbiorców nie oglądała TVP nie tylko dlatego, że mierziła ją propaganda Wiadomości, ale po prostu dlatego, że nie miała tam czego oglądać. Zresztą wystarczy  rzut oka na wyniki oglądalności. W grupie 4+ (czyli wszyscy telewidzowie), w okresie 1-19 grudnia 2023 roku, TVP 1 ma 7,73 proc., TVP 2 – 7,33, Polsat – 6,91, TVN – 6,85 proc. Ale w tak zwanej grupie komercyjnej 16 – 49 lat sytuacja jest już odwrotna: TVN – 8,61, Polsat – 7,62, a kanały TVP znacznie mniej: TVP2 - 5,35, a TVP 1 jedynie 4,52 proc.


Jaki wniosek? W telewizji opłacanej z pieniędzy wszystkich podatników robi nam się dziura pokoleniowa i jak domniemuję, społeczna. I o ile w telewizji komercyjnej nie byłoby z tym problemu – prywatny właściciel może sobie sprofilować telewizję na Marsjan, jak ma takie życzenie - to w ogólnej telewizji publicznej robi się kłopot. I przyznam, że bardzo czekam na nowy format, czyli to, jak nowy zarząd będzie chciał ściągnąć tych Polaków, których z TVP w ostatnich latach programowo wykluczono.


Cóż, kiedy mówi się o prawdziwej telewizji publicznej, to zawsze wyciąga się przykład BBC. Nie tylko w Polsce, w każdej dyskusji medialnej w każdym kraju. BBC to takie telewizyjne cudo - ani rządowe, ani opozycyjne, za to tak kompetentne, że prywatni nadawcy mogą tylko pomarzyć. I wszyscy gonią to BBC i dognić nie mogą. Ale kto broni pomarzyć, że akurat nam się kiedyś uda?