Poniedziałkowa (26 maja) sesja sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego miała szczególne znaczenie, bo radni m.in. głosowali udzielenie absolutorium zarządowi województwa. Była też wyjątkowo długa i w pewnym momencie także bardzo emocjonująca – jak na koncyliacyjne standardy obowiązujące z reguły podczas sejmikowych obrad.
Zaiskrzyło, gdy pojawił się temat opublikowanej kilka dni wcześniej opinii Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska, bardzo mocno krytykującej przygotowany przez zarząd „Raport o stanie województwa”. SMB zarzuciło zarządowi, między innymi to, że w sposób – zdaniem bydgoskiego stowarzyszenia nieuprawniony - zrównuje potencjały Bydgoszczy i Torunia, podczas gdy - jak twierdzi SMB - Bydgoszcz cechują liczne przewagi nad Toruniem. Poniżej obszerne fragmenty głosów, jakie padły w tej dyskusji.
Jarosław Wenderlich (PiS, radny z okręgu 1: miasto Bydgoszcz)
Raport o stanie województwa wywołał burzliwą dyskusje medialną, można spojrzeć na publikacje w bydgoskich mediach, gdzie przedstawione jest stanowisko Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska, stanowisko bardzo krytyczne wobec przedłożonego dokumentu.
Analizując tarcia na linii: władze miasta Bydgoszczy – władze województwa, uznać można, że brakuje odważnych decyzji. Taką odważną decyzją władz województwa, decyzją, która byłaby pewnym zbliżeniem do społeczeństwa Bydgoszczy, być może byłaby kwestia zaangażowania się w takie projekty, jak odbudowa zachodniej pierzei bydgoskiego rynku, czy odbudowa zamku bydgoskiego. Taki zamek, gdyby został odbudowany, mógłby służyć do prezentacji tradycji Kujaw. Mówię też o odbudowie spalonego teatru przy ul. Mostowej. To są oczywiście propozycje, na pewno takie zaangażowanie wywołałoby zdecydowanie pozytywny odbiór zarządu województwa w mieście Bydgoszczy.
Nie ukrywam, że nie podoba mi się w raporcie kwestia odniesienia się i negowania starań Bydgoszczy o zakwalifikowanie tego miasta do grupy ośrodków o znaczeniu krajowym. Taki jest wydźwięk tego dokumentu. Być może warto byłoby zaprosić prezydenta Bydgoszczy na sesję sejmiku, żeby to przedyskutować. Byłem na sesji bydgoskiej rady miasta, na którą zaproszone był władze województwa i wiem, że był głos ze strony prezydenta Bydgoszczy, że na sesję sejmiku przyjedzie. Ta sytuacja wymaga dyskusji i dialogu.
Przykład Emilianowa, można rzec upadek idei budowy terminala intermodalnego. Mijają kolejne miesiące i mam osobiście wrażenie, w tym temacie się nie dzieje. Dla mnie, jako radnego z Bydgoszczy, rok 2024 to także rok, kiedy, uważam, że zupełnie niepotrzebnie rozpoczęto projekt faktycznej likwidacji Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Bydgoszczy. Na pewno ta sprawa wywołała niepotrzebne animozje bydgosko-toruńskie.
Wciąż nasze województwo nie ma muzeum narodowego, nie ma sądu apelacyjnego, prokuratury regionalnej, nie ma izby notarialnej, izby komorniczej, nie ma oddziału IPN. Apeluję, żeby podejmować w tym zakresie działania.
Jarosław Katulski (KO, okręg 2: powiaty bydgoski, tucholski, świecki, sępoleński)
Pan marszałek przedstawił nam raport o stanie województwa kujawsko-pomorskiego i nie możemy traktować tego raportu jako dyskusji o tym, co województwo robi dla miasta Bydgoszczy, albo dla miasta Torunia. My jesteśmy radnymi województwa kujawsko-pomorskiego. Cała moja sympatia zdecydowanie leży bliżej Bydgoszczy niż Torunia, ale jestem radnym województwa i muszę na to patrzeć inaczej. I myślę, że powinniśmy tego właśnie oczekiwać od marszałka, bo takie jest jego zobowiązanie wobec wszystkich mieszkańców województwa.
Wydaje mi się, że przedstawiony raport jednak pokazuje rozwój naszego województwa i to jest najważniejsze. Ważne jest to, w jakim miejscu byliśmy, gdy województwo zostało utworzone, a w jakiej sytuacji jesteśmy dzisiaj. W skali Polski jesteśmy dziś lepiej notowani, rozwój województwa okazał się bardzo pozytywny.
Natomiast co do tych różnych instytucji państwowych, które mogłyby się znaleźć w naszym województwie, to panie radny (Wenderlich – red), z całym szacunkiem, ale całe osiem lat rządziła pańska formacja polityczna, osiem lat to na pewno więcej niż ten jeden rok, kiedy rządzi obecna koalicja. Było osiem lat na załatwienie tego wszystkiego, czego pan by oczekiwał.
Marek Gralik (PiS, okręg 1: Bydgoszcz)
W raporcie o stanie województwa dużo miejsca, ale też i krytyki poświęcono opracowanemu w ramach programu badawczego Obserwatorium Polityki Miejskiej i Regionalnej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów dokumentowi o nazwie „Hierarchia funkcjonalna miast w Polsce i jej przemiany w latach 1990 – 2020”. W przypadku naszego województwa analizowane wskaźniki odnoszące się do Bydgoszczy i Torunia nie pozwalają, zdaniem autorów tego opracowania, na sklasyfikowanie obu tych miast do jednej bydgosko-toruńskiej metropolii. Raport zarządu województw nazywa to opracowanie, tu cytuję, wadliwie wykonanym, gdyż jest niezgodne, tu znów cytat, z metodyką klasyfikacji osadnictwa znaną od niemal stu lat, wykorzystuje nieaktualne dane, pochodzące z niewiarygodnych źródeł. Rodzi się pytanie, czy zarząd województwa dysponuje jakimiś badaniami naukowymi, podkreślam naukowymi, które potwierdzałyby powyższe stwierdzenia zawarte w raporcie a tym samym, podważałyby ustalenia Instytutu Miast i Regonów.
Jest jeszcze jedna kwestia. Raport nazywa Bydgoszcz i Toruń, cytuję: równorzędnymi ośrodkami stołecznymi o porównywanym potencjale, i że – dalej cytuję – szczegółowa analiza zadań istotnych dla funkcji stołecznych nie daje żadnych podstaw do stwierdzenia, że rola Bydgoszczy jest tu dominująca lub nawet wyraźnie wyższa niż rola Torunia. Raport idzie jeszcze dalej i wręcz sugeruje, że to Toruń ma większy potencjał niż Bydgoszcz. Świadczy o tym zestawienie wskaźników nazywanych w raporcie zagadnieniami, które przedstawiają miejsce Torunia i Bydgoszczy względem siebie i jak i innych miast wojewódzkich. Na 31 owych wskaźników 20 wskazuje, że Toruń ma wyższy potencjał niż Bydgoszcz. Stąd pytanie, według jakiej metodologii uwzględniono te zagadnienia, a pominięto inne wskaźniki np. szkoły podstawowe, pracownicy medyczni, stopa bezrobocia rejestrowanego, siła gospodarcza mierzona stopą bezrobocia w przyległym powiecie, przedsiębiorstwa innowacyjne, personel w działalności badawczo-rozwojowej, czy wynalazki i wzory użytkowe.
Jacek Woźny (KO, okręg 1: Bydgoszcz).
Dyskusja, w której wiodącym tematem jest pierwszeństwo Bydgoszczy nad Toruniem lub vice versa, moim zdaniem uchybia godności pozostałych 19 powiatów, 144 gmin i pewnie około tysiąca sołectw naszego województwa. Jestem bydgoszczaninem, dokładniej fordonianinem, ale nie pozwoliłbym sobie, żeby stawiać się na wierzchołku kujawsko-pomorskiej hierarchii, to jest po prostu nie w porządku wobec pozostały radnych, którzy tutaj siedzą i widzą, jak my sobie wypominamy rzeczy, które toczą się od czasów II RP, albo i dalej, od XV wieku.
Druga sprawa: Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska to jest taki organ medioznawczy, mediotwórczy, opiniotwórczy , ale pan Piotr Cyprys (szef SMB -red) nie został prezydentem Bydgoszczy, a startował. Nie udziela się to grono ani w Towarzystwie Miłośników Miasta Bydgoszczy, a wiem, bo tam działam, ani w Bydgoskim Towarzystwie Naukowym – a tam też działam. Natomiast udziela się kontestująco. I nie w sposób pojednawczy, tylko wręcz przeciwnie. To jest stowarzyszenie jednej kreującej rzeczywistość osoby działającej w mocnym porozumieniu z ratuszem. To, co jest niewygodne dla ratusza to jest wygodne dla metropolii. I jest to poza jakąkolwiek krytyką, bo to tylko wypowiedzi medialne, które nic nie ważą, nic nie kosztują, ale wywołują zupełnie bezsensownie kryzys.
Zamek, teatr, zachodnia pierzeja rynku to są także dla mniej bliskie sprawy, ale to wszystko nie jest w naszych rękach, ale w rękach ratusza i pana prezydenta Rafała Bruskiego, a on nie jest zwolennikiem odbudowy zamku. Nie sądzę, żeby Brama Bydgoszczy tam powstała, wątpię, choć to godny pomysł. Toczy się dyskusja wokół tego nieszczęsnego zamku odbudowanego w Poznaniu i jest to negatywny przykład, który wpływa na wizję odbudowy zamku bydgoskiego. To są jednak kwestie stricte bydgoskie i byłoby ryzykowne narzucać tu jakieś koncepcje, bo to tylko doleje oliwy do ognia.
Krótko mówiąc: podejść trzeba ze spokojem, z dystansem, spojrzeć na województwo, jak na całość, metaforycznie, jak na ten tysiąc sołectw, a nie tylko na Bydgoszcz, Toruń - właśnie w takiej kolejności to mówię - jako na zarzewie zupełnie niepotrzebnego eskalowania pewnych sytuacji.
Michał Czepek (KO, okręg wyborczy 3: Grudziądz, powiaty wąbrzeski, golubsko-dobrzyński, brodnickim, rypiński, grudziądzki)
Przyłączam się do tej dyskusji, jak przedstawiciel 4. miasta w kujawsko -pomorskim, dyskusji o wielkiej Bydgoszczy i metropolitalnym Toruniu. Chce tylko przypomnieć, mieszkańcy obu tych miast to zaledwie co czwarty mieszkaniec województwa. Cieszę się, że radny Wenderlich przytoczył argumenty SMB przeciwko raportowi o stanie województwa. Tak na szybko, jako geograf z wykształcenia odniosę się do kilku z tych zarzutów. Demografia Bydgoszczy i Torunia: zarzuca się, że marszałek zrównuje tu oba miasta, a jest tu taka ogromna różnica potencjałów. Sprawdźmy więc, jak wygląda naprawdę ta wielka różnica potencjałów. Bydgoszcz miała w 1995 roku 386 tys. mieszkańców – nie zameldowanych, ale osób mieszkających w mieście. Obecnie, na koniec 2024 roku, ma 324 tysiące. Utraciła 62 tys. mieszkańców, co stanowi 16 procent tego potencjału z 1995 roku. Toruń w 1995 roku miał 204 tys. mieszkańców, po 30 latach - 193 tys. mieszkańców i to jest utrata o zaledwie 5 proc. Przy zachowaniu tego tempa, do końca wieku liczba mieszkańców tych miast zrówna się. Argument drugi: akademickość Bydgoszczy i Torunia. Sięgnijmy po powszechnie szanowany ranking uczelni wyższych „Perspektyw” z roku 2023 i sprawdźmy: w Toruniu mamy 31 tys. studentów, to jest 156 studentów na 1 tysiąc mieszkańców, w Bydgoszczy mamy 23 tys., to jest 68 studentów na 1 tysiąc mieszkańców - dwa i pół raza mniej.
Piotr Całbecki (KO, marszalek województwa, okręg 4: Toruń, powiaty toruński i chełmiński)
Jak można coś takiego powiedzieć, że nie dostrzegamy roli Bydgoszczy, albo jej rangi i ważności dla regionu? Szpital dziecięcy w Bydgoszczy: 70 mln zł, Opera Nova, czwarty krąg: 250 mln złotych, Filharmonia Pomorska, lada dzień rozpiszemy przetarg: 450 mln (…) Bardzo się cieszę jako marszałek, że tyle rzeczy w Bydgoszczy robimy, bo to też znaczy, ile jeszcze było do zrobienia. I to my się tego podejmujemy. Jeżeli Metropolia chce stawiać pomniki, to może niech postawi pomnik „marszałkowi z Torunia” skoro nas tak nazywają…
To trochę jest nie fair. Nie tylko Bydgoszcz i Toruń jest w tym regionie. Budujemy stołeczność obu tych miast, bo to jest naszym obowiązkiem. Życzyłbym sobie, żeby także rządowe instytucje rozwijały się, daj Boże, w Bydgoszczy. Jest tam siedziba wojewody, który ma wszelkie możliwości i kompetencje, by rozbudowywać swój aparat. To nie jest nasza kompetencja, to jest kompetencja krajowa. '
Jeżeli dziś mówimy o łączeniu potencjałów Bydgoszczy i Torunia, to – podkreślę to jeszcze raz – nie po to, by tworzyć jakąś wspólną administrację, tu jest pełna autonomia każdego podmiotu. Jeżeli chcemy zabiegać o silną pozycję aglomeracji bydgosko-toruńskiej - co jest pojęciem, które nic nie znaczy w sensie administracyjnym, ale oznacza przestrzeń rozwojową, to łączmy te potencjały, pokażmy choćby Trójmiastu, że także tutaj można lokować instytucje rangi krajowej, europejskiej czy nawet światowej. Bydgoszcz jest pięknym przykładem, że można. Siedziby jednostek NATO zostały ulokowane w Bydgoszczy i były to bardzo dobre decyzje pana ministra Zemke.
Nie mam żadnego powodu, by się nie spotykać (z prezydentem Bydgoszczy - red). Tylko że nie chcemy być obrażani na pewnym spotkaniach, gdzie jesteśmy zapraszani jako goście, a wychodzimy jak stłuczone jabłka. To nie jest normalna rozmowa i w ten sposób nie buduje się dialogu. Coś o tym wiemy, bo przecież tu, mimo wszystkich różnic, możemy normalnie rozmawiać.
Emilianowo - przecież to nie my decydowaliśmy kiedyś o powstaniu tej spółki, potem doprowadzono do tego, że ona nic nie zrobiła i teraz to nas się oskarża, że jesteśmy z boku!