Tak to bywa, że ludzie często uważają za wyjątkowe coś, co wyjątkowe wcale nie jest. I w tej całkiem domowej skali mikro, i w tej całkiem poważnej, społecznej skali makro. Choć czasami bywa odwrotnie. I tak to trochę jest z naszym kujawsko-pomorskim rynkiem pracy. Jak mu się tak przyjrzymy, to wychodzi na to, że generalne tendencje są dokładnie takie jak w Polsce, a nawet świecie szerokim - i nic wyjątkowego się tu nie dzieje. No ale z drugiej strony jak mu się przyjrzymy dokładnie, to jednak mamy pewne własne ciekawostki regionalne.
Co nas łączy z innymi? Mamy oczywiście typowy schemat: niższy stopień bezrobocia w metropoliach i otaczających je powiatach-obwarzankach, a wyższy w powiatach, które leżą „daleko od szosy” – choć rozpiętość mamy większą niż na przykład Wielkopolanie. Mamy generalnie mniej więcej podobny układ zawodów deficytowych i mamy podobne problemy czy to z długotrwale bezrobotnymi, czy też młodymi generacjami, zderzającymi się z realnym rynkiem pracy. Mamy wreszcie, jak inne polskie regiony, sytuację o niebo lepszą niż jeszcze dekadę czy dwie temu. No i mamy podobne tendencje jak cały nasz rynek pracy - z jednej strony związane z popandemicznymi zmianami, z ekspansją pracy zdalnej, a z drugiej z nowymi technologiami, ze sztuczną inteligencją na czele.
A co nas różni? Choćby to, że nie mamy takiego regionalnego silnika, jak Wielkopolska i Pomorze – jednolitej, dominującej metropolii, od dekad napędzającej cały region. Mamy za to dwa ośrodki ale nieco innej wagi, niestety lekko od siebie odwrócone, co raczej synergii nie sprzyja. Wciąż chyba też nie do końca mamy swoją regionalną specyfikę, bo mocne zmiany i inwestycje przyszły do nas później niż na Wybrzeże czy na Śląsk, albo dopiero przyjdą, bo według różnych przesłanek pora na nas to dopiero się zaczyna. Mamy wreszcie mniej pracujących u nas obcokrajowców – bo na pewno nie jesteśmy dla nich pierwszym wyborem.
Mamy też pewne ciekawostki, jeśli chodzi o zróżnicowanie bezrobocia. W części regionu bywa typowo - im dalej od obszaru bydgosko-toruńskiego, tym mniej ciekawie, ale gdzieniegdzie – jak w Świeciu czy Brodnicy - wręcz przeciwnie. Bo weźmy Brodnicę - bezrobocie w mieście podobne do Torunia, a całemu powiatowi to powiat toruński mógłby nawet pozazdrościć. To taki sukces, który nie wziął się z niczego - pamiętam te uśmieszki politowania, kiedy dawno, dawno temu nieżyjący już burmistrz Derlicki zabiegał o inwestorów, jak chyba żaden inny z burmistrzów w regionie. I to różnych inwestorów, żeby nie wisieć na jednej dużej firmie, która jak ucieknie z miasta, to powieje grozą… Opłaciło się. Bo tak to już jest, że trendy trendami, ale od ludzi też trochę zależy.