Radosław Sikorski ponownie pokieruje Ministerstwem Spraw Zagranicznych? Są pierwsze, nieoficjalne przecieki

Puls Dnia
Region Raport
#
Fot. radeksikorski.eu/mat. do pobrania

W przestrzeni medialnej co chwilę pojawiają się spekulacje odnośnie ewentualnych nominacji na szefów poszczególnych resortów w nowym rządzie. Jedną z nich - jak ujawnił nieoficjalnie tygodnik "Wprost" - jest kandydatura Radosława Sikorskiego, wybranego z regionu kujawsko-pomorskiego w 2019 roku na funkcję europosła w Parlamencie Europejskim. Były minister obrony narodowej i spraw zagranicznych miałby wkrótce znów zająć się polską dyplomacją na arenie międzynarodowej.

 

– Potrzebujemy killera na stanowisku ministra spraw zagranicznych, żeby ścierał się z Andrzejem Dudą. Polityka zagraniczna znów będzie główną kompetencją rządu a nie prezydenta – mówi informator z Platformy Obywatelskiej dla tygodnika "Wprost" . 

Przypomnijmy, że Radosław Sikorski pełnił dotychczas funkcję ministra obrony narodowej w latach 2005-2007 w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast w latach 2007-2014 stanął na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Donald Tusk chce powtórzyć ten zabieg. 

 - Po Warszawie chodzi pewnie pięciu potencjalnych ministrów spraw zagranicznych, a do mediów co chwilę "wypuszcza się" potencjalne kandydatury, aby środki masowego przekazu "prześwietliły" takie osoby - mówi dr Wojciech Peszyński, politolog i wykładowca z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. 

W jego przekonaniu kandydatura Radosława Sikorskiego jest jak najbardziej odpowiednia na funkcję ministra spraw zagranicznych.

 - Sikorski spędził wcześniej siedem lat na tym stanowisku. Jest to człowiek, który ma niesamowite znajomości na świecie. Co prawda obecnie pełni funkcję europosła, ale nawet w tej tak zwanej hibernacji politycznej, można było go zobaczyć chociażby w stacji CNN. Warto też sobie przypomnieć wydarzenia z 2014 roku. Na Ukrainie w tym czasie zaczął się Euromajdan. Pełniący obowiązki prezydenta Wiktor Janukowycz krwawo tłumił ówczesne protesty. Dochodziło tam do starć z protestującymi, byli zabici i ranni. W tym czasie, przebywający na wakacjach, Radosław Sikorski jednym telefonem uruchomił szefów: Republiki Federalnej Niemiec, Francji i Włoch, którzy bardzo szybko zjawili się w Kijowie, aby rozpocząć negocjacje. Czy takie możliwości miałby chociażby obecny minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau lub ktoś z innej ekipy politycznej? Ilu jest takich ludzi na świecie? - pyta dr Wojciech Peszyński. 

Politolog przypomina, że postać Radosława Sikorskiego nie jest jednocześnie całkowicie idealna. - Przydarzyła mu się wpadka związana z wypowiedzią dotyczącą wybuchu rurociągu Nord Stream na dnie Bałtyku czy sprawa dotycząca  otrzymywania przez niego rocznie 100 tys. dolarów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Mimo to uważam, że obecnie nie ma w Polsce i w wielu krajach na świecie bardziej odpowiedniej osoby na to miejsce.


Zmarnowany potencjał

Wedle informacji "Wprost" było też wielu innych kandydatów na stanowisko ministra spraw zagranicznych m.in. Paweł Kowal z PO i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz z Polski 2050. Pierwsza z kandydatur została podobno odrzucona ze względu na szefowanie przez Pawła Kowala MSZ za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości: "Zdecydować miała także słaba znajomość języka angielskiego". W przypadku Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz przesądziła - wedle informacji "Wprost" - "despotyczność" i brak zdolności do osiągnięcia kompromisu.

Ekspert z UMK zauważa również, iż w polskiej polityce od wielu lat brakuje zużytkowania potencjału kontaktów zagranicznych byłych premierów, prezydentów i szefów ministerstw. 

 - Nie wykorzystujemy go i jak podejrzewam ta ekipa również z tego nie skorzysta. Mamy nadal żyjących i byłych - dziesięciu premierów oraz trzech prezydentów. Należy z tego stworzyć grupę, silne lobby, które doradzałoby polskiemu rządowi na arenie międzynarodowej. Osoby z takim doświadczeniem są niezbędne w prowadzeniu polityki zagranicznej Nie ważne czy ktoś był prezydentem, premierem czy szefem MSZ z Prawa i Sprawiedliwości - nie warto trwonić takiego kapitału, a marnujemy go już od wielu lat - tłumaczy dr Wojciech Peszyński.  

Dodajmy, że jedynymi znanymi nazwiskami, które obejmą ważne stanowiska w nowym rządzie są: Donald Tusk jako premier, zaś Władysław Kosiniak-Kamysz i Krzysztof Gawkowski otrzymają teki wicepremiera.