Prezydent Karol Nawrocki. Dlaczego wygrał? Co nas czeka po jego wygranej? OPINIE

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
pałac prezydencki
Fot. Pixabay

Karol Nawrocki , popierany przez PiS, został nowym prezydentem Polski. Pokonał Rafała Trzaskowskiego, reprezentującego obóz liberalny. Dlaczego Karol Nawrocki wygrał? Czy w Polsce czeka nas walka rządu z prezydentem i ciągłe weta? Jak wygraną Karola Nawrockiego oceniają analitycy banków?

Opinie w mediach jest oczywiście co niemiara, wybraliśmy dla państwa kilka ciekawych głosów:

  • Michał Gąsior, Wirtualna Polska:

Mózg wyborcy nie funkcjonuje jak kalkulator, tylko raczej system emocjonalnej obrony. On działa zgodnie z psychologią grupy, emocjami, mechanizmami poznawczymi. Nie chodzi o to, że wyborcy są głupi. Chodzi o to, że są ludźmi. I każdy z nas reaguje w podobny sposób, kiedy stawką jest tożsamość. Psychologowie nazywają to teorią tożsamości społecznej.

Dla wyborcy PiS Nawrocki nie był tylko kandydatem. Jest symbolem: Polski wierzącej, suwerennej, tradycyjnej, "nie z tej Warszawy". Atak na niego to atak na "nas". Afera? Może i jest, ale przecież "każdy polityk coś ma". I przecież "oni z PO kradli więcej". Moralność? Tak, ale plemienna. Swoim wybaczamy więcej. A obcych rozliczamy surowo.

Kiedy "nasz" jest oskarżany, uruchamia się wszystko, co nas chroni. "A może to było dawno". "A może się zmienił". "Znowu polują na prawicę". To nie są proste reakcje. To strategie przetrwania tożsamości.

  • Sławomir Sierakowski, dla Onetu: 

Jak to się stało, że zwyciężył Nawrocki? Najprawdopodobniej dlatego, że tak ekstremalne nagromadzenie skandalicznych faktów wywołało efekt bumerangu (podobnie jak w ostatniej kampanii wyborczej w USA) i powstało wrażenie, że kandydat jest nachalnie atakowany. W kampanii Rafała Trzaskowskiego za mało było pozytywnego przekazu (uczciwie należy dodać, że Trzaskowski mówił i pisał w książce o konkretach związanych m.in., z budową żłobków, przedszkoli, mieszkań komunalnych i na wynajem, a także o prawach kobiet i osób nieheteronormatywnych), więc powstało wrażenie, że skupia się głównie na demaskowaniu przeszłości Nawrockiego. Polacy w kategorii wiekowej do 40 lat postawili na Nawrockiego, a nie na kandydata "nowoczesnej Polski" Trzaskowskiego.

  • Roman Graczyk, dla Onetu: 

To premier i minister spraw zagranicznych prowadzą politykę zagraniczną RP. Chociaż dobrze by było, żeby mieli oni w tej sprawie wsparcie głowy państwa. Czy tak będzie, wolno wątpić.

Powstanie, a przeto i udział Polski w "koalicji chętnych" jest wynikiem dramatycznego tąpnięcia geopolitycznego w następstwie wyboru Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Karol Nawrocki zdaje się wręcz nie zauważać, że tego rodzaju zmiana w położeniu międzynarodowym Polski dokonała się w ostatnich miesiącach. Wszystkie jego wypowiedzi w kampanii wyborczej świadczą o tym, że przyszły prezydent mentalnie tkwi w poprzedniej epoce, gdy rzeczywiście sojusz Polski ze Stanami Zjednoczonymi był pewną gwarancją naszego bezpieczeństwa.

  • Ewa Szadkowska, „Rzeczpospolita”: 

Co wybór Karola Nawrockiego oznacza dla wymiaru sprawiedliwości? Nikłe czy wręcz zerowe szanse na odwrócenie reform zafundowanych sądom przez ośmioletnie rządy Zjednoczonej Prawicy, a tym samym na przywrócenie praworządności. Co prawda Nawrocki przedstawiał się jako kandydat obywatelski, a walcząc przed II turą o głosy wyborców Sławomira Mentzena pozwalał sobie (nieraz w sposób groteskowy) nawet na krytykę rządów PiS, lecz nie łudźmy się – to człowiek namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego, przez PiS wykreowany i od tej partii zależny (zwłaszcza jeśli już myśli o reelekcji). Trudno zatem spodziewać się, że podpisze jakąkolwiek ustawę, która odsunie neosędziów od orzekania, doprowadzi do likwidacji tzw. nowych izb w Sądzie Najwyższym (czyli nie tylko Izby Kontroli, ale i Izby Odpowiedzialności Zawodowej badającej m.in. sędziowskie dyscyplinarki), osłabi pozycję prokuratorów względem sędziów (o jej wzmocnienie w swoim czasie zadbał w jednej z nowelizacji Zbigniew Ziobro), rozdzieli urząd ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, zaprowadzi ład w Trybunale Konstytucyjnym czy wygasi upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. 

Szykujmy się zatem na weto za wetem. I na pogłębiający się chaos w sądach.

  • Antoni Dudek, dla Interii: 

Były bokser Nawrocki okazał się w tej najdłuższej w dziejach III RP kampanii prezydenckiej nie tylko odporniejszy na ciosy, ale i bliższy "zwykłym Polakom" niż wielkomiejski Trzaskowski. Jednak zwycięstwo 333 tysiącami głosów, przy ponad dziesięciomilionowym poparciu dla obu kandydatów, trudno nazwać inaczej jak wymęczonym.

Wychodzimy wszakże z tych wyborów nie tylko zmęczeni, ale i podzieleni bardziej niż kiedykolwiek dotąd. Chciałbym się mylić, ale mam wrażenie, że typ osobowości, jaki reprezentuje zwycięzca, sprawi, że ten podział będzie się na przestrzeni pięciu najbliższych lat jego prezydentury tylko pogłębiał. /…/

Po raz kolejny bowiem - jak przed 10 laty - elekcja głowy państwa odegrała rolę swoistego referendum nad rządem. Tymczasem notowania gabinetu Tuska od dłuższego czasu zniżkowały, ciągnąc za sobą w dół szanse wyborcze Trzaskowskiego. Niezdolność tego ostatniego do pokazania jakiejkolwiek istotnej odmienności od premiera przyczyniła się zresztą walnie do jego porażki.

Nie ulega wątpliwości, że prezydent elekt wraz z politykami PiS będzie teraz sondował możliwość rozerwania kordonowej koalicji. Szanse na stworzenie w obecnym Sejmie nowej większości nie są jednak duże. Wymagałoby to porozumienia PiS z Konfederacją i PSL, a to dla żadnego z tych ugrupowań nie jest obecnie kusząca perspektywa.

  • Robert Kędzierski, analiza w money.pl:

Według analityków Santander Bank Polska zwycięstwo kandydata popieranego przez PiS może zmniejszyć skłonność Rady Polityki Pieniężnej do obniżania stóp procentowych w najbliższych miesiącach.

Ekonomiści banku twierdzą, że "wybór prezydenta z opozycji oznacza ryzyko mniejszej stabilności politycznej oraz bardziej ekspansywnej polityki fiskalnej w okresie najbliższych dwóch lat do wyborów parlamentarnych w 2027 roku". Mimo to nadal przewidują dwie obniżki stóp procentowych w bieżącym roku - w lipcu i wrześniu, każda po 25 punktów bazowych.

/.../

Bank Millennium w swojej analizie wskazuje, że wynik wyborów prezydenckich może wpłynąć na politykę fiskalną rządu. Ekonomiści banku uważają, że "wysokie poparcie dla ugrupowań prawicowych zwiększa prawdopodobieństwo zmiany władzy w najbliższych wyborach parlamentarnych w 2027 roku". W takich warunkach obecny rząd może być niechętny konsolidacji fiskalnej przed kolejnymi wyborami.