Czas po tak ważnych wyborach, jak ostatnie, to zawsze czas powrotów. I nie chodzi mi tu wcale o to, że wracają przedkampanijne ceny benzyny, bo to akurat żadna rewelacja. Po wyborach wracają ludzie i wracają pomysły. Ot, jak choćby pomysł zniesienia zakazu handlu w niedziele. Bo na teraz, to debata dotyczy już raczej tego, jak godziwie zrekompensować pracownikom niedzielną pracę, a nie tego, czy zakaz znosić.
Cóż, zawsze mocno mnie bawiła ta lekka hipokryzja działaczy związkowych, drących szaty w temacie niedzielnego zamykania sklepów. Bo, jak rozumiem, zamiast do galerii handlowej jechali „spędzać czas z rodziną” do restauracji, kawiarni, na mecz czy do kina. Tankując paliwo po drodze. I kto ich tam obsługiwał, umilając niedzielny wywczas? Roboty? Sztuczna inteligencja? Tam lud pracujący im nie przeszkadzał? Tak się bowiem składa, że w niedziele pracuje wiele zawodów – od lekarzy i policjantów, po moich szanownych kolegów dziennikarzy. A tak swoją drogą wiele rodzin na wspólne duże zakupy ma czas tylko w niedziele, więc z tym ratowaniem rodzinności też bym nie przesadzał.
Trwają w każdym razie debaty, czy praca w niedziele ma być opłacana z przebiciem razy dwa, czy razy dwa i pół – i akurat tego typu propracownicze regulacje będą tym, co dobrego po zakazie handlu pozostanie. Bo tak w ogóle, to wyszło jak ze zwiększaniem dzietności za sprawą 500+ - z ekonomicznego punktu widzenia zakaz handlu miał pomóc małym sklepikom, a wygrały na nim dyskonty. Czyli tak ukochane przez obecną jeszcze władzę zagraniczne korpo.
Kto dziś jest za zniesieniem zakazu handlu? Wyraźna większość klientów, część pracowników sklepów i wspomagaczy (np. studentów czy emerytów) – którzy chcieliby dorobić - no i przede wszystkim właściciele handlowych biznesów. Kto jest za utrzymaniem? Spora część pracowników i część central związkowych, bo też nie wszystkie. O zniesieniu zakazu mówiły jednak wszystkie siły koalicji, która wygrała wybory, więc wydaje się to przesądzone.
A to, że totalny zakaz handlu boli wielu rodaków, najlepiej pokazywały próby jego obchodzenia – sposobem na pocztę, na czytelnię, na wypożyczalnię rowerów… Bo w kapitalizmie tak już jest, że jak jest popyt, to sposób na podaż też się znajdzie.
Opublikowaliśmy już wywiad z Janem Rulewskim w spawie ewentualnego zniesienia handlu w niedziele. Czekamy na Państwa komentarze. (WIĘCEJ TUTAJ)
Na zdjęciu – jeden ze sklepów w naszym regionie otwartych w niedziele jako… czytelnia. Pełno klientów na parkingu, pełno w sklepie.