Poszukaj sobie wroga. Kapitał zagraniczny na polskim rynku. Komentuje Mariusz Załuski

Puls Dnia
Biznes Opinie
fabryka
Fot. 123rf

Kapitał zagraniczny na polskim rynku to temat rozgrzewający mocno, a nawet ogniście. Nic dziwnego, trudno tu nie wdepnąć w polityczny kontekst, napisano więc o tym kapitale przez lata wiele rzeczy mądrych, ale jeszcze więcej niemądrych. Do kapitału zagranicznego mam zresztą stosunek lekko osobisty, bo w zachodnich kapitałowo firmach przepracowałem większość życia. I w Polsce z tym nie jestem sam. 

No więc jak to jest z tym kapitałem? Wróg to nasz srogi czy przyjaciel? Na niedawnym Forum Innowacji, Nauki, Biznesu i Samorządu w Toruniu mówił o tym prof. Marian Gorynia - jakby nie było szef PTE, a nie jakiś internetowy mędrek, więc naprawdę warto było posłuchać. Wyszło na to, że zdecydowanie bardziej przyjaciel, ale jak to z przyjaciółmi bywa, trzeba na nich uważać. Bo, jak to filozoficznie ujął pan profesor, przedsiębiorstwa międzynarodowe są dobre, ale nie aż tak, żeby nie mogły być lepsze.

Co w każdym razie wiemy po paru dekadach? Kapitał zagraniczny to 335 miliardów USD zainwestowanych do końca 2023 roku, masa nowych miejsc pracy (dziś to 2,1-milionowe zatrudnienie), ale przede wszystkim skok efektywności - dzięki transferowi nie tylko technologii, ale też know how prowadzenia biznesu, które zresztą zdolni polscy pracownicy skrupulatnie poprzenosili potem do rodzimych firm. Żeby być szczerym – nie jesteśmy, jako nasz sielski kujawsko-pomorski zakątek - regionem pierwszego wyboru dla międzynarodowych przedsiębiorstw. Jak większość Polski. Aż 39 proc. tego kapitału ulokowało się bowiem w Warszawie. Nawet Wielkopolska i Śląsk to już tylko po 9 proc.

Jasne, kapitał międzynarodowy oskarżany jest często a to o negatywne skutki środowiskowe, a to o unikanie płacenia podatków, a to o wyzysk ludu pracującego. I tu oczywiście jest miejsce i dla państwowych regulacji, i dla edukacji. Co do wyzysku, to jest to zresztą zarzut z wiecowej krainy mchu i paproci. Jak poinformował lud konferencyjny prof. Gorynia, w przedsiębiorstwach międzynarodowych wynagrodzenia są dziś średnio o 33 proc. wyższe niż w przedsiębiorstwach krajowych. Taki wyzysk, to - szczerze mówiąc - może być.