Pośpiech w pracy jest jedną z głównych przyczyn wypadków - mówi w wywiadzie Waldemar Adametz, zastępcą Okręgowego Inspektora Pracy ds. Nadzoru w Bydgoszczy

Puls Dnia
Biznes Ludzie
#
Fot. 123rf
#

Działania informacyjno-promocyjne, programy prewencyjne (Dyplom Państwowej Inspekcji Pracy, Program dotyczący ryzyka zawodowego) oraz konkursy przeprowadzane przez PIP mają na celu zwiększenie świadomości bezpieczeństwa w miejscu pracy. Czy automatyzacja na produkcji zminimalizuje w przyszłości ryzyko zawodowe? Ile dotychczas odnotowano wypadków w pracy na terenie kujawsko-pomorskiego? M.in. o tym rozmawiamy z Waldemarem Adametzem, zastępcą Okręgowego Inspektora Pracy ds. Nadzoru w Bydgoszczy.



Ze sprawozdania Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w 2022 r. w całej Polsce zbadano 1920 wypadków przy pracy, w których poszkodowanych było 2179 osób, 686 z nich odniosło ciężkie obrażenia ciała, a 247 zakończyło się śmiercią pracownika Jakimi danymi dysponujemy w województwie kujawsko-pomorskim za 2023 rok?

Trzeba zaznaczyć, że pierwsze rejestrowane dane są to zdarzenia, które mogą dopiero okazać się, po zbadaniu przez inspektorów PIP, wypadkami przy pracy. W tym roku tak zwanych zdarzeń wypadkowych w regionie mamy 133 z czego 34 to zdarzenia śmiertelne. Z tych 34 zdarzeń śmiertelnych aż 19 to zdarzenia medyczne, czyli zawały czy udary mózgu. Tego typu schorzenia, które doprowadziły do śmierci często później nie są uznawane jako wypadek przy pracy. 

Co najbardziej zszokowało inspektorów podczas tegorocznych kontroli?

Inspektora, który pracuje już 25 lat w Państwowej Inspekcji Pracy już nic nie jest w stanie zszokować. Prawda jest taka, że nie ma mądrych wypadków. Z reguły przy badaniu tego typu zdarzeń inspektor zastanawia się: co takiego się stało, że dany pracownik włożył do tej maszyny rękę?, co się stało, że swoją głowę wcisnął w to konkretne miejsce?, po co dopychał jakiś rodzaj materiału nogą, a nie kijem? Pośpiech zapewne odgrywa tu dość kluczowe znaczenie, ale – niestety, często to maszyny są w takich przypadkach szybsze. 

Do jakiego rodzaju urazów dochodzi?

Maszyna z reguły wciągnie pracownika za luźny rękaw czy rękawicę. Zdarzają się też sytuacje, że coś zatka się przy przenośnikach. Pracownik zamiast wyłączyć maszynę i zweryfikować usterkę działa w pośpiechu -  chce szybko wyjąć coś ręką. Niestety, co pewien czas, to się nie udaje. Przy produkcji przemysłowej dochodzi do typowych urazów mechanicznych dłoni – najczęściej następuje tu amputacja palca czy nawet całej kończyny. Mamy też tu do czynienia z największą liczbą wypadków. 

Najczęściej ciężkie i śmiertelne wypadki odnotowuje się w budownictwie?

To prawda ze względu na specyfikę branży. To nie jest maszyna, którą po prostu można zabezpieczyć. W budownictwie wszystko jest dynamiczne – rusztowania muszą rosnąć razem z budynkiem, trzeba dorabiać ich kolejne piętra, powstają nowe zabezpieczenia. I często zdarza się tak, że pracownicy idą na skróty – na jednym piętrze wykonują zabezpieczenia, a na innym już niekoniecznie. Chodzi głównie o oszczędności – czasu i pieniędzy. Jeśli się nic nie stanie to firma w dalszym ciągu buduje obiekt. Oczywiście do czasu jak któryś z pracowników spadnie. Często upadek z trzeciego, czwartego, a tym bardziej piątego piętra jest śmiertelny. 

Która grupa wiekowa jest najczęściej narażona na wypadki? 

To przede wszystkim nowi pracownicy w danym zawodzie. 

Czyli bez doświadczenia?

Tak, najczęściej nie znają ani zagrożeń ani specyfiki danej pracy. Jest to prawie 40 proc., z czego połowę stanowią młodzi pracownicy, którzy podjęli dopiero co swoją pierwszą pracę. Ludzie młodzi i bez doświadczenia nie mają wystarczającej świadomości, że maszyna obrotowa w postaci pilarki czy obrabiarki jest w stanie uciąć czy też amputować na przykład palec lub dłoń. 

Pracodawcy też nie są bez winy? 

Wina często rozłożona jest równomiernie. Na pracodawcy leży bowiem obowiązek zabezpieczenia miejsca pracy. Czasami mówię, że maszyna powinna być "idiotoodporna". Jeżeli ktoś chciałby sobie zrobić krzywdę to nie powinien mieć w ogóle takiej możliwości. Problem jednak polega na tym, że wszystkich maszyn nie zabezpieczymy w stu procentach. Część robocza musi pozostać otwarta. Obecnie tworzy się jednak automaty produkcyjne, a w przyszłości możliwe, że w ogóle uda się wycofać pracownika ze strefy zagrożenia życia. Dopóki jednak będą maszyny, przy których musi być obecny  pracownik, dopóty zdarzać się będą wypadki przy pracy. Zresztą istotne jest też, aby przykład dotyczący bezpieczeństwa szedł z góry – od samego pracodawcy. W firmach, w których nie ma wysokich standardów bezpieczeństwa jest to zaniedbywane. 

Ostatnio głośno o wypadku z Korei Południowej, gdzie maszyna pomyliła człowieka konserwującego maszynę z pudłem. Nagle automatyczne ramię chwyciło go i przycisnęło do taśmy. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie później zmarł. Automatyzacja w pracy też niesie ze sobą zagrożenia?

Takie wypadki mamy też u siebie. Mieliśmy przypadek, gdzie pracownik wszedł na linię produkcyjną w celu wyciągnięcia czegoś co uległo przytkaniu. W tym czasie maszyna go chwyciła i zawinęła folią. Nigdy do końca nie jest tak, że jest to wina samego urządzenia. W tym przypadku pracownicy zablokowali możliwość wyłączenia się maszyny i zablokowania całej linii produkcyjnej. Dzięki temu mogli ręcznie usuwać zacinające się w maszynie elementy. To wszystko działa tylko do pewnego czasu.  

Wypadki zdarzały się również podczas pracy zdalnej? 

Mieliśmy do czynienia tylko z jednym wypadkiem śmiertelnym podczas pracy zdalnej. Kobieta dostała wówczas zawału serca, ale ostatecznie zakwalifikowano to jako zdarzenie medyczne. Poza tym nie spotkaliśmy się z żadnym wypadkiem przy okazji pracy zdalnej. Z reguły są to lekkie zdarzenia jak oparzenie się czy przecięcie kartką papieru. My jako inspektorzy jesteśmy odpowiedzialni za zbadanie jedynie wypadków: ciężkich, śmiertelnych oraz zbiorowych. 


Dziękuję za rozmowę.