Nowy podatek wynikający z dyrektywy przedstawionej przez Unię Europejską, uderzy wszystkich po kieszeni. Chodzi konkretnie dyrektywę dotyczącą systemu handlu emisjami gazów cieplarnianych. Eksperci ostrzegają, że ceny wzrosną nawet o 50 groszy, a paliwo na stacjach już teraz nie należy do tanich.
Od grudnia ubiegłego roku koszty uzupełniania na stacjach, paliwa przez kierowców, drastycznie wzrosły. Wynika to m.in. z konfliktu na Bliskim Wschodzie, ale także z działań podejmowanych przez OPEC (międzynarodowa organizacja krajów producentów ropy naftowej). Eksperci twierdzą, że powrót do polityki cenowej, kiedy cena paliw na stacjach w Polsce wynosiła 5 zł nie jest możliwy. - Niemniej, biorąc pod uwagę stabilną politykę cenową i opieranie się na realiach rynkowych, uwzględniając obciążenia podatkowe, które są pewnym kosztem wprowadzenia m.in. regulacji wynikających po części z transformacji energetycznej i klimatu - to mało prawdopodobne jest byśmy wrócili do poziomów w okolicach 5 zł - mówi dla next.gazeta.pl Urszula Cieślak, dyrektorka Działu Prognoz i Analiz Reflex sp. z o.o.
A będzie tylko drożej. Ceny w ubiegłym tygodniu za paliwo na stacjach oscylowały w okolicy 6.51-6.64 zł za litr. Prognozy cen paliw na rynku detaliczny nie są optymistyczne. Im bliżej okresu letniego, tym ceny zaczną szybować w górę. Widać to na wykresie umieszczonym na stronie www.e-petrol.pl. Od dziś (15 kwietnia) do końca tygodnia prognozowane są wyraźne wzrosty cen paliw:
- Pb95: 6,60-6,71 zł
- Pb98: 7,24-7,35 zł
- ON: 6,64-6,75 zł
- LPG: 2,83-2,90 zł
Wszyscy kierowcy jeżdżący na paliwie (poza LPG) muszą jednak liczyć się z jeszcze wyższymi kosztami. Najprawdopodobniej w 2027 roku wejdzie w życie nowa dyrektywa unijna (o numerze 2023/959). Zakłada ona, że państwa członkowskie muszą podjąć decyzję:
- czy nałożą na składy węgla, stacje paliw i dostawców gazu obowiązki, jakie dziś mają fabryki i elektrociepłownie;
- czy nałożą na składy węgla, stacje paliw i dostawców gazu cieplarnianego równoważny w skutkach podatek od paliw.
Koszt nowego podatku zostanie oczywiście przekierowany na dostawców paliw, gazu oraz węgla, ale ostatecznie również kierowcy dostaną rykoszetem. Eksperci alarmują, że ceny na stacjach wzrosłyby wówczas o 50 groszy na litrze. Jak informuje Interia: "Z kolei według szacunków ekspertów, cena węgla miałaby wzrosnąć nawet o połowę - dziś za tonę płacimy 1100 zł. Wpływy budżetowe z tytułu daniny od paliw wyniosłyby 5 mld zł, 17 mld zł od węgla i 3 mld zł od gazu".