O Mistrza Polski z regionu będzie trudno NASZ KOMENTARZ

Region Raport
Biznes Opinie
#
Fot. Mateusz Białczyk

W połowie listopada zakończyło się żużlowe okienko transferowe. Kluby z regionu mocno pracowały w tym czasie, ale czy to sprawi, że po piętnastu latach doczekamy się mistrza Polski z Kujaw i Pomorza?

For Nature Solutions Apator Toruń miniony sezon PGE Ekstraligi zakończył na 3. miejscu. Był to pierwszy od siedmiu lat medal torunian oraz… w wykonaniu któregokolwiek klubu z kujawsko-pomorskiego. W tym roku minęło piętnaście lat, odkąd czekamy na Drużynowego Mistrza Polski z regionu. Ostatnim byli w 2008 żużlowcy toruńskiego Unibaxu. Wszystko wskazuje, że na kolejny tytuł jeszcze poczekamy.

 

Torunianie bronią medalu

Największe nadzieje na mistrzostwo można wiązać z torunianami. Zaryzykuję stwierdzeniem, iż Apator wchodzi w nowy rozdział. Chociaż kadra „Aniołów” w ogóle się nie zmieni, to rewolucja nadeszła na samym szczycie. Nowym trenerem żółto-niebiesko-białych został Piotr Baron. Wychowanek Apatora to jeden z najlepszych szkoleniowców w Polsce.

Ściągnięcie architekta sukcesów wrocławskiej Betard Sparty oraz Fogo Unii Leszno do klubu to genialny ruch Ilony i Przemysława Termińskich. Z jednej strony Baron to doskonały i konkretny trener. A z drugiej człowiek z Torunia, co ma swoje plusy zarówno z punktu widzenia marketingu, jak i romantyzmu. Kibice inaczej postrzegają swojego człowieka, a inaczej „najemnika”.

Piotr Baron wchodzi w trudną rolę. Odkąd Klub Sportowy Toruń jest własnością państwa Termińskich zespół prowadzili: Jacek Gajewski, Jacek Frątczak, Mark Lemon, Tomasz Bajerski, Robert Sawina i Jan Ząbik. Frątczak, Lemon oraz Ząbik przejmowali drużynę w trakcie rozgrywek po zwolnieniu ich poprzednika. Tylko Frątczak poprowadził „Anioły” dłużej niż tylko do końca sezonu. Jednak w przypadku Lemona na drodze stanął fakt, że selekcjoner kadry Australii mieszka w Wielkiej Brytanii, a Jan Ząbik ma 77 lat i skupia się na szkoleniu adeptów.

Co ciekawe, w przypadku Gajewskiego i Sawiny włodarze deklarowali poparcie i zaufanie wobec szkoleniowców, po czym zaledwie kilka dni później umowy były rozwiązywane. Frątczak to temat na osobną historię. Opuszczał klub z wypaleniem zawodowym, gdy zespół po raz pierwszy i jak dotąd jedyny spadał z najwyższej klasy rozgrywkowej. Tomasz Bajerski żegnał się z klubem z powodu afery z byłą partnerką, ponieważ klub wymagał od trenera uregulowania spraw prywatnych i prawnych. Patrząc na ten rys historyczny, można stwierdzić, że Piotr Baron to nadzieja na stabilność, bo jest trenerem, który w klubach pracuje przez długie lata. Wrocławian prowadził w latach 2011-2016, leszczynian od 2016 do 2023.

Zespół Apatora w minionym sezonie nie wykorzystał w pełni swojego potencjału. Tylko Emil Sajfutdinow jechał cały czas na swoim poziomie, a to napawa optymizmem przed nadchodzącymi rozgrywkami. Dlaczego? Utytułowany trener może wykrzesać z topowych zawodników świata takich jak Robert Lambert i Patryk Dudek pełnię ich możliwości. Paweł Przedpełski oraz Wiktor Lampart to żużlowcy, których stać nawet na dwucyfrowe wyniki w PGE Ekstralidze.

Sporo zależy od juniorów… Tu pojawia się temat zmarnowanych talentów w Toruniu. Wiele osób uważa, że Krzysztof Lewandowski jeździ obecnie gorzej niż w 2021 roku, kiedy to w fenomenalnym stylu debiutował w PGE Ekstralidze. Być może przy Piotrze Baronie powróci do świetnej dyspozycji, wszak dysponuje sporym potencjałem. W rozgrywkach ligowych zadebiutuje Antoni Kawczyński. Wielki talent, który ma być jednym z odkryć najlepszej żużlowej ligi świata. To właśnie jego punkty mogą przyczynić się do dobrej lokaty torunian.

O mistrzostwo będzie ciężko, co nie znaczy, że nie torunianie nie mają na tytuł żadnych szans. Toruński skład wygląda dobrze, a pod wodzą Barona może być tylko lepiej. Faktem jest, że lublinianie i wrocławianie to zdecydowanie dwie najlepsze ekipy. Żaden z tych dwóch klubów nie straci tej zimy na sile. Jednak nie da się w tej chwili jasno określić, co wydarzy się w przyszłym sezonie z uwagi na wiele składowych. Przykładowo w 2023 roku torunianie skorzystali np. na pechu gorzowskiej Stali, której kontuzja odebrała lidera Andersa Thomsena.

 

Poważne zmiany w Grudziądzu

Gigantyczne zmiany spotkały GKM Grudziądz. Siódma ekipa ubiegłorocznej PGE Ekstraligi pożegnała się z Nickim Pedersenem, Glebem Czugunowem, Frederikiem Jakobsenem, a z wypożyczeń nie powrócili Norbert Krakowiak i Mateusz Szczepaniak. Do klubu przyszyli Jaimon Lidsey oraz Jason Doyle, co sprawi, że Grudziądz niczym przed laty Toruń stanie się australijską kolonią, gdyż w zespole pozostał ubiegłoroczny lider Max Fricke. Do tego seniorską formację stworzą jeszcze Wadim Tarasenko i Kacper Pludra, którzy pokazywali w poprzednim sezonie spore możliwości.

Czy te ruchy dadzą GKM-owi pierwszy od momentu awansu udział w play-off? Lidsey startował w PGE Ekstralidze w każdej możliwej roli. Debiutując był po prostu uzupełnieniem składu, potem stanowił solidną drugą linię, aż w ubiegłym roku momentami był liderem Fogo Unii Leszno. Były Indywidualny Mistrz Świata Juniorów w 2023 roku uzyskał średnią na poziomie 1.622 pkt./bieg. Biorąc pod uwagę dotychczasowe osiągnięcia i doświadczenie da GKM-owi więcej od Jakobsena. W poprzednim sezonie wykręcił w Grudziądzu 7+1. Niekwestionowanym liderem „Gołębi” ma być Jason Doyle. Były IMŚ zastąpi w tej roli Nickiego Pedersena, który jeździł na dobrym poziomie głównie na domowym torze. Doyle wykręcił w barwach Cellfast Wilków Krosno średnią 1.987 pkt./bieg, a podczas meczu w Grudziądzu uzyskał 12+1 w sześciu startach.

Obawy można wiązać z Kacprem Pludrą, który wchodzi na seniorskie pozycje. Wychowanek leszczyńskiej Unii był w minionym roku solidnym punktem grudziądzan, jednak starty w roli juniora a seniora, to inne biegi, inna presja i inna odpowiedzialność. Pludra to walczak, stąd można się spodziewać, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, to sporo namiesza w PGE Ekstralidze. Jednak jeśli GKM chce awansować to Pludra musi wyszarpywać punkty, nawet pojedyncze.

Atutem grudziądzan jest młodzież. O ile w Toruniu juniorzy często obniżają loty, tak w GKM-ie notują progres. Kacper Łobodziński już okrzepł w boju w PGE Ekstralidze, a Kevin Małkiewicz w barwach wrocławskiej Sparty szokował swoim walecznym i przy tym imponującym technicznie stylem jazdy.

Nowym trenerem seniorskiej ekipy GKM-u będzie Robert Kościecha. Szkoleniowiec pracuje w klubie od 2018 roku i do tej pory skupiał się na pracy z młodzieżą. Teraz stanie przed sporym wyzwaniem, gdyż prowadzenie pierwszej drużyny wymaga innych cech niż przy juniorach. Tu oddanie, systematyczność i pasja nie wystarczą. Potrzeba jeszcze strategii i taktyki, czy Kościecha posiada takie zdolności? To pokaże bieg sezonu. Na pewno jest dobrym materiałem na dobrego trenera. Plusem Kościechy jest fakt, że sam jeszcze nie dawno był żużlowcem, co sprawia, że zna doskonale współczesny żużel.

 

Trzy ekipy z Kujaw i Pomorza w PGE Ekstralidze 2025?

W sezonie 2024 Abramczyk Polonia Bydgoszcz postara się awansować do PGE Ekstraligi. Pomóc w realizacji tego celu ma przebudowa składu. Z „Gryfami” pożegnali się Wiktor Przyjemski, Kenneth Bjeere, David Bellego, Szymon Szlauderbach i Ben Basso. Pozostali Andreas Lyager, Mateusz Szczepaniak i juniorzy. Nowymi twarzami są żywa legenda Polonii Krzysztof Buczkowski, Kai Huckenbeck, Tim Sorensen i junior z ekstraligowym przetarciem Franciszek Karczewski.

Największym problemem Polonii będzie załatanie dziury po liderze, juniorze i najlepszym zawodniku całej 1. ligi Wiktorze Przyjemskim. Franciszek Karczewski może solidnie punktować, ale ciężko wymagać od niego kompletów 15 punktów. W przypadku Speedway 2. Ekstraligi poważnymi rywalami bydgoszczan będą Wilki Krosno i Ostrovia Ostrów. Krośnianie chcą szybko powrócić do PGE Ekstraligi, a pomóc im mają w tym m.in. Dmitri Berge, Vaclav Milik i Norbert Krakowiak. Z kolei ostrowianie dysponują Tobiaszem Musielakiem, Chrisem Holderem, Glebem Czugunowem, Wiktorem Jasińskim, Matiasem Nielsenem i zdolną młodzieżą.

Nowym trenerem Polonii ma być… torunianin Tomasz Bajerski. Co by oznacza, że wychowankowie Apatora są szkoleniowcami każdej ekipy z regionu. Te informacje nie są jeszcze potwierdzone. Na pewno Bajerski wie, jak awansować do wyższej ligi, co pokazywał z Apatorem i PSŻ-em Poznań.