Nowa Ekspresja, stare czasy - w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej

Region Raport
Biznes Opinie
Nowa Ekspresja w toruńskim CSW. NASZA RECENZJA

„To największa prezentacja Nowej Ekspresji, jaka kiedykolwiek miała miejsce w kraju i zagranicą” – tak toruńskie Centrum Sztuki Współczesnej reklamuje  swą najnowszą, otwartą 16 lutego wystawę. I rozmach jest – ekspozycja rozłożona została na dwóch piętrach Centrum, ponad trzydziestu  - z grubsza licząc -   autorów, trzy tysiące metrów kwadratowych powierzchni ekspozycyjnej.

Kuratorem wystawy jest Krzysztof Stanisławski, szef toruńskiego CSW i znawca tego nurtu  niewątpliwie wybitny, jako krytyk sztuki - towarzyszący mu chyba od samego początku. A to jeszcze walor tej wystawy, bo to spojrzenie  kogoś, kto z autopsji zna konteksty tej sztuki.    


Czym była Nowa  Ekspresja,  albo kim  byli „nowi dzicy” – bo i pod takim szyldem ten fenomen funkcjonował  -  zjawisko, które pojawiło w Polsce sztuce na samym początku lat 80-tych i z końcem tej dekady zaczęło zanikać? 


Jaruzelski -  smok wawelski


Na pewno było to wyraźny głos pokoleniowy – artystów, którzy urodzili się mniej więcej na przełomie lat 50 i 60-tych i którzy na początku lat 80-tych, ówczesne gwałtowne przyspieszenie polskiej historii: sierpień, 16 miesięcy karnawału, potem 13 grudnia, Jaruzelski w telewizorze i zomowcy na ulicach  - obserwowali z okien pracowni na akademiach sztuki, bo albo studiowali, albo kończyli już studia, robili dyplomy.  Pokolenie, dla którego królujący w latach 70-tych konceptualizm wydawać się mógł przeintelektualizowanym, zupełnie oderwanym od świata nudziarstwem. I dlatego przeciwstawili mu sztukę czystej, żywej energii, czasem prześmiewczą, czasem brutalną, obrazoburczą, prowokującą gwałtowne emocje.  Obrazy „nowych dzikich” tyle miały wspólnego z dominującą sztuką przełomu siódmej i ósmej dekady, co taniec pogo z pląsami na dancingu.         
Była to jednocześnie polska odsłona szerszego ruchu w sztuce europejskiej, szczególnie żywego w Niemczech zachodnich, we Włoszech, Francji. A to też był ważny sygnał, bo pokazywał, że polskiej kultury nie da się wyizolować od jej głównego, europejskiego nurtu, choć grudzień ’81 przypomniał, że jesteśmy może i najweselszym, ale jednak jednym z baraków w izolowanym od normalnego świata bloku. 
Nowa ekspresja, po stanie wojennym stała się czymś jeszcze – elementem trzeciego obiegu polskiej kultury. W plastyce pierwszy nurt był oficjalny, żyjący z państwowego mecenatu, organizacyjnie związany z neozwiązkiem, który powstał po tym, jak komunistyczne władze najpierw  zawiesiły, a potem rozwiązały, razem z innymi związkami twórczymi, Związek Polskich Artystów Plastyków. 
Drugi obieg tworzył spontanicznie się rozwijający po grudniu ruch plastyki niezależnej - „przykościelny” -  jak szybko zaczęto go nazywać. Tak, tak, droga młodzieży, były w Polsce czasy, kiedy Kościół katolicki był oazą wolności w sztuce.  
Nowi ekspresjoniści, choć może bliżej im było do tego drugiego obiegu, stworzyli własny, trzeci obieg,  w którym działania artystyczne, mieszały się rozkwitem niezależnej sceny muzycznej, wreszcie z czymś,  co było zupełną nowością – działaniami w otwartej przestrzeni miejskiej, niezależnymi od oficjalnego systemu kultury, a więc siłą rzeczy antysystemowymi, bo ówczesny system żadnej takiej niezależności nie przewidywał, uderzającymi w peerelowską władzę nie bogoojczyźnianym patosem, ale kpiną, szyderstwem, humorem, malowanym jaskrawą farbą na murze hasłem „Jaruzelski – smok wawelski”.   Wrocławska „Pomarańczowa alternatywa” – to byli wtedy mistrzowie tego typu działań.

Co jest, a czego brak 


"Nowa ekspresja" w toruńskim CSW, to jak się rzekło obszerna wystawa, ale czy prezentująca ten barwny kawałek historii polskiej sztuki w pełni, we wszystkich jego znaczeniach? Tu oczywiście można dyskutować. Trochę rzeczy mi brakowało. Paweł Jarodzki gada do widza z  telewizora, pokazującego  dokument z jego udziałem, ale nie ma jego twórczości, a szkoda, bo wrocławska grupa Luxus była jednym z najciekawszych zjawisk tego fermentu.
Jest Eugeniusz Markowski, artysta (i dyplomata!) czynny jeszcze przed wojną, oraz o pokolenie młodszy od Markowskiego Edward Dwurnik - jako prekursorzy,  przedstawiciele tradycji ekspresjonistycznej będącej punktem odniesienia dla polskich nowych dzikich. Jednak w tym zestawie brakuje mi Waldemara Cwenarskiego, starszego od nowych dziki o całe pokolenie  i - mam wrażenie - o wiele im bliższego. I w sposobie podejścia do malarskiej materii, i w tym, jak żył. 
Muzyka. Nowej polskiej ekspresji lat 80-tych nie da się zrozumieć bez jej muzycznego tła. Oba środowiska - plastyczne i muzyczne wzajemnie się zresztą przenikały, tworzyły jeden, wspólny ruch kontestacji, ucieczki od peerelowskiego szarzyzny.  Nowi dzicy to nic innego jak punkrockowa forma wypowiedzi, tyle że wyrażana plastycznymi środkami. Na toruńskiej wystawie, na małym telewizorku zapętlony jest teledysk do jednego z kawałków punkrockowej Moskwy, dzieło mistrza Józefa Robakowskiego. W tym jednak – muzycznym wątku czuję niedosyt największy.
Jeśli chodzi o narzekania, to by było na tyle. Mimo tego kręcenia nosem, na pewno warto tę wystawę zobaczyć. Dla świetnych rzeźb Grzegorz Klamana,  dla obrazów Zdzisława Nitki, Krzysztofa Skarbka, Włodzimierza Pawlaka - nie wiedziałem, że jego świetne "Nie zejdę z tego świata żywy" (1986)  w swych zbiorach ma toruńskie Muzeum Okręgowe. Dla przypomnienia sobie tamtych czasów, albo dla lepszego ich zrozumienia, co się może przydać komuś, dla kogo to już zamierzchła przeszłość z przedinternetowej epoki.    

Co się stało  naszą klasą?

Co się stało z bohaterami tego ruchu? To, co dzieje się każdą artystyczną rebelią, która w pewnym momencie staje się częścią establishmentu. Część artystów poszła „w profesory”, własne katedry na akademii wrocławskiej objęli Krzysztof Skarbek, Zdzisław Nitka,  zmarły niestety w 2022 roku Paweł  Jarodzki. Profesorem gdańskiej ASP jest Grzegorz Klaman. Dzieła współtwórców tego ruchu funkcjonują dziś na rynku sztuki i w obiegu wystawowym. Zostało wspomnienie barwnej młodości w szarych czasach.  

„Nowa ekspresja”, Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Kurator Krzysztof Stanisławski. Wystawa będzie czynna do 5 maja.