Nasza chata wcale nie z kraja. Komentuje Mariusz Załuski

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
trump tower
Fot. Ryszard Warta

Już od trzech tygodni z górką na świecie nudy nie ma. Każdego poranka zaglądam w internet z niepokojem całkiem sporym, a nawet co dnia coraz większym. A to mroźna Grenlandia w opałach, a to Kanada, a to cła na Chiny, a to ziemie rzadkie Ukrainy, a to blokowanie eksportu z Iranu, a to pomysły na wysiedlenia Palestyńczyków, którzy może i chcieliby wyjechać, ale nie bardzo mają dokąd… Cóż, pan Donald Trump, nowy prezydent USA, obiecywał, że będzie się działo i niewątpliwie słowa dotrzymał. Ale czy powinno nas to w ogóle obchodzić w naszym sympatycznym, kujawsko-pomorskim fyrtlu? A powinno.

Co prawda mądrzy ludzie uspokajają, że - jak nauczyła nas pierwsza prezydentura pana Trumpa - należy go poznawać po czynach, a nie po słowach. Że ta erupcja pomysłów to z jednej strony taktyka negocjacyjna – i trzeba uczciwie przyznać, że nawet całkiem skuteczna - i z drugiej polityka nowej ery mediów społecznościowych, gdzie słowa ważą mniej. Problem w tym, że z jednej strony z każdym dniem robi się jakoś bliżej do tych czynów – choćby w Strefie Gazy - a z drugiej strony nadchodzą konsekwencje. Po pierwsze konsekwencje gospodarcze, co widać już i po skromnych na razie ruchach cen, i po - a może przede wszystkim - rosnącym galopująco poczuciu niepewności na świecie, wywołanym choćby zapowiadanymi wojnami celnymi z Chinami czy Europą. Ekonomiści już prześcigają się w prognozowaniu, gdzie i kogo zaboli to najbardziej, co się stanie, a co niekoniecznie. A po drugie – konsekwencje polityczne. Wojny ekonomiczne zawsze podkręcały szowinistyczne klimaty, więc dlaczego teraz nie miałyby podkręcać? Ba, w czasach mediów społecznościowych to podkręcanie może być znacznie żwawsze.

I tu można by napisać, że nasza chata z kraja, bo nasz eksport do USA jest taki sobie i nie robi wrażenia przy imporcie stamtąd choćby gazu i broni... Tyle, że na przykład z Niemcami jest już inaczej, a nasza gospodarka jest z biznesami zachodnich sąsiadów związana bardzo mocno. I celny cios chociażby w tamtejszy przemysł samochodowy, może się skończyć rzezią podwykonawców, ot, choćby w naszym sympatycznym kujawsko-pomorskim fyrtlu. Bo nie czarujmy się, wojnę celną – z jej krokami odwetowymi i eskalacją – odczujemy wszyscy. A na razie zaglądam z niepokojem w internet, czy aby pan prezydent z Ameryki nie oświadczył, że Polska już niebawem zostanie 52 stanem USA. Zaraz po Kanadzie.