Mija 85 lat od zdradzieckiej agresji Związku Radzieckiego na Polskę

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
t
Fot. archiwum

Gdy między drugą a trzecią w nocy z 16 na 17 września 1939 roku ambasador RP w Moskwie Wacław Grzybowski został wezwany do sowieckiego MSZ, gdzie próbowano mu wręczyć notę mówiącą o tym, że polskie państwo przestało istnieć, półtora tysiąca kilometrów na zachód, w okolicach Kutna, nad Bzurą, trwała największa bitwa kampanii obronnej 1939. Na północy kraju broniła się Kępa Oksywska i Hel, na wschodzie rozpoczynało się właśnie drugie wielkie starcie – bitwa pod  Tomaszowem Lubelskim. W polskich rękach cały czas pozostawała stolica kraju. Warszawa skapitulować miała dopiero 11 dni później, 28 września. 
 

Tak, ze strategicznego punktu widzenia wojna obronna była już przegrana, ale wciąż trwały walki prowadzone przez zwarte oddziały polskiej armii. Na terenie kraju przebywał także polski rząd, który dopiero w nocy z 17 na 18 września przez Zaleszczyki ewakuował się do Rumunii. Polska walczyła i zachowała swój państwowy byt także wtedy, gdy całe jej terytorium znalazło się pod okupacjami niemieckiego i sowieckiego agresora.   
 

Upadek państwa polskiego – to tylko jedno z wielu kłamstw, jak Związek Radziecki uzasadniał swą wiarołomną - gwałcącą pakt o nieagresji napaść na walczącą z niemiecką agresją Polskę. Równie obłudne było twierdzenie, że Związek Radziecki wprowadza swe wojska, by wziąć w opiekę ludność zachodniej Białorusi i Ukrainy. Ta opieka oznaczała wprowadzenie bolszewickich porządków, terror,  grabieże, wywózki, prześladowania, dekady sowietyzacji. 
 

Atak sowietów na Polskę z 17 września był prostą konsekwencją politycznego zbliżenia dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego, czego dyplomatycznym zwieńczeniem był podpisany 23 sierpnia przez Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa pakt o nieagresji. Dołączony do niego tajny protokół nie tyko był IV rozbiorem Polski, ale miał przecież szersze znaczenie geopolityczne - określał przypadające obu tym dyktaturom strefy wpływów w całej naszej części Europy. Z pełną pogardą dla woli narodów, choćby państw bałtyckich, które już wkrótce miał się stać kolejnymi ofiarami rosyjskiego imperializmu   - ubranego wtedy w kostium komunistycznego internacjonalizmu. 
 

Od tragicznego 17 września minęło 85 lat i kilka całych epok w politycznej historii Europy. Jednak  myślenie kategoriami stref wpływów, butne przekonanie, że prawo do suwerenności złamać można brutalną przemocą, wreszcie cyniczna polityka, w której międzynarodowe umowy mają wartość jedynie papieru, na których zostały spisane – wszystkie te przekleństwa są niestety częścią także naszego, współczesnego świata. Trwająca od trzech lat agresja Rosji na Ukrainę jest tego dramatycznym  przypomnieniem.