Rzecz to powszechna i nie dotycząca wcale tylko Polski, nie mówiąc już wyłącznie o regionie, że sportowe obiekty nierzadkie noszą nazwy takie, jakich zażyczy sobie sponsor tytularny, oczywiście płacący sowicie za taką formę reklamy. O chętnych nie zawsze jest jednak aż tak łatwo - w grodzie Kopernika sponsora dla Areny Toruń szukają, szukają i znaleźć nie mogą.
Pamiętam, że przed rokiem, jeszcze dla innej redakcji, przygotowywałem tekst dotyczący Toruńskiej Infrastruktury Sportowej, która zarządza największą sportową halą w mieście. Właśnie wtedy jej nowy prezes mówił mi, że od ówczesnego prezydenta dostał za zadanie m.in. znalezienie sponsora tytularnego dla obiektu. Minął od tamtej pory rok, a latem, już na tej stronie, którą odwiedza właśnie Szanowny Czytelnik, mój kolega redakcyjny pisał, że oto Toruńska Infrastruktura Sportowa już oficjalnie szuka chętnych na wejście w nazwę Areny Toruń. Ładnych słów w komunikacie o ogłoszonym konkursie oferty nie brakowało, wszak była mowa o tym, że „Wierzymy, że bycie sponsorem tytularnym to nie tylko korzyści biznesowe, ale również satysfakcja i duma ze wspierania wartościowej działalności, która oddziałuje na funkcjonowanie społeczności lokalnej, krajowej, a także międzynarodowej”.
Za wejście w nazwę zapłacić trzeba było 600 tysięcy złotych, a chętni mogli przesyłać swoje zgłoszenia do 13 września. Mamy tymczasem listopad, ogłoszenie na stronie Areny Toruń jak wisiało, tak wisi nadal, choć zgodnie z konkursowym regulaminem jest już o dwa miesiące przeterminowane. I tylko o sponsorze tytularnym wciąż panuje cisza…
A w Bydgoszczy? Nie wnikam, czy bydgoskie obiekty dla sponsorów zdają się być ciekawsze, czy potencjał reklamowy nad Brdą jest o tyle większy, natomiast fakt jest faktem, że o sponsorów tytularnych najwyraźniej tu łatwiej. Ledwie w 2014 roku powstała Arena Bydgoszcz, a już w tym samym roku stała się ona Artego Areną i była nią przez kolejne lata. Ponad dwa i pół roku temu nazwa się zmieniła i dziś bydgoszczanie mają u siebie Sisu Arenę, a ta znajduje się po sąsiedzku przy Immobile Łuczniczce. Bo przecież największa hala w mieście też swojego sponsora ma i to już od lat pięciu. I tak stoją w swoim pobliżu dwa obiekty i oba na brak chętnych do wejścia w ich nazwy narzekać nie muszą.
I tu przyznać trzeba, że akurat w Polsce o sponsorów łatwiej mimo wszystko dla hal. Obiektów tego typu ze sponsorami w nazwie jest całkiem sporo, tymczasem stadionów piłkarskich, mimo niekwestionowanej popularności futbolu, z tytularnym partnerem aż tylu nie ma. Są wprawdzie sponsorzy w nazwach w Poznaniu czy w Gdańsku, ale już np. tak popularne obiekty jak te, na których grają Legia Warszawa czy Widzew Łódź, to po prostu Stadiony Miejskie, bez komercyjnej wstawki. Czy dla potencjalnych chętnych ryzyko biznesowe zdaje się być za duże, czy nie chcą być kojarzeni z ewentualnymi medialnymi wzmiankami o kontrowersyjnym zachowaniu kibiców na „ich” stadionie - zastanawiać się można długo, natomiast faktem jest, że w futbolu rzeczywiście nie każdy z najpopularniejszych stadionów swoich sponsorów tytularnych ma.
Jest za to partner tego rodzaju na stadionie najważniejszym, czyli na Stadionie Narodowym im. Kazimierza Górskiego w Warszawie. Już od prawie dekady obowiązuje najdroższa umowa tego typu w historii Polski, na mocy której w nazwę weszła energetyczna spółka Skarbu Państwa. I choć w tym wszystkim niczego dziwnego nie ma, to jednak ilekroć słyszę biznesową nazwę obiektu, to gdzieś coś we mnie chce protestować. Nie dlatego, że sponsor z takiego czy innego powodu miałby mi nie odpowiadać, a dlatego, że zniknęła jakoś zupełnie informacja o wielkim patronie obiektu. Ile razy słyszeliście w mediach nazwę PGE Narodowy, a ile razy, że jest to stadion imienia Kazimierza Górskiego? Ano właśnie… I choć legendarny selekcjoner jest na stadionie i wokół niego upamiętniony więcej niż godnie, bo ma tam nawet swój pomnik, to jednak tak powszechne zarzucenie wymieniania jego imienia w nazwie jakiś niesmak wywołuje. No, ale taki to już widocznie urok stosowania nazw komercyjnych…
- Światowy Tydzień Przedsiębiorczości. Co będzie się dziać w regionie?