Koordynacja, finansowanie, odwaga. Co jest potrzebne, żeby transformacja energetyczna się udała? Ciekawa debata na Forum Innowacji, Biznesu, Nauki i Samorządu

Biznes Ludzie
Biznes Opinie
m
Fot. Mariusz Załuski

Z transformacją energetyczną jest jak ze sportem lub polityką – wszyscy mają o niej swoje zdanie i nie boją się go wyrażać. Ale też nie ma się czemu dziwić:  przyszłość energetyczna to być może najważniejszy temat dotyczący rozwoju świata, rzutujący właściwie na wszystkie inne - finanse, ekologię, rozwój przemysłu, a nawet zmiany kulturowe i komfort codziennego życia. Czy taki temat można zamknąć w półtorej godziny?

Debata „Energia dzisiaj i jutro” była na pewno jednym z najciekawszych punktów programu Forum Innowacji, Biznesu, Nauki i Samorządu, które właśnie skończyło się w Toruniu. Z jednej strony mocne nazwiska dyskutantów, z drugiej ogromna wieloaspektowość problemu, utrudniająca prowadzenie debaty. Organizatorzy wybrnęli z tej kwestii – najpierw punktowo przedstawili niektóre aspekty transformacji energetycznej, a potem zajęli się problemami z nią związanymi.

Atom, biomasa i baterie

Debatę rozpoczął moderator, min. Olgierd Dziekoński, pełnomocnik zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego ds. Rozwoju Gospodarczego, starając się przede wszystkim wskazać na wagę transformacji energetycznej, która decydowała będzie o konkurencyjności gospodarek. Następnie prof. Andrzej Chmielewski, dyrektor Naczelnego Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej, zajął się przyszłością elektrowni jądrowych – i tych potężnych, i tych „kieszonkowych” - w kraju, w którym realnie ok. 80 proc. energetycznego strumienia wytwarzana jest z węgla.


- Na wytworzenie takiej samej ilości energii potrzebnych jest 3 miliony ton węgla albo 25 ton uranu – mówił prof. Chmielewski.


Poruszył też ciekawy wątek całego systemu energetycznego – z elementami niedawno oddanymi do użytku albo zmodernizowanymi – który sensownie byłoby wykorzystać, wkomponowując w nie reaktory jądrowe. A tu już zastępowanie bloków węglowych tak zwanym „małym atomem”, czyli SMR-ami, które będą budowane w Polsce, nie jest takie proste, ze względu na ograniczenia techniczne. Małe elektrownie jądrowe starszej (trzeciej) generacji nie pozwalają na przykład używać wykorzystywanych dzisiaj turbin.


Cezary Możeński dyrektor R&D Hynfra P.S.A, zajął się kolejnym aspektem rewolucji technologicznej, związanej z dekarbonizacją, krótko zestawiając dzisiejsze potrzeby komunalne i przemysłowe z podażą energii z odnawialnych źródeł, a następnie przeszedł to tematu biomasy i biogazowni.


- Wielką szansą energetyki odnawialnej są możliwości produkowania jej lokalnie – mówił Cezary Możeński - Niezwykle istotna jest tu rola biogazowni, dzięki którym można wytwarzać paliwo również do napędzania samochodów

Z kolei  prof. Zbigniew Rogulski z Politechniki Warszawskiej mówił o bioogniwach, biobateriach i tendencjach rynkowych z tym związanych, a Jerzy Klimczak, prezes SITPChem, zajął się m.in. biznesowym spojrzeniem na rynek energii – w obecnej rzeczywistości, w której paliwa kopalne są wciąż dostępne i relatywnie tanie oraz perspektywicznym rynkiem, w którym zacznie się to zmieniać.


Do przyszłości rynku kolejowego nawiązał z kolei Maciej Grześkowiak, Media & PR Manager z bydgoskiej PESY, zastanawiając się m.in. nad tym, czym na liniach niezelektryfikowanych zastąpić silniki diesela. A PESA proponuje dwa rozwiązania - silnik elektryczny napędzany baterią albo ogniwem wodorowym.


- Silnik elektryczny może napędzać baterią albo ogniwem wodorowym – mówił Maciej Grześkowiak – pracujemy nad oboma rozwiązaniami. Bateria wystarcza na trasę do 40-50 kilometrów, potrzebna jest też infrastruktura do ładowania, ale nie porzuciliśmy tego rozwiązania. Czasami jest wystarczające.


Przedstawiciel PESY stwierdził, że w roku 2027 rok na tory naszego województwa może wyjechać pierwszy pojazd z ogniwem wodorowym.

Teraz pora na schody

Następnie uczestnicy debaty, wspomagani przez publiczność, przeszli do tego, co ogranicza nam dynamikę transformacji energetycznej.


Mówiono o koordynacji działań, np. w zakresie energetyki jądrowej w wydaniu dużym i małym (- dziś w prasie czytam, że wszyscy się znają na energetyce jądrowej – podkreślał prof. Chmielewski), akcentowano wagę stałości celów i stałości prawa, ale najwięcej rozmawiano o wsparciu finansowym.


I tu zaczęły się schody, na które konsekwentnie sprowadzał dyskutantów Olgierd Dziekoński, podkreślając hamującą rolę ogromnych kosztów nowych technologii i pytając o pieniądze.


Jednym z głównych problemów jest bowiem to, kto ma finansować i prace badawcze nad konkretnymi projektami (np. bioogniwami), i globalnie całą transformację? W jakim zakresie podatnicy  - czyli państwo - a w jakim prywatni przedsiębiorcy? Potrzeby są bowiem ogromne.


- Bez wsparcia i długoterminowego finansowania gminy mogą sobie zrobić małe biogazownie, ale nie będziemy mieli systemu -  mówił Cezary Możeński.


- Mamy czasami takie wrażenie, że te pieniądze spadają z nieba, Unia je zrzuca. – ironizował Olgierd Dziekoński - Nie mamy za to takiego ważnego elementu finansowania,  jak fundusze inwestycyjne.


- Musimy sięgać po środki UE, bo one są często tańsze niż kapitał prywatny. – podkreślał Maciej Grześkowiak - Robią to nasi konkurenci z innych krajów, oni dostają dofinansowanie.


Debatujący doszli do wniosku, że istnieje kilka czynników, które są niezbędne, żeby transformacja w naszym wydaniu była udana:

  • Koordynacja działań
  • Pomysł na odpowiednie finansowanie 
  • Odwaga myślenia perspektywicznego


Na zakończenie dodajmy, że Jerzy Klimczak - znany menadżer i naukowiec - bardzo gorąco pochwalił też nasz region:


- To jest świetne województwo. Jestem ze Śląska, jeżdżę po całej Polsce i nie ma drugiego takiego województwa, nie spotkałem się z takim ewenementem jak tutaj, jeśli chodzi o współpracę przemysłu, samorządu i nauki.


I taki potencjał energii też warto wykorzystać.