Jak Święto Pracy, to do pracy! Skoro na rynku pracy jest tak dobrze, to dlaczego się martwimy? Komentuje Mariusz Załuski

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
nuda w pracy
Fot. 123rf

Święto Pracy? No to trzeba popracować. I to zdrowo, bo w taki dzień roboty moc, a nawet więcej. Tak sobie pewnie myśli spora gromadka bliźnich, którzy odpuścić muszą sobie kiełbachę z grilla i inne cuda czasu wolnego: fachmani od turystyki i policjanci, restauratorzy i kierowcy autobusów, lekarze i redaktorzy… No i wszyscy ci, którzy 1 maja umilają czas Polakom-szarakom, albo tychże Polaków strzegą i chronią przed światem złym. Bardzo wszystkim za to zresztą dziękujemy. Święto Pracy to też jednak dobra okazja do pogdybania o rynku pracy - dlaczego skoro jest tak dobrze, aż tak bardzo się martwimy?

Rynek pracy zawsze dyskusje budzi gorące, choć problemy się zmieniają. Jakby mniej rozmawiamy ostatnio o tym, komu zabierze pracę sztuczna inteligencja, bo widać, że z tym zabieraniem pracy idzie mocno mozolniej niż przypuszczano, z różnych powodów zresztą. Ciągle dyskutujemy za to o skróceniu tygodnia pracy – a mamy tu nawet doświadczenie regionalne z urzędu miasta we Włocławku – spekulując, gdzie da się to zrobić przy zachowaniu produktywności, a gdzie niekoniecznie. Nieustająco rozprawiamy też o pomysłach na dopływ pracowników w te rejony rynku, gdzie są naprawdę potrzebni, bo w końcu według Eurostatu mamy dziś najniższe bezrobocie w calutkiej Unii Europejskiej. I jak dodamy do tego trendy demograficzne, według których będzie nas coraz mniej, to robi się nerwowo. Bo żeby budować państwo socjalnej szczęśliwości, musimy ściągnąć tych, którzy będą dorzucać do systemu. Inaczej system padnie.

I tu, tak świątecznie, mam dwa sygnały lekko niepokojące z ostatniej chwili. Po pierwsze - jeszcze cieplutkie dane ZUS, z których wynika, że jesteśmy coraz bardziej chorowici. W 2024  w stosunku do roku 2023 liczba absencji z powodu zwolnień wzrosła w Polsce o…2,8 miliona dni. W górę skoczyły m.in. zwolnienia związane z zaburzeniami psychicznymi oraz zaburzeniami zachowania. W samym kujawsko-pomorskim te zwolnienia przyniosły prawie 2 mln dni nieobecności w pracy! A po drugie - nasza produktywność. Ta w przeciwieństwie do liczby zwolnień spada. Równie cieplutkie badania Gallupa pokazują, że spadek zaangażowania pracowników w roku 2024 to dla gospodarki świata całego koszt 438 mld dolarów. A my, Polacy jesteśmy na 35 miejscu w Europie pod względem zaangażowania w pracę. Na 38 badanych krajów. Cóż, złośliwiec powiedziałby, że nie ma się co tak bać, że trendy techno ograniczą nam liczbę miejsc pracy. Może i ograniczą, ale wychodzi na to, że tę samą pracę będzie musiało wykonywać znacznie więcej ludzi.