Ten chleb jest taki sam jak kiedyś w wojsku?
Ci którzy byli kiedyś w wojsku, pytają nas, dlaczego piszemy, że to jest chleb poligonowy, skoro taki chleb był „czarny”. Zgadza się, bo wtedy bardzo dużo żyta dodawali. Gdybyśmy teraz ludziom dali taki chleb z oryginalnej receptury żytniej, to nikt by go nie zjadł, bo był za ciężki. Chodziło o to, żeby jednym bochenkiem trzech żołnierzy się najadało na poligonie. Robimy chleb oficerski, a taki był zawsze smaczniejszy. Mam książkę z oryginalnymi przepisami kuchni polowej. To nie jest dla obecnych ludzi. Wszyscy jesteśmy wygodni i smaku szukamy. No to znaleźliśmy smak. Dwudziesty pierwszy przepis dopiero zaakceptowaliśmy. Pół roku non stop odpalaliśmy tutaj piekarnię przed domem i wałkowaliśmy przepis po przepisie. Uważam, że ostateczny efekt jest bardzo dobry.
Mówiłeś, że przy takiej kuchni pracuje dziewięć osób. To jest tyle samo ile w wojsku?
W wojsku była obsługa trzykrotnie większa. Mam taką książkę - instrukcję obsługi kuchni polowej. Tam są ludzie do zwiadu terenu, od zaopatrzenia w wodę - w sumie około trzydziestu. U nas jest dziewięć i to jest tak na styk. Każdy ma co robić i nikt nie siedzi. Na samej ciastowni na Starze jest pięciu ludzi, szósty przy piekarni, osoba siódma mi pomaga i podaje foremki z ciastowni do piekarni. W kuchni dwie osoby - jedna od nalewania i wydawania porcji zupy, no i jedna, która cały czas pilnuje, żeby się nie przypaliło. Mamy bardzo dobrze zgrany zespół pracowitych „żołnierzy”
Z jakich elementów składa się ta wasza kuchnia polowa?
Terenowy GAZ 69, który jest w zestawie z kuchnią polową KP-340. Do tego mamy Stara 660, który jest ciastownią i zarazem ciągnikiem piekarni polowej. To są w sumie cztery pojazdy. Mamy jeszcze jedną kuchnię ruską KP-42, którą będziemy chcieli też pokazać. Może jeszcze w tym roku uda się ją złożyć. To bardzo rzadki okaz z 1944 roku. Chodzi o to, żeby mieć większą ofertę oraz więcej możliwości gastronomicznych. Żeby to nie była to tylko grochówa. Teraz robimy dwie zupy. Chodzi przede wszystkim o obsługiwanie dużych, kilkudniowych imprez plenerowych, gdzie jest to mega wyzwanie.
Czy tego typu kuchnia teraz jeszcze funkcjonuje w wojsku? Czy to już jest przeszłość?
Teraz jest catering. Z tego, co wiem, to chyba tylko w Mrągowie starają się na poligon jeszcze puszczać piekarnię. Mieliśmy nawet szkolić ludzi od nich z robienia wypieków, ale nie wyszło nic z tego, więc chyba nie ma. Moim zdaniem nie istnieje już kuchnia polowa wojskowa. Na piknikach się jeszcze pokazują, ale żeby zrobić swoje manewry poligonowe, to bez szans. Tylko catering.