Ostatnie lata nie są dobre dla małych, często osiedlowych, czy wiejskich sklepów – działających poza wielkimi sieciami handlowymi. Wiele z nich już upadło, wiele walczy rozpaczliwie o przetrwanie. Duża inflacja, czyli ciągle podwyżki cen, może być dla wielu z nich gwoździem do trumny.
Małe sklepy spożywcze, bardzo często będące biznesami rodzinnymi to temat nie tylko z dziedziny ekonomii, ale i polityki. Ochrona rodzinnego handlu to był np. jeden z głównych argumentów za forsowanym przez polityków PiS i wprowadzonym stopniowo od roku 2018 zakazem handlu w niedzielę – w przepisach znalazły się preferencje dla małych placówek, obsługiwanych przez ich właścicieli. Przewagę konkurencyjną wielkich sieci miały też zniwelować specjalne rozwiązania fiskalne. Nie powstrzymało to jednak fali likwidacji małych sklepów.
Jak informowała niedawno „Rzeczpospolita”, w ostatnich sześciu miesiącach:
- rynek handlu detalicznego mierzony liczbą sklepów skurczył się o blisko 2 tysiące placówek.
- liczba sklepów na polskim rynku na koniec czerwca tego roku wyniosła 370,1 tys.
- w tej liczbie największa grupa to sklepy ogólnospożywcze - ich ubyło aż 500.
- Od początku roku detaliści zawiesili blisko 4,7 tys. działalności sklepów, co stanowi blisko 80 procent wszystkich zawieszonych działalności z 2022 r. Wszystko wskazuje na to, że jeśli tak wysoki trend utrzyma się w kolejnych miesiącach, to liczba zawieszonych działalności sklepów na koniec 2023 r. będzie bliska 10 tys., co w porównaniu z końcem 2022 r. będzie stanowić wzrost o prawie 100 proc. – mówił dla Rzeczpospolitej Tomasz Starzyk, rzecznik firmy analitycznej Dun & Bradstreet
Jak podają eksperci małym sklepom nie sprzyja sytuacja rynkowa i wysoka inflacja: ogromny wzrost cen zaostrza konkurencję i walkę na promocje, a na tym polu małe, niesieciowe sklepy nie mają szans w starciu z sieciowymi gigantami, dysponującymi wielkimi środkami na promocję i silniejszymi w negocjacjach cenowych z dostawcami.
Dodać do tego można, że w sytuacji wciąż rosnącej drożyzny – jedna z ostatnich zalet małych, osiedlowych sklepów czyli ich bliskość traci na znaczeniu. Wielu klientów woli kupić taniej – nawet jeśli z tego powodu trzeba pofatygować się do nieco dalej położonego sklepu. Inna rzecz, że najpopularniejsze sieci dyskontowe wciąż się rozwijają, nowych placówek przybywa i one też stają się coraz bliższe.