Na kilka dni przed galą otwarcia 32. EnergaCamerimage, toruński festiwal stanął w obliczu niezwykle poważnego kryzysu wizerunkowego – być może najgorszego w całej historii tej imprezy. „Twoje uwagi zniszczyły reputacje festiwalu” - to fragment listu otwartego do Marka Żydowicza, dyrektora festiwalu, jaki 9 listopada opublikowało The British Society of Cinematographers (BSC) - wpływowa organizacja branżowa brytyjskich autorów zdjęć filmowych.
Filmy i katedry
List jest reakcją na artykuł, jaki Marek Żydowicz opublikował w grudniowym, ale dostępnym już cyfrowo numerze brytyjskiego magazynu „Cinematography World”. W tekście „Time for Solidarity”, dyrektor festiwalu szeroko pisze o rosnącym uznaniu wobec roli kobiet w tworzeniu dzieł filmowych i ich zasługach dla kinematografii. Żydowicz podkreśla w nim, że festiwal od dawna włącza się w ten proces promując dorobek kobiet – autorek zdjęć filmowych, a całe to zjawisko jest częścią większych zmian społecznych. Twórca toruńskiego festiwalu wskazał też, że ten proces oddawania należnego miejsca niedocenianym wcześniej środowiskom - zdaniem Marka Żydowicza - nieść może także zagrożenia. „Czy możemy poświęcić dzieła i artystów o wybitnych osiągnięciach artystycznych tylko po to, by zrobić miejsce dla przeciętnej produkcji filmowej?”. W innym miejscu retorycznie pyta: „czy powinniśmy odrzucić to, co jest uznane i wartościowe tylko po to, by zrobić miejsce temu, co jest koniecznością wynikającą ze społecznych zmian?”. Żydowicz zakończył ten wątek refleksją, że zmiany powinny być wprowadzane na zasadzie "szybkiej ewolucji" ale nie „fanatycznej rewolucji” która „niszczy katedry sztuki wyrzucając z nich rzeźby i obrazy”, co było metaforycznym odniesieniem do dewastacji gotyckich katedr w czasie francuskiej rewolucji.
Kontekst tych uwag tworzą apele, o większą reprezentację kina kobiecego – także na takich jak EnergaCamerimage festiwalach filmowych.
Mizoginizm i uprzedzenia
Do tych właśnie uwag zawartych w tekście Żydowicza odniósł się list otwarty BSC. „Jesteśmy zniechęceni i rozgniewani twoimi głęboko mizoginistycznymi komentarzami i agresywnym tonem, który uważamy za oznakę głęboko zakorzenionych uprzedzeń (….) Łączenie kina kobiecego z przeciętnością jest głęboko seksistowskie i stanowi smutną ilustracją osobistego, mizoginicznego punktu widzenia” – czytamy w liście. „Twoje uwagi zniszczyły reputację festiwalu i nalegamy, żebyś zastanowił się zarówno nad tym, co powiedziałeś i co zasugerowałeś oraz sporządził czytelny plan, w jaki sposób EnergaCAMERIMAGE poradzi sobie z utrzymującą się niedostateczną reprezentacją kobiet operatorów i reżyserek” – podkreślają autorzy listu.
Nieporozumienie i niezrozumienie
Krótko po opublikowaniu listu otwartego, na profilu FB brytyjskiego stowarzyszenia znalazła się szeroka odpowiedź dyrektora festiwalu. Polskie tłumaczenie tego stanowiska dostępne jest także na stronie festiwalu. Marek Żydowicz napisał m.in.: „Zarzuty skierowane wobec mnie są zdecydowanie chybione, a nawet uważam je za obraźliwe. Gdyby były prawdziwe to ten festiwal dawno już by nie istniał. Szacunek do drugiej osoby jest priorytetem moim, naszego festiwalu (…) Moja wypowiedź związana była z wyrażanymi opiniami dotyczącymi potrzeby bezwzględnego zwiększenia ilości filmów kobiet w konkursach naszego Festiwalu. Od zawsze staraliśmy się o prezentowanie filmów najlepszych, bez względu na to kto je filmy wykreował. I w taki sposób należy moją wypowiedź rozumieć, nic więcej w niej nie ma, nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla kobiet. Wypowiedź moja odnosiła się zatem wyłącznie do wskazania nadrzędnego dla nas kryterium wyboru filmów do festiwalu, czyli wartości artystycznych. Nie ma w tym ani w moim mniemaniu, ani w mniemaniu całego naszego zespołu, składającego się w większości z kobiet nic, co mogłoby powodować negatywny odbiór tego przekazu. Bardzo mi przykro, że BSC rozumie tą wypowiedź inaczej”.
W osobnym oświadczeniu Marek Żydowicz dodał m.in.:” Nie było moją intencją deprecjonowanie osiągnięć twórczyń i twórców filmowych, które bardzo doceniam i szanuję. Nie ma w tym wypadku znaczenia, czy był to efekt złego doboru słów czy tłumaczenia z języka polskiego na angielski. Przepraszam za to nieporozumienie. Zapewniam, że nie dopuścimy w przyszłości do tego rodzaju niejednoznaczności(…)”.
Wsparcie i kryzys
Artykuł Marka Żydowicza w „Cinematography World” kończy się apelem o przesyłanie do polskiego ministerstwa kultury, władz miasta i regionu emalii ze wsparciem dla budowy Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage w Toruniu. Do tego nawiązuje resztą sam tytuł tekstu.
List otwarty brytyjskiego stowarzyszenia operatorów sprawił jednak, że zamiast wsparcia w staraniach o realizację ECFC – o kontrowersjach związanych z tą inwestycja szeroko na kujawy-pomorze.info pisaliśmy – festiwal stanął w obliczu, jak się wydaje, najpoważniejszego w swej historii kryzysu wizerunkowego.
W ciągu ponad trzech dekad historii Camerimage, wielokrotnie zdarzały się różnego typu napięcia, czy zgoła otwarte konflikty między organizatorami festiwalu a władzami samorządowymi. Budowa Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage budzi w Toruniu kontrowersje, poważne zastrzeżenia do sposobu prowadzenia tej inwestycji zgłasza ministerstwo kultury. Zawsze jednak festiwal cieszył się wsparciem międzynarodowego środowiska filmowego, zwłaszcza branży autorów zdjęć filmowych, która w polskim festiwalu dostrzegła swoje święto, ale też coś więcej: wyraz pełnego uznania wkładu operatorów w osiągnięcia sztuki filmowej. Dzięki temu właśnie wsparciu już jesienią 1993 roku, na pierwszym festiwalu, organizowanym pod absolutnie nic wtedy nie mówiącym szyldem Camerimage, zjawiły się takie legendy jak Vittorio Storaro czy Sven Nykvist. I to właśnie wsparcie zadecydowało o międzynarodowym sukcesie tej imprezy i do dziś stanowi sens tego wydarzenia.
Dziś to zaufanie i wsparcie ze środowiska filmowców stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Tego samego dnia, kiedy ukazało się utrzymane w - trzeba przyznać - bardzo ostrym tonie stanowisko BSC, pełne wsparcie dla listu otwartego zadeklarowało The American Society of Cinematographers – założona w Hollywood jeszcze w roku 1919 najbardziej dziś prestiżowa organizacja grupująca twórców zdjęć filmowych. Jej 400 członków to absolutna światowa elita tej branży. Dodajmy, że Marek Żydowicz jest jednym z zaledwie ośmiu członków honorowych tego gremium.
Bez względu na to, czy uzna się uwagi z artykułu za rzeczywiście seksistowskie - jak twierdzi BSC, czy też przyjmie się punkt widzenia Marka Żydowicza, bez wnikania już, które z tych rozbieżnych stanowisk jest słuszniejsze lub bardziej wiarygodne - sama ta publiczna dyskusja oznaczać może wizerunkową katastrofę festiwalu. Czas pokaże, jakie będą rozmiary wywołanych przez nią szkód.
Wczoraj (we wtorek) media - mi.n. IndieWire - poinformowały, że z udziału w gali otwarcia EnergaCamerimage zrezygnował jej gość honorowy, brytyjski reżyser Steve McQueen.
Artykuł Marka Żydowicza (strona 6):
OUXK9A3n0146gygeovJnVDWAXcH7pGr6HewfYLGwx4w_aem_u9GW2dS6wCQEdEGpSfdjdw
List otwarty BSC:
https://bscine.com/news?id=547
Odpowiedź na Marka Żydowicza na list otwarty:
Artykuł w IndieWire:
https://www.indiewire.com/news/breaking-news/steve-mcqueen-exits-cameri…