- Od dawna staraliśmy się o spotkanie z panem prezydentem Pawłem Gulewskim, wielokrotnie próbowaliśmy się kontaktować, niestety zupełnie bezskutecznie. Szkoda, bo gdyby do takiego spotkania doszło, może udałoby się dogadać, osiągnąć jakieś porozumienie. Ten brak dialogu jest szokujący – mówi Grażyna Brzezińska, prezes Towarzystwa Miast Partnerskich Torunia.
O dialogu mówi także rzecznik prezydenta Marcin Centkowski. – Zależy nam, żeby ta sprawa została rozwiązana z korzyścią dla obu stron. Chcemy się spotkać i porozmawiać o sytuacji.
Można gdybać, jak wyglądałaby ta sytuacja, gdyby kolejność zdarzeń była odwrotna; a więc najpierw kontakt władz miasta z TMPT, dialog i próba osiągnięcia porozumienia a dopiero potem w puszczenie w ruch machiny administracyjnych decyzji.
Stało się jednak inaczej i w efekcie zanosi się na kolejny ostry spór wokół części - szczególnie zresztą malowniczej - toruńskiej starówki.
O co chodzi? Całkiem niedawno, 7 lutego Towarzystwo otrzymało pismo podpisane przez wiceprezydenta Adama Szponkę, informujące, że zabytkowy Dwór Mieszczański przy ul. Podmurnej 4-6, od 30 lat siedziba Towarzystwa, „został przeznaczony na cele własne Urzędu Miasta związane z zabezpieczeniem potrzeb lokalowych Działów tutejszego Urzędu”. Dotychczasowy gospodarz obiektu dowiedział się także, że ma czas do końca marca, by przygotować go „do protokolarnego wydania”. Już sam ten termin budzi emocje, bo zdaniem prezes Grażyny Brzezińskiej jest on zupełnie nierealny.
Ani wjechać, ani dojechać
Jakie działy Urzędu Miasta miałyby trafić na Podmurną? Jak poinformował nas Marcin Centowski, nie jest to jeszcze dokładnie ustalone.
Czy ten obiekt to najlepsza lokalizacja dla miejskiej administracji? Pomijając już podstawowe pytanie o sens upychania urzędów w gęstym zespole staromiejskim, warto zauważyć, że dojazd do Dworu Mieszczańskiego jest utrudniony, nie ma tam miejsca na parking dla interesantów, a obiekt – z racji swego zabytkowego – charakteru nigdy nie został wyposażony w udogodnienia dla osób niepełnosprawnych.
– Zdaniem naszego Biura Obsługi ten obiekt nadaje się do umieszczenia w nim wybranych działów urzędu, a w otulinie zespołu staromiejskiego są dostępne miejsca parkingowe - odpowiada na te wątpliwości Marcin Centkowski.
Towarzystwo jest rozżalone i - jak się wydaje - w mniejszym nawet stopniu samą perspektywą przeprowadzki, co przede wszystkim sposobem potraktowania przez miasto.
Św. Jerzy, czyli odrobina historii
Pochodzący z końca XV wieku Dwór Mieszczański, częściowo osadzony na pozostałościach zburzonego nieco wcześniej zamku krzyżackiego, był letnią siedzibą bractwa św. Jerzego. Mimo wielokrotnych zmian funkcji i związanych z tym ingerencji budowlanych, zachował swój gotycki charakter i jest niezwykle cennym przykładem architektury świeckiej późnego średniowiecza.
Po wojnie mieścił się tam dom wychowawczy dla młodzieży, dom dziecka, jeszcze później, do przełomu lat 80-tych i 90-tych, schronisko młodzieżowe. Przez powojenne dekady budynek ulegał postępującej degradacji, która znaczenie przyspieszyła, gdy na początku lat 90-tych zupełnie opustoszał.
- Pomysł, żeby znaleźć w Toruniu jakiś niezagospodarowany, niszczejący budynek i wyremontować go na siedzibę towarzystwa wyszedł od jednego z holenderskich przyjaciół Torunia, z Lejdy - wspomina Jagna Wajda, wiceprezes TMPT. – Popadający w ruinę Dwór Mieszczański świetnie się do tego nadawał. Dzięki pomocy finansowej z miast partnerskich Torunia: Lejdy i niemieckiej Getyngi, oraz dzięki dotacji z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej udało się ten budynek wyremontować i zagospodarować na cele towarzystwa.
Ćwierć wieku i cisza
Układ był jasny i klarowny: Towarzystwo dostało należącą do miasta nieruchomość w użyczenie, mogło z niej korzystać bezpłatnie, w zamian zobowiązało się do przeprowadzenia remontu i prac konserwatorskich.
Obie strony były na plusie: Towarzystwo zyskiwało atrakcyjną siedzibę w sercu starówki, miasto znajdowało dla swego zabytkowego obiektu użytkownika, który sam zajmie się jego konserwacją.
Umowa zawarta został w roku 1996 na 25 lat.
- Towarzystwo miał pełną świadomość, na jakich zasadach użytkuje ten obiekt i jaki jest czas obowiązywania tej umowy – podkreśla Marcin Centkowski.
Daty rzeczywiście są w tej sprawie ważne. Dwudziestopięcioletnia umowa obowiązywała do roku 2021. Na jakiej więc zasadzie TMPT korzystało z Dworu przez kolejne kilka lat?
- Siłą rozpędu – mówi pół żartem Jagna Wajda, dodając od razu, że jeszcze przez terminem zakończenia umowy, towarzystwo proponowało miastu przedłużenie lub zawarcia nowej umowy. - Wystąpiliśmy do ówczesnego prezydenta Michała Zaleskiego z propozycją nowej umowy, byliśmy gotowi zgodzić na zmianę zasad, na przykład na to, że nie będzie to już bezpłatne użytkowanie, ale nie było żadnego odzewu – dodaje wiceprezes TMPT.
Prowizorycznie sprawa uregulowana została podpisaną w lipcu 2021 roku przez ówczesnego wiceprezydenta Zbigniewa Rasielewskiego decyzją o zgodzie na nieodpłatne dysponowanie nieruchomością.
To dzięki temu TMPM mogło dalej z Dworu korzystać. Tu zresztą nie tylko o samą siedzibę chodzi: pieniądze z wynajmu umieszczonego na najniższym poziomie lokalu oraz z wynajmowania pięciu urządzonych w Dworze pokoi gościnnych idą na statutową działalność organizacji.
Sprawy międzynarodowe
- Nikt nie chce postawić Towarzystwa w trudnej sytuacji. W piśmie do TMPT miasto poprosiło o określenie potrzeb lokalowych tak, by można było zaproponować inną nieruchomość z zasobu gminy – zapewnia Marcin Centkowski.
- Przygotowaliśmy pismo do prezydenta Pawła Gulewskiego, chcemy też zwrócić się do radnych. Zobaczymy, jak się ta sprawa potoczy - mówi prezes Grażyna Brzezińska.
Osobna sprawa to kwestia, czy i jak przyjaciele Torunia z Lejdy i Getyngi zareagują na wieść, że wyremontowana przed laty za ich pieniądze siedziba TMPT zaspokoi teraz „potrzeby lokalowe” urzędu miasta. I jak się całe to zamieszanie tej partnerskiej współpracy przysłuży.