Choinka, sianko pod obrusem, grzyby w barszczu, wolne miejsce przy stole - te zwyczaje wigilijne zna każdy z nas. Czy zastanawialiście się skąd się wzięły? Co jeszcze przetrwało z czasów naszych pradziadków? Co oznaczała "magia świąt" kiedyś?
Obecne przygotowania do Świąt to przede wszystkim zakupy i poszukiwanie gotowych potraw na stół. Jesteśmy zabiegani i zapracowani. Nie mamy czasu na przygotowania. Swoje żniwa mają firmy cateringowe i restauracje. Ciasta zamawiamy w piekarniach. Kto w tych czasach ma czas na ulepienie setki pierogów na wigilijny stół? Dawniej wszystkie potrawy były wykonywane własnoręcznie w domu z produktów wyprodukowanych w gospodarstwie. Te przygotowania zajmowały dużo więcej czasu i zaangażowana była cała rodzina. Każdy miał swoje zadania. Sprawami kuchennymi zajmowały się wyłącznie kobiety, które angażowały do pomocy dzieci. Mężczyźni na przykład musieli przynieść z lasu choinki i gałęzie, którymi dekorowano dom i budynki, w których mieszkały zwierzęta. Wierzono, że dzięki temu przyszły rok będzie dobry, zdrowy dla zwierząt i dostatni dla wszystkich. Kiedyś wierzono, że im więcej ozdób na choince, tym przyszły rok będzie bardziej dostatni i bogatszy. Miało to znaczenie magiczne. Teraz dekorując choinkę, nie myślimy tak o tym.
Symbole
To, co dzisiaj uznajemy jedynie za świąteczne dekoracje, kiedyś miało głęboki sens. Często sięgający do czasów przedchrześcijańskich. Choinki i gałązki powieszone nad stołem wiążą się z wiarą w dobroczynną moc wiecznie zielonych gałęzi. Ozdabiamy stół słomą lub wkładamy ją pod obrus. Kiedyś robiono słomiane pająki, a także słomę rozkładano w różnych miejscach domu. Dlaczego? Słoma była symbolem bogactwa i miało to zagwarantować dostatek. Później chrześcijaństwo nadało dodatkowy sens. Słoma musiała znaleźć się w domu, ponieważ Jezus urodził się w stajence i leżał na sianie. Dekoracją i magicznym rekwizytem był opłatek. Sam opłatek i wycięte z niego ozdoby wieszano na choince czy pod powałą. Było to związane z przekonaniem, że opłatek ma dobroczynne właściwości. Jeżeli będzie on w domu, to wszyscy domownicy będą zdrowi szczęśliwi. Obecnie nie używamy opłatka już jako ozdoby.
Przedchrześcijańskie składniki wigilijnych potraw
Przez wieki zmienił się dobór potraw na Wigilię, jednak ich składniki są niezmienne. Musi się w nich znajdować mak, zboża, grzyby, orzechy, suszone owoce. Boże Narodzenie przypada na czas dawnych przedchrześcijańskich świąt zadusznych. Mak ułatwiał kontakt z zaświatami, ponieważ jest środkiem usypiającym. Suszone owoce to symbol nieśmiertelności. Grzyby pochodzą z lasu, a lasy, tak jak zaświaty, były uznawane za tajemniczą i niedostępną przestrzeń. Nieodłącznym elementem wigilijnego menu są ryby. Od wieków to była łatwo dostępna postna potrawa. Teraz potrafimy tę tradycję unowocześnić, serwując w owoce morza. Wprowadzamy coś nowego, ale bazujemy na dawnych tradycyjnych zwyczajach. Innym zwyczajem nawiązującym do świąt zadusznych jest wolne miejsce przy stole. Obecnie interpretacje są rozmaite. Każdy tłumaczy to tak, jak mu pasuje. Zostawiamy miejsce dla duszy bliskiej osoby zmarłej, dla Jezuska, który ma się narodzić, dla samotnej osoby czy zbłąkanego wędrowca, który może zapukać w Wigilię i powinniśmy go przyjąć.
Zapomniane tradycje
Kiedyś dobrobyt społeczeństwa opierał się głównie na urodzaju i na tym, czy się zwierzęta dobrze chowały. Teraz nie jest to dla nas aż tak istotne. Dlatego wiele tradycji wiązało się z dawną magią agrarną. Zwyczaje, które miały zagwarantować dostatek, teraz już odchodzą na plan dalszy. Dawniej chłopi szli do sadu i obwiązywali słomą pnie drzew. Uderzali także w nie siekierą i straszyli, że jeżeli nie będą rodzić, to je zetną. Miało to zagwarantować urodzaj owoców. Zwyczajem kiedyś bardzo popularnym było dzielenie się opłatkiem ze zwierzętami. Zwierzęta gospodarcze były traktowane niemalże jak członkowie rodziny. Na ziemi chełmińskiej gospodynie wypiekały ciasto obrzędowe - zwierzątka, owieczki, krówki, które po poświęceniu pokruszone dodawały zwierzętom do paszy. Z Bożym Narodzeniem wiązały się też liczne zakazy. Na przykład nie można było wykonywać prac z użyciem ostrych przedmiotów, ponieważ można było zranić dusze, które w tym czasie z nami przebywały na ziemi. Unikano prac związanych z nićmi, wełną i przędzeniem. Motanie nici groziło tym, że będą nam się w ciągu roku wilki motać po oborze.
Magia dawnych świąt
Niegdyś wierzono, że magia faktycznie istnieje. Teraz gdy używamy określenia "magia świąt", mamy na myśli jedynie atmosferę. Przykładem mogą być iluminacje. Piękne, kolorowe, jasne światło ma stworzyć "magiczną atmosferę". W czasach przedchrześcijańskich wierzono, że odstrasza złe moce. Zapalone świece, lampy czy pochodnie, żeby z jednej strony duchy i demony odstraszyć, a z drugiej, żeby ogrzać dobre dusze zmarłych, które w Wigilię są wśród nas. W interpretacji chrześcijańskiej światło jest symbolem Chrystusa. Teraz iluminacje świąteczne mają jedynie walor estetyczny.
Kolędnicy
Kolędnicy odwiedzają gospodarstwa z życzeniami pomyślności w Nowym Roku i otrzymują za to od gospodarzy dary i pieniądze. W całej Polsce zaczynają chodzić po wioskach w drugi dzień świąt. Tymczasem na ziemi chełmińskiej, Kociewiu, Borach Tucholskich kolędnicy pojawiali się już w adwencie. Na Kujawach popularne było kolędowanie z szopkami. Odwiedziny kolędników były wielką atrakcją.