Co jest największym sukcesem Frymarku Bydgoskiego? Rozmawiamy o tym z Piotrem Jareckim, właścicielem gospodarstwa ekologicznego Malinowy Chruśniak oraz współtwórcą Frymarku

Biznes Opinie
Styl Życia
Autor
Anonim
#
Fot. redakcja

Frymark Bydgoski, czyli jarmark z ekologiczną żywnością i rękodziełem ma 10 lat. W każdą niedzielę odwiedza go kilkuset klientów szukających tu produktów o najwyższej jakości. Na Frymarku można kupić warzywa i owoce, mięsa i wędliny, sery, miody, ale też gotowe wyroby spożywcze, które stworzono wyłącznie z ekologicznych składników. Jakie były początki Frymarku, skąd wzięła się jego nazwa i jaki wpływ miała filozofia zen na jego powstanie? Rozmawiamy o tym z Piotrem Jareckim, właścicielem gospodarstwa ekologicznego Malinowy Chruśniak oraz współtwórcą Frymarku.

 

Jak zaczął się Twój biznes ekologiczny?


Prozaicznie. Kiedy przyszyła na świat moja córka Amelia, okazało się że ma alergię pokarmową. Właściwie nie tolerowała żadnych produktów dostępnych w sklepach. Zaczęliśmy więc z moją żoną Angeliką szukać miejsc, w których moglibyśmy kupować żywność ekologiczną dla Amelki, bo ta jej w ogóle nie szkodziła. Trwało to jakiś czas aż doszliśmy do wniosku, że sami stworzymy takie miejsce. I tak powstał w Fordonie nasz pierwszy sklep.


Można więc powiedzieć, że to życie sterowało Twoimi decyzjami.


Tak to odczytuję. Zresztą ja często podążam za tym co się pojawia wokół mnie. Kiedy mój mentalny wzrok pada w jakimś kierunku i widzę, że to ma jakiś sens, przyjmuję to i idę za tym. Tak też było z moim gospodarstwem ekologicznym. Kupiliśmy z Angeliką dom z myślą o ciszy i spokoju, który nam zapewniał. Alergia córki wpłynęła jednak na to, że wraz z żoną podjęliśmy decyzję o zmianie jego funkcji.


Wyczuwam tu odrobinę metafizyki.


To raczej bliższe filozofii zen, która sprawia, że akceptuje się wszystko co życie podsuwa. Patrzę na świat z otwartością na to co się wokół dzieje, ale też na ludzi, których spotykam. Można to nazwać świadomą uważnością. Jeśli coś wydarza się w moim życiu, przyglądam się temu i nie odrzucam. Może jakiś etap się zakończył i teraz zaczyna nowy? Pewnie wiąże się to także z tym, że ja nie potrafię żyć w stagnacji.


Kto wpadł na pomysł Frymarku?


Kiedy zaczęliśmy produkować sery, pojawiła się potrzeba znalezienia odpowiedniego rynku zbytu.  Nie chcieliśmy sprzedawać naszych produktów na tradycyjnym rynku, ponieważ nie zawsze kojarzy się on z najwyższą jakością. Zacząłem więc myśleć o stworzeniu bazaru, na którym mógłbym znaleźć klientów. I wtedy trafiłem na Kasię Fik, prowadzącą w Bydgoszczy „Świat Bab”. Kasia miała spore doświadczenie w organizowaniu różnego rodzaju imprez, co w przypadku Frymarku miało kolosalne znaczenie. Zaczęliśmy współpracę. Od samego początku założyliśmy, że nasz jarmark będzie miejscem dla różnych producentów ekożywności.


Myślałem, że Frymark powstał z romantycznej wizji, a tu się okazuje, że zdecydowała potrzeba biznesowa?


Dokładnie tak, choć ten nasz biznes jest specyficzny. Produkujemy żywność dla bardzo świadomych ludzi. Świadomych tego czym jest ekologia i jak ważne jest zdrowie. W tej kwestii nie idziemy na żadne kompromisy. Moje gospodarstwo wytwarza tylko takie sery, które ja i moja rodzina chcielibyśmy jeść. Jakość jest najważniejsza, więc w pewnym sensie ta romantyczna wizja też się tu pojawia.


Powiedz mi, proszę, jak szukasz wystawców, którzy przyjeżdżają na Frymark?


Zanim nasz bazar powstał prowadziłem już gospodarstwo ekologiczne i miałem swój sklep. Znałem środowisko producentów ekożywności i po prostu zacząłem się rozglądać za wystawcami z województwa, sięgając do swojego notesu. Szczerze mówiąc, to namawiałem ich wtedy do tego, żeby przyjechali na Frymark. Mało kto o tym pamięta, ale 10 lat temu sytuacja na rynku była taka, że mali producenci żywności robili to raczej hobbystycznie. To był bardziej folklor i okazjonalna sprzedaż, a nie profesjonalny biznes. Namówienie ich na to, by zaczęli regularnie pojawiać się na Frymarku nie było proste. Zresztą nie istniały wtedy podobne bazary. Pojawiały się takie inicjatywy w Warszawie czy Poznaniu, ale nie było to nic stałego. My jednak namówiliśmy grupę osób z Bydgoszczy i okolic, które postanowiły spróbować. Można więc powiedzieć, że jesteśmy prekursorami na tym rynku. Tworzyliśmy Frymark po omacku, kierując się intuicją i nie wiedząc jak to będzie działało. Okazało się, że trafiliśmy w potrzeby naszych klientów. Po pewnym czasie role się odwróciły. Dzisiaj nie muszę już nikogo namawiać do wystawiania się na Frymarku. Pocztą pantoflową nasza inicjatywa zaczęła się roznosić. Tak to brzmi w skrócie, ale proszę mi wierzyć musieliśmy wykonać kawał naprawdę potężnej pracy.


Można chyba powiedzieć, że dzisiaj to Frymark kształtuje rynek, pokazując producentom, że ta działalność może być także opłacalna.


Uważam, że to nasz największy sukces. Faktycznie wielu z wystawców dzięki tej imprezie totalnie się przebranżowiło. Dzisiaj się z tego utrzymują. Wielu z nich stworzyło marki, które są już rozpoznawalne w całej Polsce. To daje ogromną satysfakcję. Frymark pozwolił mi rozwinąć własne gospodarstwo, ale też wpłynął na rozwój wielu innych producentów.


A skąd wzięła się nazwa Frymarku? 


Każdy kto zakładał firmę dobrze wie, że znalezienie dla niej odpowiedniej nazwy jest trudne. Pracowałem jednak przez jakiś czas w branży reklamowej i miałem pewne doświadczenie. W związku z tym, że Bydgoszcz jest miastem, w którym silne były wpływy pruskie, mamy w naszej mowie wiele naleciałości językowych z tamtego okresu. Szukaliśmy więc w gwarze bydgoskiej zwrotów, które pasowałyby do naszej działalności. Tak trafiliśmy na Frymark.


Dziękuję za rozmowę.

 

Piotr Jarecki – współtwórca, wraz z Katarzyną Fik, Frymarku Bydgoskiego, czyli jarmarku produktów ekologicznych i rękodzieła organizowanego w galerii handlowej Drukarnia. Przez wiele lat pracował w branży reklamowej. Alergia pokarmowa córki skłoniła go jednak do zainteresowania się żywnością ekologiczną. Najpierw otworzył sklep, a później założył Malinowy Chruśniak, czyli gospodarstwo produkujące kozie sery. Studiował filozofię. Prowadzi także Klub Tygodnika Powszechnego w Bydgoszczy.