Muzeum Etnograficzne jak co roku zaprosiło na kiermasz bożonarodzeniowy, w którym uczestniczył prawie 100 twórców z Polski i Ukrainy. Odwiedzający mogli zaopatrzyć się w ozdoby świąteczne, wyroby ceramiczne, zabawki, wycinanki, wędliny, miody, chleb na zakwasie i wiele innych produktów tradycyjnych. Goście mogą też skorzystać z możliwości oprowadzania po aranżacjach świątecznych w Parku Etnograficznym.
Co mogło cieszyć miłośników sztuki ludowej, to fakt większej niż w latach ubiegłych reprezentacji rzeźbiarzy ludowych. Co ważne, pojawili się nowi artyści, których jeszcze w Toruniu nie gościliśmy. Przykładem może być Roman Miklaszewski za Szczutowa w woj. mazowieckim.
Na kiermaszu spotkaliśmy rzeźbiarza Zygmunta Kędzierskiego, który jest prezesem Stowarzyszenia Twórców Ludowych oddziału bydgosko-toruńskiego oraz członkiem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie.
- Nasze stowarzyszenie zrzesza na Kujawach i Pomorzu około 200 członków - mówi Zygmunt Kędzierski. - Najaktywniejsi są z Kujaw, Borów Tucholskich i Krajny. Są to artyści nieprofesjonalni, ale zweryfikowani. W Zarządzie Głównym naszego Stowarzyszenia jest powołana rada naukowa, która ocenia twórczość artysty pod kątem regionu, w którym ten żyje i pracuje. Badana jest m.in. kolorystyka i zgodność z tradycją. To kwalifikuje do takiego jakby zdania egzaminu w Ministerstwie Kultury. Artyści otrzymują stypendia naukowe i twórcze. Także urząd marszałkowski daje nam stypendia za aktywność, którą musimy się wykazać na rzecz środowiska. Martwi mnie, że jest coraz mniej rzeźbiarzy. Jest to ciężka fizyczna praca. Jest bardzo dużo hafciarek zweryfikowanych, też tzw. obrzędówki, czyli na przykład te kwiaty z bibuły robione. To jest praca bardzo żmudna i to ginie niestety. Bardzo dużo dla regionu robi Włocławek. Mają swój charakterystyczny styl i bardzo pielęgnują tradycje. Silne są Bory Tucholskie, które pielęgnują swój styl haftu. Dbają o to twórcy. Największym nieszczęściem w tym kraju są te łowickie wzory. Zalały rynek sztuki ludowej i są produkowane przemysłowo. To wygląda tak, jak gdyby Polska to był tylko Łowicz. Nie promuje się małych ojczyzn. Bolączką całego środowiska artystów ludowych jest brak młodych twórców. Nie chcę powiedzieć, że oni zaraz patrzą na pieniądze, ale mają rodziny i najpierw muszą zadbać o dom. A powiedzmy sobie szczerze, żeby mieć z tego jakieś dochody, to trzeba dużo pracować. Z tego, co zauważam, to jak odchodzą na emerytury, zaczynają dopiero wracać do twórczości. Jest grupa ludzi, którzy zaczyna traktować sztukę ludową jako biznes, ale oni szybko odpadają. Tu jest ciężko zrobić dużo pieniądze.