Co ma prezydent miasta do biznesu? Otóż ma właściwie wszystko. Bo to w końcu jego decyzje wpływają i na bardzo konkretne inwestycje, i na ten lekko ulotny „klimat dla gospodarki”, który co sprytniejsi inwestorzy wyczuwają przez ściany gabinetów. Zbliżające się wybory będziemy więc śledzić z zapałem we wszystkich naszych pięciu prezydenckich miastach. Ale w jednym, to już szczególnie.
Bo jaką mamy sytuację na dwa i pół miesiąca przed wyborami? W czterech miastach scenariusze kampanii wydają się, jak dla mnie, przewidywalne jak turecka telenowela. Grudziądz i Włocławek? I prezydent Glamowski, i prezydent Wojtkowski kandydują – obaj zadeklarowali to zresztą w wywiadach w kujawy-pomorze.info. W obu miastach w ostatnich wyborach wyraźnie wygrała ich partia, obaj mają też jeszcze stosunkowo krótki staż prezydencki. O temperaturze wyścigu zadecyduje więc jakość kandydata opozycji.
Bydgoszcz? Zawsze ciekawa, bo to największe miasto regionu, ale zapewne czeka nas powtórka z rozrywki: prezydent Bruski (w poprzednich wyborach wygrał w pierwszej turze) kontra kandydat PiS. Dodajmy, że prezydent Bruski jeszcze startu nie zadeklarował. Wielkiego zaskoczenia, co do przebiegu kampanii, nie spodziewam się też w Toruniu, wygląda na to, że czeka nas kolejna odsłona starcia prezydent Michał Zaleski – też jeszcze oficjalnie nie potwierdził kandydowania – kontra reprezentant PO. Po mieście krążą co prawda ploty o czarnym koniu z Trzeciej Drogi, ale w końcu ploty są po to, żeby krążyły.
No ale mamy też wybory, gdzie na pewno nie będzie kolejnego sezonu tego samego serialu. Inowrocław czeka wielka zmiana, która zresztą już wybuchła - w momencie, kiedy prezydent Ryszard Brejza został senatorem i najwyraźniej świetnie poczuł się w tej roli. Bo Ryszard Brejza rządził Inowrocławiem od 2002 roku, więc dla całego pokolenia, które wyrosło w tym czasie, był takim samym stałym elementem miasta, jak kamienice przy "Królówce". Do tego był prezydentem niesłychanie wyrazistym, przez część inowrocławian kochanym na zabój, przez innych równie szczerze nienawidzonym.
Po ponad dwóch dekadach będziemy więc mieli nowy początek, nowe – również biznesowe - wizje rozwoju miasta i nową energię. I już mamy dwoje kandydatów- Wojciecha Piniewskiego z PO, obecnie pełniącego obowiązki prezydenta, i Ewę Koman z Porozumienia Samorządowego. Oboje byli zastępcami prezydenta Brejzy. A to dopiero początek, bo zapewne już za chwileczkę, już za momencik, poznamy oficjalnego kandydata opozycji. Aspirantów paru jest. Będzie więc ciekawie. I choć Inowrocław to urocze uzdrowisko, to na „Sanatorium miłości” się raczej nie zanosi.