Adama poznaliśmy raptem kilka miesięcy temu. Wystarczyło jedno, krótkie spotkanie – my wiedzieliśmy, że chcemy razem z nim pracować, a on, że chce pracować z nami. Błyskawicznie zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę i budować z nami nowy portal. Niestety dane nam było razem pracować tylko przez dwa miesiące. Redaktor Adam Jóźwiak zmarł w poniedziałek w Toruniu.
Jeszcze dwa tygodnie temu świętowaliśmy start naszego portalu. Jeszcze w ostatni czwartek Adam pisał: „oby najbliższe dni były jeszcze lepsze. Niedługo wrócę do Was z nowymi siłami, zdrowy i działamy”. I dodawał trzy uśmiechnięte buźki oraz pozdrowienia dla wszystkich, bo Adam był pogodnym człowiekiem. Byliśmy pewni, że już za parę dni jak zawsze usiądzie „po turecku” na kolegium, uśmiechnięty i z pomysłami, które nam nie przyszłyby do głowy.
W Adamie najbardziej podobało mi się to, że chciał się rozwijać. Pisać większe tematy, odkrywać nowe rejony, poznawać nowych ludzi. A to wcale nie jest takie częste u młodych dziennikarzy internetowych. Całą krótką karierę zawodową związał z dziennikarstwem. Tak pisał o sobie w autorskiej notce na naszym portalu:
Urodziłem się w Kutnie w województwie łódzkim, ale od 11 lat mieszkam i pracuję na terenie regionu kujawsko-pomorskiego. Z mediami natomiast jestem związany od dekady. Pierwsze swoje kroki stawiałem w Radiu Zet Gold, następnie - w Meloradiu. W tym czasie współpracowałem też z Radiem ZET i Antyradiem. Ostatnie cztery lata spędziłem w portalu Dzień Dobry Toruń. Jako dziennikarz zajmowałem się tam głównie tematami politycznymi, sportowymi i wydarzeniami kulturalnymi. W wolnej chwili oglądam filmy Wojciecha Smarzowskiego, a także czytam książki Jakuba Żulczyka i Szczepana Twardocha. Śledzę też polski sport. Siatkarsko kibicuje Skrze Bełchatów, a piłkarsko - Legii Warszawa.
I rzeczywiście, jak na kibiców przystało, zawsze zaczynaliśmy poniedziałki od omówienia tego, co się wydarzyło w sporcie. Tego też będzie nam bardzo brakowało. Ale oczywiście nie tylko tego.
Na Jego biurku został dziennikarski notes, długopisy, zdjęcie ulubionego psa i jeszcze jedna osobista pamiątka – pluszak, który – jak mówił – zawsze był z Nim w kolejnych redakcjach. Wierzyliśmy, że w tej naszej odnajdzie dobre miejsce dla siebie.