Reforma planowania przestrzeni: kiedy, jak i za co?

Biznes Opinie
#
123rf
#

Ład przestrzenny w Polsce to świetny przykład, w jak widowiskowy sposób teoria rozmijać się może z praktyką. Bo w teorii wszystko było w najwyższym porządku: mieliśmy stosy przepisów, które  zabezpieczać miały przestrzenny porządek, gminy uchwalały studia uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, a na ich podstawie powstawały miejscowe plany zagospodarowania. A na dodatek polscy urbaniści cieszyli się na świecie i cieszą całkiem zresztą zasłużoną dobrą marką.  Tyle teoria. 


Praktyka jest jak koń- każdy widzi. Polska jest pięknym krajem pokrytym w zatrważającej części brzydką, niespójną, niezharmonizowaną z otoczeniem, źle zaprojektowaną zabudową. Bloki stojące tak blisko siebie, że sąsiedzi z różnych budynków zaglądają sobie do garnków, jakieś koszmarne pseudozamki wyrastające wśród – znów – teoretycznie chronionego otoczenia, patodeweloperka… Lista grzechów i  strat jest długa. 


Czy wchodząca we wrześniu w życie wielka nowelizacja Ustawy o planowaniu przestrzennym pozwoli ten chaos opanować? Tu opinie są podzielone. O nowe rozwiązania pytaliśmy w największych miastach regionu: w Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku i Grudziądzu. Specjaliści chwalą np. że wydawane dla poszczególnych inwestycji warunki zabudowy będą musiały być zgodne z nowością w systemie planowania, czyli planem ogólnym dla gminy. Z drugiej strony wszędzie powtarzają się obawy, że przyjęty nowelą termin opracowania tych właśnie planów ogólnych jest  - delikatnie mówiąc - mało realny. Cóż, nie pierwszy to raz, gdy pozostaje tylko założyć, że efekty działania nowego  prawa wyjdą w praniu – by nie powiedzieć w planowaniu. 


Jest jeszcze jeden problem, duży problem. Działania w zakresie planowania przestrzennego są bardzo kosztowne, wymagają nie tylko czasu, dużych kompetencji, ale i dużych pieniędzy, z czym w samorządach jest krucho. Stąd też dobry pomysł, by reformę planowania przestrzennego wpisać do  Krajowego Planu Odbudowy. Dwa i pół roku temu tym zgrabnym posunięciem chwalił się rząd w osobie Anny Korneckiej, ówczesnej wiceminister w resorcie rozwoju i pracy i technologii.  W KPO miało być na to zarezerwowane 900 mln zł. 


Czas leci,  nowe prawo zostało uchwalone i wchodzi w życie. Tylko miliardów z KPO jak nie było, tak nie ma.