- Fortyfikacje Twierdzy Toruń to ogromny obszar, który nigdy nie będzie zagospodarowany, bo tego nie da się zrobić, ale Toruń na tle Polski bardzo dobrze wygląda - mówi przewodnik Wojciech Olszewski. NASZA ROZMOWA

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Region
Fort IV w Toruniu
Fot. Agencja Toruń

Decyzję o budowie Twierdzy Toruń pruski sztab generalny podjął w 1872 roku, a prace rozpoczęły się 1877 roku. W sumie powstało ponad 200 obiektów, w tym 15 fortów. Po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku Toruń leżący w granicach Prus stał się miastem o znaczeniu strategicznym z powodu bliskości granicy z Rosją. Wraz z rozwojem techniki wojskowej znaczenie obronne toruńskich fortów stopniowo malało, a zaczęto je adaptować na magazyny i koszary. Obecnie stały się głównie atrakcją turystyczną, a część z nich jest miejscem prowadzenia działalności gospodarczej. Piszemy o tym więcej TUTAJ. Przez lata zwykło się mówić, że są one niewykorzystanym potencjałem turystycznym. Jak to wygląda faktycznie? Czy rzeczywiście Toruń powinien się wstydzić? By znaleźć odpowiedzi na te pytania, spotkaliśmy się z Wojciechem Olszewskim, przewodnikiem po Toruniu i znawcą turystyki militarnej.

Wojciech Olszewski

Jak ocenia Pan powstanie Muzeum Twierdzy Toruń z punktu widzenia profesjonalnego przewodnika po toruńskich fortach?

Powstanie Muzeum Twierdzy Toruń jest jedną z lepszych rzeczy, która się u nas zdarzyła w ciągu ostatnich 10 lat, a jeżeli chodzi o turystykę forteczną to od uzyskania niepodległości. Prawda jest taka, że toruńskie fortyfikacje to jest ogromny rozproszony obszar, który nigdy nie będzie zagospodarowany i wykorzystany, bo tego się po prostu nie da zrobić. Na pewno nie w stu procentach na działalność turystyczną. Już sama adaptacja obiektów fortecznych na inną działalność niż do tego, żeby tam przez parę tygodni siedzieli żołnierze, powoduje spore problemy techniczne i ekonomiczne. W Toruniu nie jest źle, bo z tych piętnastu obiektów, czyli fortów, które mamy dookoła, poza Muzeum Twierdzy, jeszcze trzy są praktycznie dostępne do zwiedzania bez większych trudności. Wyjątkowy jest Fort IV, który 365 dni w roku można zwiedzać o każdej porze dnia, bo nie wpuszczamy po zmroku samodzielnie turystów. Z przewodnikiem fortecznym obejrzymy jeszcze Fort I i Fort XV. Tam są ograniczenia, bo trzeba dostosować się do ustalonych terminów zwiedzania czy eventów, które tam są organizowane.

Czy powstanie Muzeum Twierdzy Toruń w ścisłym centrum miasta ożywiło ten forteczny ruch turystyczny? Czy jest to tylko kolejna atrakcja do zaliczenia?

Nie prowadzę statystyki, ale wydaje mi się z mojej obserwacji, że trochę tak. Spotykam klientów, którzy się tu Forcie IV pojawiają i oni już są wyposażeni w pewną wiedzę w tym Muzeum. Zdobyte tam informacje zachęcają, żeby inne fortyfikacje toruńskie obejrzeć. Wyposażeni w materiały zaczynają zwiedzać inne forty w Toruniu. Trzeba jednak zaznaczyć, że to jest specyficzna branża, taki dość niszowy kawałeczek ruchu turystycznego.

Wspomniał pan o Forcie XV na ulicy Rypińskiej. Tam jeszcze ze dwa, trzy lata temu była wielka akcja odgruzowywania. Co tam się dzieje w tych chwili?

Jest prywatny właściciel, który wynajmuje pomieszczenie na różną działalność gospodarczą. Obiekt cały czas jest otaczany opieką przez wolontariuszy, którzy tam systematycznie odkrzewiają i sprzątają. Dbają o to, żeby to nie zarosło i nie było całkowicie zagruzowane. Tam odbywają się oprowadzania i różnego rodzaju eventy. Ostatnio były Walentynki, w zeszłym roku mikołajkowe i świąteczne. Ciekawym wydarzeniem było nocne oprowadzanie halloweenowe ze straszeniem duchami. Już niedługo na Wielkanoc będzie szukanie jajeczka.

Co dzieje się w Forcie I?

Fort I jest na ulicy Winnej, czyli koło Placu Cyrkowego Na Skarpie. On jest w rękach stowarzyszenia, które go dzierżawi od miasta. Tam też są wynajmowane pomieszczenie różnym organizacjom non-profit. Działała na przykład świetlica dla dzieci, są stowarzyszenia graczy RPG i łuczników. Można powiedzieć, że jest to takie miejsce kulturalne. Tam wszystko jest zrobione rękami wolontariuszy. Jeszcze dwa lata temu mieli stałe dyżury weekendowe, a w tej chwili trzeba się umówić na zwiedzanie. Obejrzeć fort można także podczas imprez z różnych okazji.

Muzeum Twierdzy Toruń

Przy Włocławskiej znajduje się Fort XIV. Tam coś się odbywa?

Ten obiekt jest w rękach prywatnych. Opiekuje się nim także Fundacja Forteczne Dziedzictwo. Wolontariusze dbają, żeby to jakoś wyglądało. Właściciel ma zrobiony bardzo dobry plan zagospodarowania. Jest projekt architektoniczny zaadaptowania na ośrodek rekreacyjno-hotelowy. Wszystko rozbija się o fundusze, bo pieniądze ogromne są potrzebne. Żeby zwiedzić Fort XIV, trzeba się skontaktować z Fortecznym Dziedzictwem.

Siedzimy właśnie w restauracji Fortu IV. Pijemy sobie kawę i możemy podziwiać widok na zadbaną fosę. Ten obiekt to prawdziwa perła, jeśli chodzi o adaptację zabytku militarnego.

Fort IV działa od ponad 30 lat. Jest to jedyny w Toruniu w pełni zaadaptowany obiekt na cele turystyczno-gastronomiczne. Może jeszcze nie w 100 procentach, ale prawie. Są tu miejsca noclegowe. To jest miejsce na imprezy rodzinne, grille firmowe, spotkania. Wszystko praktycznie od chrzcin po stypy. Jest tu bardzo duży ruch turystyczny, bo w czasie sezonu przewija się kilkadziesiąt tysięcy turystów.

Czy funkcjonuje w Toruniu turystyka forteczna, czyli takie chodzenie po bunkrach?

Jest, oczywiście, ale musimy sobie zdawać z tego sprawę, że jest to dosyć niszowa sprawa. Tak się składa, że my tych wszystkich ludzi, jeżeli nie znamy, to kojarzymy. To jest może kilkaset osób w Polsce, które się na tych szlakach bunkrowych pojawiają. Można próbować chodzić po tych opuszczonych fortach, czyli VII i VIII. One są praktycznie ogólnie dostępne i nie są zagospodarowane. Przynajmniej na razie. W turystyce fortecznej najważniejszy w zasadzie jest krajobraz, a dla niektórych wchodzenie do środka, co nie zawsze jest... zgodne z prawem.

I bezpieczne...

A bezpieczeństwo to już w ogóle inna sprawa.

Jak trzeba się do takiej wyprawy przygotować?

Najważniejsza jest wiedza. Jak ktoś nie zna obiektu, to może bardzo łatwo się zgubić. Nawet w tak bardzo prostym, jak Fort IV. Wygodne buty. Latarka, a nawet dwie, bo jak jedna wysiądzie, to trzeba jakoś znaleźć wyjście. Najlepiej jak jedna jest "czołówką", bo wtedy ma się wolne ręce, żeby się móc wydostać. Druga mocno świecąca do ręki, żeby można było zobaczyć, czy jakichś dziur nie ma przed tobą, gdzie można spaść ze dwie kondygnacje w dół. A tam nie ma zasięgu...

Czy w Toruniu są jeszcze obiekty forteczne z potencjałem, które są niewykorzystane?

Największym problemem, a z drugiej strony niewykorzystanym potencjałem, jest Fort Jakuba, który znajduje się w otulinie starówki, tuż przy dworcu Toruń Miasto, na ulicy Sowińskiego. Ogromny, niezagospodarowany obiekt stojący już chyba z dziesięć lat pusty. O dziwo w tym roku nie było tam pożaru, bo już tam kilka razy się paliło. To jest notoryczne zjawisko w obiektach fortecznych, gdzie się włamują bezdomni i nocują. Co jakiś czas pojawiają się informacje o powstaniu w Forcie Jakuba kolejnego muzeum, ale nie wiem, czy jest to dobry pomysł. Już teraz to miasto staje się w jednym wielkim muzeum. Fort Jakuba można wykorzystać na coś dużego. Tam nawet jakaś uczelnia nawet spokojnie by się zmieściła. Tylko koszty adaptacji czegoś co nie do końca spełnia warunki cywilizowanego świata, są ogromne. Znam bardzo podobny obiekt w Gdańsku, budowany mniej więcej w tym samym czasie i w tej samej formie. Tam jest jakaś wyższa szkoła.

Wojciech Olszewski

Jeszcze pewnie konserwator zabytków trzyma rękę na wszystkim?

Akurat konserwator jest bardzo życzliwy dla adaptacji budynków zabytkowych na coś innego. Z doświadczenia wiem, że raczej pomaga, niż przeszkadza. Po prostu ludzie sobie zdają sprawę, że jeżeli tego się nie będzie wykorzystywało, to tak samo, jak stojący na poboczu samochód, samo się rozleci. Jeżeli jest budynek użytkowany, to jest przynajmniej ktoś, kto tego pilnuje, jeżeli coś gdzieś przecieka, to naprawi na bieżąco. Wracając do Jakuba, to jest ogromna kubatura. Nawet nie chcę myśleć, jakie są potrzebne pieniądze! Jeżeli Muzeum Twierdzy Toruń kosztowało 30-40 milionów złotych, to tutaj trzeba by prawdopodobnie potroić tę kwotę, żeby doprowadzić ten budynek technicznie do porządku. Już nie mówię o wyposażeniu, na przykład hotelowym, bo to są jakieś gigantyczne pieniądze. Rozumiem, że jak ktoś dysponuje budżetem państwa, to są grosze. W tym przypadku przede wszystkim brakuje pomysłu. Nie ma czegoś, co by zachwyciło, co by nie powielało. Mówię tu o kolejnym muzeum. Nawet jeżeli mówimy o przeniesieniu tam zbiorów z tak zwanego muzeum Generał Elżbiety Zawackiej, to te archiwa nie są takie duże. Można by zrobić pewnie kilka sal wystawowych, a tam jest kilkadziesiąt dużych pomieszczeń.

Jest takie narzekanie, że Toruń jest takim miastem jednego dnia dla turysty. W jeden dzień można wszystko zobaczyć i pojechać dalej.

Nie, moim zdaniem Toruń jest miastem trzydniowym. Turystom z najbliższej okolicy lub miast w zasięgu powiedzmy dwóch godzin jazdy, jak Gdańsk, Poznań czy Warszawa, rzeczywiście się opłaca przyjeżdżać na jeden dzień, bo oni wracają tu wielokrotnie. Natomiast ktoś przyjeżdżający z dalszych obszarów Polski może tu spędzić ciekawie trzy dni. Da się upchnąć program zwiedzania w jeden czy dwa dni. Da się zrobić, ale to jest strasznie męczące. Przecież przyjeżdża się, by wypocząć, a nie biegać z punktu do punktu z wywieszonym językiem. Obserwuję, że rodzinki czy małe grupki przyjeżdżają sobie w piątek i wyjeżdżają w niedzielę.

Czy w naszym województwie są jeszcze jakieś inne atrakcje tego typu?

W naszym regionie mamy trzy twierdze. Oprócz Torunia jeszcze jest Chełmno i Grudziądz. W Grudziądzu jest Fort Wielka Księża Góra - obiekt prywatny wykorzystywany w celach turystycznych przez cały rok. Jest Cytadela, czyli jednostka wojskowa, którą z okazji świąt państwowych można to zwiedzać. W Chełmnie jest pół pierścienia fortecznego. Tam się na to składa bodajże siedem dużych schronów, które tam nazywają fortami. One są nieco późniejsze niż te nasza, bo to jest początek XX wieku. Jeden jest wykorzystywany na strzelnicę sportową. Reszta stoi pusta. Mamy dość duże nasycenie taką turystyką militarną w całym regionie. Oprócz tych poniemieckich twierdz mamy jeszcze dużo schronów z czasów II Wojny Światowej, już nie mówiąc o zamkach, murach obronnych miast i tak dalej. Jest się czym pochwalić.

A jak wypadamy w porównaniu do innych miast w Polsce?

Biorąc pod uwagę podobne miasta, a nawet z większym potencjałem, to u nas jest bardzo dobrze. W Poznaniu, gdzie fortów jest ze dwadzieścia, jest do obejrzenia z wyjątkiem Fortu VII z Muzeum Martyrologii Wielkopolan, jeszcze tylko jeden obiekt prowadzony przez stowarzyszenie. A u nas na piętnaście fortów są trzy dostępne plus Muzeum. W Krakowie jeden fort można zwiedzać i jest tam wystawa forteczno-militarna. W Modlinie cytadela jest rzadko dostępna. W zasadzie tylko na jakieś święta państwowe. Mamy obiekty dużo mniejsze niż toruńskie, które są całkowicie zaadaptowane. Na Mazurach jest Twierdza Boyen w Giżycku. Ona jest całą taką infrastrukturą turystyczną. Chociaż widać, że miasto taki duży obszar przerasta. Kombinują, żeby coś tam umieścić, bo to trzeba utrzymywać, a wpływów z turystyki aż tylu nie ma. Wyjątkowym obiektem jest Srebrna Góra na Dolnym Śląsku. Tam mnóstwo pieniędzy jest włożonych. Przez dziesięć lat wrzucili więcej niż nakłady na Muzeum Twierdzy Toruń. To jedyny w Polsce obiekt, oprócz naszego Fortu IV, który można zwiedzać, gdzie prowadzone są warsztaty, wycieczki oraz gdzie można coś zjeść i się wyspać. Podsumowując, to Toruń na tle Polski bardzo dobrze wygląda.

Mówiliśmy o turystyce, ale forty też są wykorzystywane działalności gospodarczej.

O Forcie XV już mówiłem. W "Dziewiątce" jest dom pomocy społecznej. XIII jest jednostką wojskową w dalszym ciągu i to chyba wszystko. Nawet jeżeli były wykorzystywane, tak jak na przykład II i III, na hurtownie, to teraz stoją puste. Adaptacja czegoś takiego na działalność gospodarczą jest trudna. Ja się nie dziwię firmie która miała hurtownię stali w forcie, że wybudowali po prostu nowy magazyn. Dużo wygodniej się pracuje w magazynie, który jest zbudowany, po to, żeby był magazynem stali. A adaptowanie starych pomieszczeń? Za wysoko nie da się składować, wjechać tu wózkiem widłowym też nie łatwo.

Dziękuję za rozmowę!