Parę dni temu moje życie się zmieniło. Zacząłem ranek jako prosty człowiek z wioski pod miastem, a w porze obiadu zostałem obywatelem poważnej metropolii, co brzmi dumnie, a nawet podniośle. Ale już tak poważnie – stało się wreszcie to, co z perspektywy Torunia powinno stać się już dawno. Powstała Metropolia Toruńska. I torunianie mogą tylko gorzko żałować, że tyle lat po Metropolii Bydgoszcz.
Bo bydgoszczanie swoją metropolię rozwijają konkretnie i konsekwentnie - po 9 latach ma ona więc już inny charakter niż na starcie. Dlaczego w Toruniu tyle to trwało? Niektórzy twierdzą, że wciąż trzymano się nadziei na dwubiegunową metropolię, inni, że zadecydował brak i woli wszystkich stron, i – a może przede wszystkim - lidera. Kubłem zimnej wody okazała się debata wokół Koncepcji Rozwoju Kraju 2050, w której oba miasta wylądowały w trzeciej lidze, a Bydgoszcz dalej kategorycznie deklarowała budowę własnej metropolii - niektórzy tamtejsi politycy proponowali nawet Toruniowi prosto z mostu wejście w skład Metropolii Bydgoszcz. Trwanie w takim status quo – z jedną budowaną metropolią „miejską” w województwie – stawiało Toruń w perspektywie jakichkolwiek prac koncepcyjnych dotyczących rozwoju kraju w delikatnie mówiąc kiepskiej sytuacji. Nic dziwnego, że okres przysypiania snem zimowym musiał się skończyć.
I oczywiście rodzą się pytania. Na spotkaniu w Golubiu wszyscy starostowie deklarowali mocne związki funkcjonalne z Toruniem, ale dobrze wiemy ile tu jest do zrobienia. W każdym zakresie, od komunikacji po wspólną promocję, choćby inwestycyjną. Już niebawem przekonamy się, czy Metropolia Toruńska będzie realnie gonić bydgoską, jeśli chodzi o rozwiązania funkcjonalne, czy stanie się anegdotą. I druga sprawa – z punktu widzenia województwa mamy teraz dwie metropolie bardzo blisko siebie. Jeśli ktoś dobrze wymyśli, co zrobić w środku, w Solcu i Złejwsi, to de facto wspólny, solidny obszar metropolitalny - mogący konkurować z silnymi sąsiadami - sam się zacznie tworzyć. Bo ludzie, a zwłaszcza ludzie biznesu, potrafią myśleć i liczyć. I wtedy żaden polityk im nie przeszkodzi.