Jak zostałem wróżbitą. Co nas czeka w 2025 roku? Komentuje Mariusz Załuski

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
wróżbita
Fot. 123rf

Czytanie prognoz o tym, co nas czeka w nowym roku - kiedy ten rok już minie - to zajęcie zabawne, a nawet pouczające. Prawie tak bardzo, jak czytanie prognoz politologów o wyborach w dniu ogłoszenia wyników głosowania. Ale te noworoczne gdybanie w ostatnich latach zabawne jest już wyjątkowo, bo świat parę razy tak mocno zakręcił, że z prognoz wychodziła nam rzeczywistość cokolwiek alternatywna. Ale jak tu odmówić sobie poudawania zawodowego wróżbity? Szczególnie, że te wróżby z gospodarczej szuflady na 2025 rok wyglądają w sumie dość różowiutko.

Gospodarka? Jak gospodarka, to oczywiście zacznijmy od polityki, bo ta zawsze jest w stanie rynkom pomóc albo zaszkodzić. Urzędować zacznie Donald Trump i pytanie, jak duże okażą się w realu te wielkie strachy krążące dziś po świecie? Choćby ta globalna wojna celna, protekcjonizm i izolacjonizm, które uderzyć mają też w Europę, czyli i w nasz kujawsko-pomorski zakątek? Choć strachy rosną i rosną, to pytanie jest zasadne, bo w końcu pan Trump już raz był prezydentem i świat się wtedy jakoś nie wykoleił. Nie wykolei się również Polska po naszych wyborach prezydenckich, choć pewnie będzie nam albo łatwiej, albo trudniej.

Innowacje? No tu możemy w ciemno założyć, że będzie to kolejny rok sztucznej inteligencji, pytanie tylko, w jakim kontekście? Bo o AI debatowano w tym roku na wszystkich „trendowych” konferencjach. Tylko, mam wrażenie, czystą euforię z początku roku i wyliczanki, jakie to profesje AI zastąpi i jak szybko, częściowo zastąpiły dywagacje o koszmarnej energochłonności, nadużyciach prywatności i o tym, dlaczego poziom realnego wykorzystywania AI w normalnym biznesie jest niższy niż oczekiwano.

Pieniądze? To powinien być bogaty rok. Wreszcie ruszy w pełni nowa europejska perspektywa z fokusem na innowacje i będziemy mieli raczej problem, jak te ogromne środki skutecznie wpompować w rynek. Będzie rosła nie tylko konsumpcja, ale i inwestycje – i prywatne, i samorządowe, i w skali mikro, i makro, jak wytęskniony remont sieci przesyłowych czy elektrownia atomowa na miarę czasów naszych, a nawet następnych. Na bogato zapowiada się też w naszym fyrtlu. Wydatki województwa to już wyraźnie ponad 2 miliardy, z budżetami miast bywa różnie, ale generalnie jest proinwestycyjnie. Czyli optymistycznie. Obym więc tylko za rok nie musiał za te wróżby przepraszać.