Czy Toruniowi potrzebny jest budynek ECFC? Komentuje Mariusz Załuski

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Opinie
ecfc
Fot. ECFC

Jeśli chodzi o wzbudzanie emocji ludowych, to budowane w Toruniu Europejskie Centrum Filmowe Camerimage zdobyło niewątpliwie mistrzostwo regionu. Emocje i tonacje są tu zresztą najróżniejsze – dobre i złe, artystyczne i polityczne, poważne i groteskowe, biznesowe i bardzo osobiste. A gdyby tak oderwać się od samego festiwalowego tygodnia? Od idei „domu festiwalowego”, efektu Bilbao, osoby Marka Żydowicza i spojrzeć na to inaczej - co może zmienić w Toruniu i regionie taki obiekt? I czy może pomóc nam w tym, żeby zdolna młódź nie czmychała tam, gdzie jest bardziej na bogato? Ot, takie dwa małe kamyczki do ogródka.

Z pół roku temu, jeszcze przed ostatnią zawieruchą z budową II etapu, rozmawiałem z fachowcem od biznesu turystycznego. Fachowca w ogóle nie obchodził festiwal, oscarowe gwiazdy miał w takim sobie poważaniu, a ECFC traktował wyłącznie jako nowoczesną salę kongresową na 1500 osób. I martwił się tylko tym, jak ściągnąć hotele z odpowiedniej ligi. Bo przecież  naprawdę duży biznes kongresowy to nie tylko sala - gdzieś ci kongresowicze muszą spać, jeść i się rozrywać. Tak tylko dodam, że 1500 osób pojemności sali to w Polsce trochę liczba magiczna –przepustka do konferencyjnej ekstraklasy, bo nad mniejszymi salami te najtłustsze eventy się nawet nie pochylają. Czy Toruń – świetnie położony, atrakcyjny, z A1 pod bokiem – mógłby być takim hitem w turystyce konferencyjnej, jak Ciechocinek w turystyce zdrowotnej? Nie wiem. Wiem za to, że w Stanach w wojnie o przyciągnięcie 250 największych kongresów wcale nie wygrywają Nowy Jork czy Los Angeles, ale Orlando i Chicago.

Drugi kamyczek i kolejne słowo magiczne – branża kreatywna. Właściwie wszyscy szefowie miast w Polsce dumnie ogłaszają, że ich miasta będą smart, a biznes będą mieli kreatywny. I jasne jest, że nie wszystkim się to uda. Ktoś na metę dobiegnie pierwszy, a ktoś odpadnie i zostanie sympatycznym skansenem. Czy studio filmowe ECFC – nie w rozumieniu archaicznego atelier z tirami dekoracji, a studia nowych technologii z AI na czele - byłoby tu punktem zaczepienia? Bo jak na razie to tego punktu zdaje się szukamy? Nie wiem. Ale pewnie mogłoby być. No chyba, że mamy lepsze pomysły, co zrobić, żeby nam ta nasza młódź nie czmychała.