Unijna polityka rolna - to dopiero będzie orka. Komentarz Ryszarda Warta

Puls Dnia
Biznes Opinie
t
Fot. 123rf

Pierwszego stycznia Polska przejmie od Węgier półroczną prezydencję w Unii Europejskiej. Jeśli mamy z tego skorzystać, to trzeba się do tego dobrze przygotować. Jednym z kółeczek w tym łańcuszku przygotowań jest wyjazdowe posiedzenie senackiej komisji rolnictwa w Toruniu, połączone m.in. z wizytą w ośrodku doradztwa rolniczego w Minikowie. Temat: założenia i priorytety polityki rolnej w kolejnej perspektywie po roku 2027.


Brzmi urzędowo, ale sprawa ma kapitalne znaczenie także dla naszego regionu, który w dużym stopniu rolnictwem stoi i kraju, dla którego produkcja rolna to wielki i wciąż
do końca niewykorzystany potencjał. A zapowiada się, że dyskusja o przyszłości unijnej polityki rolnej łatwa nie będzie.


Jeden tylko przykład: przez wiele miesięcy w Komitecie Regionów UE powstawała opinia na temat przyszłej polityki rolnej. Sporo o tym pisaliśmy, przypomnijmy, że za jej przygotowanie odpowiadali Isilda Gomes z Portugali i Piotr Całbecki. Dokument został przygotowany, przyjęty, a jedną
z najważniejszych rekomendacji tej opinii jest regionalizacja unijnej polityki. Ma to sens choćby dlatego, że rolnictwa w krajach UE, a także wewnątrz państw członkowskich są bardzo zróżnicowane i trudno wszędzie stosować ten sam model.

Dobrze, ale jak się ma ten postulat, do głośnej ostatnio propozycji Ursuli von der Leyen szefowej Komisji Europejskiej, by wydawanie funduszy scentralizować:
zrezygnować z programów regionalnych, środki podzielić na 27 kopert i oddać je poszczególnym krajom, by tam – znów centralnie – zostały one podzielone. W tym wypadku chodzi o programy operacyjne, ale ważny jest ten ewidentnie centralistyczny trend. Jak się więc ma? Nijak.
I to pokazuje, że różnice poglądów są głębokie, a polityczny spór zapowiada się ostry.

Dobre przynajmniej jest to, że w Brukseli - po zeszłorocznej zmianie władzy -  przestaliśmy robić za obrażonych na wszystkich specjalistów od tryumfalnych porażek 27 do zera.  Szczególnie teraz, gdy zapadać będą fundamentalne decyzje co do przyszłości Unii, poprzedni kurs na samoizolację, miałby zupełnie fatalne następstwa.